poniedziałek, 4 stycznia 2016

Jimin & V Lovin' could hurt this good

Najlepiej do czytania pasuje słuchać Troye Sivan- Wild. Ficzek pisany inspiracją z tej piosenki.


Tytuł: Lovin' could hurt this good
Pairing: Jimin & V
Gatunek: romans 
Typ: fluff, one shot
Ilość wyrazów: 2700
 
- Po prostu dajmy sobie czas, hyung.
Tae kiwnął głową, delikatnie łapiąc mnie za rękę. Uśmiechnął się kącikiem ust i po prostu siedzieliśmy przez dłuższą chwilę w ciszy. Żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć, słowa stały się zbędne.
Po kilku minutach usłyszeliśmy jak z salonu dochodzi krzyk, nawołujący imię Taesia, więc ten wstał, po raz ostatni ścisnął moją dłoń i odszedł do miejsca, z którego dochodził głos lidera.
Patrzyłem jak drewniane drzwi zamykają się za jego sylwetką, tworząc niemiły skrzyp.
Głęboko westchnąłem, kładąc się na plecach i dłońmi zakrywając twarz.
Nie mogłem zrobić nic więcej. Danie sobie przerwy było najlepszym pomysłem na jaki wpadłem i mimo tego, że bolało mnie od tego serce, musiałem to zrobić.
Czułem do niego cos, co z dnia na dzień nie dawało mi spokoju. Chciałem mieć go przy sobie, bronić przed światem, przytulać i spędzać z nim cały swój czas, ale nie mogłem go ograniczać, a czułem, że to właśnie robię.
~*~
Wstałem dość wcześnie, zakładając na siebie przypadkową koszulkę i wyszedlem z pokoju.
Nie chciałem zakładać spodni, bo po co. Są niewygodne, a mieszkam tylko z facetami, więc nie miałem powodów, żeby się krępować.
Przetarlem powieki, kiedy do moich uszu doszedł...jęk? To brzmiało naprawdę tak, jakby ktoś jęczał. Nie zaskoczyłoby mnie to szczególnie, bo często słyszę jak Kooki jęczy, pod Yoongim hyungiem, ale teraz ten dźwięk wydawał się tak wyraźny, jakby nie robili tego w sypialni, a salonie, czy przedpokoju.
Miałem naprawdę wielką nadzieję, że mi się zdaje i nie zobacze jak moi kumple się pieprzą. No dobra, może nie taką wielką. Kto nie lubi porno na żywo?
Otworzyłem drzwi do kuchni, natychmiast odskakując, przez co uderzyłem się głową w drzwi.
- Kurwa, no.- staralem się rozmasować bolące miejsce, mając nadzieję, że nie wyrośnie mi tam siniak.
- Dzień...dobry, ah, h-hyung.
Powinien się zapisać do telewizji, żeby dali mi mój własny program o przewidywaniu przyszłości. Jestem jebaną wróżką!
Jungkook siedział na blacie, głośno jecząc i drapiąc plecy naszego rapera. Yoongi ruszał biodrami, ściskajac uda maknae.
Westchnalem, starając się zachowywac tak, jalbym wcale na co dzień nie jadł na tym blacie, na którym Suga właśnie go pieprzyl.
Podszedłem do szafi obok, wyciągając z niej szklankę. Wziąłem tą w baranki, dostałem ją na święta. Zamykając drzwiczki od szafki, spojrzałem w bok, co mogę uznać za jeden z największych błędów mojego życia.
Jungkook miał lekko przymknięte powieki, do czego dodając rozchylone, pełne i czerwone usta stanowiło to widok co najmniej erotyczny.
Kiedy chłopaczek zobaczył, że skierowalem swój wzrok niego, uśmiechnął się, po czym przejechał językiem po górnej wardze.
Uchwycilem mój kubek i szybko opuściłem pomieszczenie, żegnany jękiem spełnienia Jeonga.
Wróciłem do pokoju, zastając tam już obudzonego Taesia, który przeciągał się na swoim łóżku.
- Cześć, kosmito.
- Hyunggie.
Kim wystawił ręce w moim kierunku, więc podszedlem do jego łóżka, pochylając się nad jego drobnym ciałem. Usciskalem go, dzięki czemu na mojej twarzy wykwitl szeroki uśmiech.
- Musisz się szybko zebrać, bo za pół godziny mamy próbę.
- Zrobisz mi śniadanie?
- Wolałbym nie wchodzić teraz do kuchni.- Taesiu pokiwał głową, wypuszczając mnie ze swoich objęć.
- Blat, czy stół?
- Blat.
- A potem się dziwić, że wszystko smakuje spermą.
~*~
Makijażystka właśnie kończyła nakładać podkład na moją skórę i chwyciła suszarkę, aby podsuszyć moje nadal wilgotne włosy.
Widzialem w lustrze sylwetkę Taehyunga, który energicznie z kimś rozmawiał, dziko gestykulujac dłońmi. Zasmialem się, kiedy Hoseok hyung uderzył go dłonią w czoło.
Nie spodobała mi się w tym jedna rzecz. Hobi hyung trzymał go za rękę, sunąc nią coraz wyżej, aż w końcu dotarł do policzka Kima. Kciukiem glaskal jego skórę, zahaczając o jego górną wargę.
- Jimin-ah, trzymaj głowę prosto.
- Przepraszam, noona.
Widziałem jak brunetka uśmiecha się, po czym chwyta czerwony cień z paletki, aby za chwilę nałożyć go na moją powiekę.
Jedno oko cały czas miałem otwarte, żeby widzieć co ta łysa menda robi przy Taehyungu.
Starszy mówił coś do Kima, a ten co chwilę wybuchał śmiechem, łapiąc hyunga za dłonie.
- Nie będę nakładać Ci więcej makijażu, bo widzę, że kręcisz się jakbys miał owsiki. No, zawołaj Jina oppe.
Wstałem z krzesełka, ukłonilem się noonie, po czym gestem dłoni przywołałem naszego dance machine do makijażystki.
Tae stał kilka metrów ode mnie, miał ułożone włosy, starannie wykonany makijaż, wyglądał jak młody Bóg, seksowny młody Bóg.
Przypomnialy mi się czasy, kiedy jeszcze mogłem nazywać go moim.
Taehyung może i wygląda uroczo, bo tak właściwie jest mega uroczy, ale w łóżku staje się zupełnie inną osobą. Patrząc na niego nigdy byscie się nie spodziewali, że kręcą go zabawki erotyczne i  wiązanki, prawda?
Z przewijania mojej taśmy wspomnień wyrwał mnie uścisk za ramię.
- A Ty, Jiminnie, idziesz dzisiaj z nami?
- Ale co, na co idę?
- Na dziwki, no napić się, a gdzie?
- Wasze picie pewnie skończy się graniem w twistera i co najwyżej cocacolą, a nie wódką i tańcem.
Wszyscy zebrani przyznali mi rację, ale już nie mieliśmy czasu na dłuższe dyskusje, bo zawołano nas ze sceny.
~*~
Ah, jak dobrze było wrócić do domu, móc spokojnie rzucić się na łóżko, otulić ciepłą kołdrą i nareszcie iść spać. Oczywiście życie byłoby zbyt piękne, gdyby właśnie tak mógł zakończyć się tamten dzień
Owszem, rzuciłem się na to łóżko, okrylem ciepłą pościelą, ale nie było mi dane spać.
Taehyung wpadł do pokoju jakieś piec minut po mnie, robiąc przy tym zamęt większy niż tornado.
Śpiewał na głos, jakąś piosenkę, której za nic nie mogłem skojarzyć, przy czym ponętnie poruszał biodrami. Wybierał ubrania, czasem krzywiąc się na poszczególną część garderoby.
Wreszcie kiedy chłopak wybrał zestaw ubrań, przeszedł do łazienki, przy okazji puszczając mi oczko.
Przymnknąlem powieki, mając nadzieję, że w końcu chłopak wyjdzie na tą ich imprezę i będę mógł iść spać.
Tae musiał siedzieć w tej łazience naprawdę długo, bo w tamtym czasie zdążyłem zasnąć.
Obudził mnie huk trzaskających drzwi. Spojrzałem na zegarek, minęło pół godziny odkąd Taehyung zniknął za drzwiami łazienki.
Wspomniany dzieciak wleciał do pokoju, usiadł obrażony na swoim łóżku, po czym krzyknął.
- Co się stało, Tae?- ten popatrzył na mnie, od razu podchodząc do mojego łóżka i przytulajac się do mojego boku. Objąłem go, dając mu się wtulić w moje ciało. Miał zimne dłonie, więc szybko schowalem je w swoich, dodatkowo okrywajac go grubym kocem.
- Jiminnie
- No co?
- Zostawili mnie.
- Jak to?
- W drodze do tego baru zniknęli za jakimś rogiem, a ja nie wiedziałem za którym.
- Taehyung, przecież nie zgubili Cię specjalnie, ważne, że wróciłes do domu.- Pogłaskalem go po głowie, kiedy przejechał swoim nosem po mojej szyji, wywołujac tym miłe dreszcze na moim ciele.
- Jiminnie, mogę spać z Tobą?
- Jeżeli chcesz.
~*~
- Jest tak zimno, że aż mi chuj zamarza.
- Nie ma co Ci zamarzać.
Namjoon posłał zabójcze spojrzenie w stronę maknae, który tylko uroczo się uśmiechnął.
Dzień zacząl się wyjątkowo spokojnie. Czesc członków zespołu spala, zmęczona wydarzeniami tego tygodnia. Część oglądała TV, a reszta, włącznie ze mną, siedziala w  kuchni, wciągnięta rozmowami.
Potarlem swoje ramiona, które mimo tego, że otulone były grubym swetrem i kocem nie chciały podnieść swojej temperatury.
Chlopcy wrócili wczoraj jakąś godzinę po Tae, nie pili dużo, jak twierdzą, nie mieli ochoty.
Całą noc lezalem przy najmłodszym Kimie, przypominając sobie jak Taehyung próbował mnie podrywać. Jechalismy autobusem, kiedy kosmita powiedział do mnie "No, Jiminnie, a teraz przetransformuj się w poduszkę."
I tak właściwie lubilem robote poduszki, miałem go wtedy tylko dla siebie.
Obudzilem się pierwszy i leżałem, wpatrując się w jego uroczą twarzyczke, dopóki nie otworzył swoich oczu.
Nie długi było mi cieszyć się jego tęczówkami, gdyż za chwilę znów je zamknął, zapewne wracając do snu. Wyszedłem z pokoju, starając się zrobić to jak najciszej i tak właśnie znalazłem się w kuchni z resztą tych debili.
Siedzieliśmy tak, dopóki Seokjin hyung nie kazał nam pomóc mu z obiadem.
Zrobiliśmy, co kazał, zjedliśmy posiłek i ogarnęła nas nuda. Tematy do rozmów jakoś się urwały, nie wiem, czy chociaż jeden z nas miał ochotę się odzywać. Nawet Hobi hyung nie wykazywał chęci do otworzenia swoich ust w celu zabawienia nas. Turlał monetą po blacie, co jakiś czas schylając się po nią, kiedy pieniążek spadał na ziemie.
Dość długo siedzieliśmy tak bezczynnie, raz na jakiś czas wymieniając się krótkimi odpowiedziami.
Dopiero w momencie, w którym Kookie włączył radio zrobiło się żywiej, przynajmniej mi.
Melodia piosenki była mi znana, uwielbiałem ją, ale jeszcze bardziej podobały mi się jej słowa.
Cause there’s still too long to the weekend
Too long till I drown in your hands
Too long since I’ve been a fool
Śpiewałem cicho, dając się ponieść melodii.
Leave this blue neighbourhood
Never knew loving could hurt this good
W mojej głowie odtwarzały się nasze wspomnienia, wspólne chwilę, każdy pocałunek. Wszystkie jego słowa, mówiące o tym jak bardzo mnie potrzebuje.
You make my heart shake
Bend and break
But I can’t turn away
Taehyung wszedł do pomieszczenia, darząc mnie swoim kwadratowym uśmiechem, który widziałem tyle razy z tak bliska.
Cause when you look like that
I’ve never ever wanted to be so bad
It drives me wild
Powtórzyłem te słowa w swojej głowie. Wiedziałem co muszę teraz zrobić. Zapłacić za swoje winy.
~*~
- Taehyunggie, nie chciałbyś przejść się ze mną do sklepu?  Monie wysłał mnie po proszek do pieczenia.
Chłopak pokiwał głową tak, że kosmyki na jego czole delikatnie się zatrzęsły.
Przeszliśmy do przedpokoju, ubierając buty i kurtki, po czym wyszlismy na tnący mróz.
- Matko exodusowa, jak pizga.- Taehyung może zbyt dramatycznie zaczął pocierać swoje ramiona, dając mi tym powody do uśmiechu.
- Jejku, jakie ładne.- Rudowłosy podbiegł do barierki, która tworzyła swego rodzaju taras, razem z betonowym chodnikiem. Cała konstrukcja wystawała ponad rzekę, dając wrażenie podobne do płynięcia statkiem.
- Ładne, racja.- nie zwracałem uwagi na panoramę, całą skupiając na kosmicie. Był ładny, racja.
Rudzielec obrócił się do mnie, z widocznymi rumieńcami od zimna. Zdjąłem swój szalik, natychmiast go nim okrywając. Chłopiec przez chwilę się szarpał, żebym go od niego zabrał, ale ucichł kiedy kazałem mu być cicho, jedynie mamrotał coś pod nosem.
Sciagnąłem również czapkę, zakładając mu ją tak, żeby zskrywała uszy i prawie całe czoło.
Nie byłoby w tym problemu, gdyby nie to, że moje ręce jakoś nie chciały odczepić się od jego policzków. Trzymałem w nich cały swój świat, a ile musiałem się wycierpieć, zeby to zrozumieć? Zapłaciłem za swoją winę kilkoma tygodniami bez jego ust, bez jego obecności i nie mowie o ten fizycznej obecności. Był nieobecny w moim sercu.
Zbliżyłem się do chłopaka, zostawiając na jego ustach ciepły pocałunek. Nie odwzajemnił go, jedynie się uśmiechnął. Po chwili z jego ust wypłynęły słowa, które wygrawerowałem sobie z sercu.
- Nie spodziewalem się, że aż tyle czasu zajmie Ci, żeby pojąć, że nie potrzebujemy przerwy, a siebie nawzajem.
Hyung, tęskniłem.
~*~
White noise in my mind
Won’t calm down
You’re all I think about
Running on the music
And night highs
But when the light’s out
It’s me and you now, now