niedziela, 29 maja 2016

If I was the music would you be the dancer? II

Miał byc smut, ale zmieniłam zdanie :v



Opowiadanie: If I was the music would you be the dancer?
Tytuł/rozdział: - / II
Pairing: Jimin & V, pobocznie Jimin&J-Hope
Gatunek: romans
Typ: fluff

Jimin kręcił się z miejsca na miejsce, nie mogąc znaleźć kąta dla swojej osoby. Czekał na Taehyunga już pół godziny. Martwił się, że blondynowi, nie daj Boże, coś się stało.
Od incydentu z pilotem minęły dwa tygodnie, w ciągu których Jimin ledwo co funkcjonował. Zasada abstynencji seksualnej panowała nadal, a Park miał wrażenie, że Kim robi wszystko, żeby utrudnić mu życie.
Tae zazwyczaj spał w swoim kigurumi, a teraz zasypiał nago. Co więcej, chodził po domu bez ubrań. Jimin starał się wtedy na niego nie patrzeć, ale jak można nie zwrócić uwagi na takie piękne ciałko jakim dysponował Kim? W efekcie, jego spotkania z własną ręką w toalecie odbywały się nawet do pięciu razy dziennie.
Taehyung był rozbawiony reakcjami Jimina aż nazbyt, co nie oznacza, że sam nie zaspokajał się podczas nieobecności bruneta, ale z nim było inaczej. Tae myślał głową, a nie chujem. Dlatego kiedy na wyświetlaczu jego telefonu pokazał się komunikat "14 nieodebranych połączeń od: Jiminnie~", tylko uśmiechnął się, po czym wrócił do rozmowy z kolegą z roku.
-Nie odbierzesz? Dzwoni do Ciebie już chyba setny raz.
-Nie, to nic ważnego. Pewnie po prostu mu się nudzi.
-Może chociaż wyślij mu sms-a? Skoro dzwonił tyle razy, to może się martwi.
Taehyung, zgodne z planem, miał wysłać mu wiadomość trochę później, ale te dwadzieścia minut nie robiło znacznej różnicy, więc szybko wystukał sms-a i zajął się kolorową słomką od drinka.
Kiedy Jimin poczuł wibracje telefonu, który trzymał w dłoni natychmiast go odblokował i odczytał wiadomość.
" Jestem na imprezie. Wrócę rano."
Jakże wiele zdziwienia i złości pojawiło się na twarzy bruneta, kiedy prześledził tekst SMS-a jeszcze raz, żeby upewnić się, czy coś mu się nie przywidziało.
Tae osiągnął zamierzony efekt, w momencie, gdy Jimin chwycił kurtkę z oparcia kanapy, po czym wyleciał z mieszkania, zatrzaskując drzwi. Szybko przekręcił klucz w zamku i wybiegł na chłodne wiosenne powietrze.
Skręcił w prawo, potem w lewo, a na koniec  wślizgnął się w ciasną uliczkę, na końcu której wisiał szyld "Babilon". Wpadł do środka, przeciskając się przez tłum ludzi. Zajął krzesełko przy barze i zamówił drinka tak mocnego, jakby pił sam spirytus, po czym poprosił o owocowe piwo. Zazwyczaj nie pił owocowego piwa, uważał je za trunek dla ciot, ale w gardle paliło go tak niemiłosiernie, że musiał coś z tym zrobić.
Zdenerwowanie jakie gościło w jego sercu było niemal tak ogromne jak cały stan Texas. Jimin był zły na siebie, Taehyunga, a najchętniej to rozszarpalby cały świat za to, że jest dla niego taki okrutny. Przez myśl jeszcze przeszło mu, że to może karma, ale nie zdążył rozwinąć tego wątku, bo dosiadł się do niego jakiś chłopak. Obdarzył go uśmiechem i zamówił dwa drinki, jeden podsuwając pod nos Parka.
-Twoje zdrowie.- nieznajomy wypił pół zawartości kieliszka, po czym odłożył go na blat. Jimin nie pewny tego co robi uchwycił szkło i opróżnił je co do kropli.
-Jestem Hoseok.
-Jimin.
-Wiesz, nie często widzę, żebyś był w takim złym humorze.
-W takim razie za mało mnie stalkujesz.
Chłopcy zaśmiali się wesoło.
Rozmowa jakoś sie potoczyła, a Park nie zauważył, kiedy minęła godzina od początku ich rozmowy.
-Będę się zbierał.
-Jeśli chcesz, możemy pojechać do mnie. Mam duże łóżko, pomieścimy się.
Park spojrzał na Hoseoka, kiedy ten zacisnął dłoń na jego kolanie. Nie był w stanie nic powiedzieć, więc po prostu kiwnął głową.
W kilka minut młodzi mężczyźni byli już w mieszkaniu Junga. Hoseok wpuścił gościa do środka, żeby zaprowadzić go za rękę do łóżka. Położył go na plecach, siadając na jego biodrach.
-Jiminnie, pobawimy się?
Hoseok pochylił się nad czerwonymi ustami Parka, dając mu chwilę na zastanowienie, czy aby na pewno chcę dać mu skosztować swoich ust.
Jimin leżał, nie mogąc się podnieść. Brakowało mu seksu, cholernie mu go brakowało i już miał go pocałować, kiedy w głowie zapaliła mu się mała lampka.
Osoba, która chciał go pocałować, nie była tą z którą mieszkał, nie była tą, z którą wieczorami oglądał filmy, nie była Taehyungiem.
Delikatnie, choć stanowczo, odepchnął chłopaka, po czym ściągnął go ze swoich bioder.
Wstał, poprawił kurtkę, wybełkotał przeprosiny i opuścił lokum.
Biegł do swojego mieszkania, wywracając się o nierówny chodnik i butelki na nim pozostawione.
Wbiegł do klatki, szybko kierując się na trzecie piętro. Miał nadzieję, że zastanie Tae w domu. Chciał tylko przytulić go do siebie, nie potrzebował niczego innego.
Nacisnął na klamkę, dziękując niebiosom, że drzwi były otwarte. Zastał Taehyunga opartego o framuge drzwi do kuchni. Na twarzy blondyna gościł delikatny uśmiech.
Kiedy Jimin zobaczył Kim'a, podbiegł do niego, klęknął z wycieńczenia i przytulił się do ciepłego ciała Taehyunga.
-Nareszcie jesteś.
-Tae, przepraszam, tam w klubie był jakiś koleś, on mnie zaciągnął do swojego mieszkania i prawie pocałował, ale ja go odepchnąłem. Taehyung, proszę wybacz mi.
-Wiem co się tam działo.- Jimin odlepił się od miękkiego brzucha kochanka, racząc go ciekawskim spojrzeniem.- Hoseok to mój przyjaciel, miał Cię sprawdzić.
Park resztkami sił podniósł się do pionu. Nie miał Kim'owi za złe, tego co zrobił. Był zdziwiony, że taki cukierek, może być skłonny do takiego szataństwa.
-I co? Zdałem?
-Jeżeli byś go tylko pocałował, o spaniu już nie mówię, zanim byś wrócił już by mnie tu nie było.- Tu zrobił przerwę, widząc jak Park jest zdenerwowany.- Ale Hoseok wysłał mi SMS-a, że go odepchnąłeś, więc zostałem. Chciałem sprawdzić, czy będziesz mi wierny, to tyle.
-Jungkook w naszym domu, to też?-
-To miało Ci pokazać jak ja się czuję, kiedy zdradzasz mnie na prawo i lewo. Wiesz, gdyby nie to, że nie pocałowałes Hoseoka, to pewnie byłbym teraz z nim.
Jimin uśmiechnął się, po czym kilka razy przeczesał włosy dłonią. Gdyby nie to, że powstrzymał swoje zapędy straciłby Taehyunga bezpowrotnie. Dopiero teraz widział, że Kim znaczy dla niego więcej niż każdy inny chłopaczek, a nawet więcej niż wszyscy razem wzięci.
Położył dłonie na biodrach blondyna i musnął jego usta swoimi. Blondyn objął jego policzki swoimi drobnymi dłońmi, oddając pocałunek. Ciepło jakie Jimin poczuł w podbrzuszu, utwierdziło go w przekonaniu, że dobrze zrobił i nie zamieniłby Taehyunga na nikogo innego.
Tae oderwał się od miękkich ust kochanka, po czym pociągnął go w stronę sypialni. Kiedy zobaczył zdziwienie na twarzy bruneta, cicho się zaśmiał.
-No co? Stęskniłem się za Tobą.

niedziela, 15 maja 2016

Wszystkie kruki mogą latać XI



Opowiadanie: Wszystkie kruki mogą latać
Tytuł/rozdział: Bezsensowne kłótnie / XI
Pairing: J-Hope & Jungkook, Suga & V
Gatunek: romans, komedia
Typ: fluff, smut
Ilość wyrazów:1246

Kiedy zjedliśmy obiad ogarnęła nas nuda. Nie mogliśmy iść na spacer, bo nawet przy zażywaniu leków, temperatura mojego ciała obniżała się nieznacznie. Usiedliśmy na kanapie, włączając przypadkowy kanał. Akurat leciała druga część transformersów, którą nie ukrywam, uwielbiam. Oparłem swoją głowę na kolanach chłopaka, uprzednio kładąc tam poduszkę. Hoseok okrył mnie kocem i położył dłoń na moich włosach. Głaskał mnie po głowie, czym wywoływał ciarki na całym moim ciele. Kiedy podrapał mnie za uchem, cicho mruknąłem. Zdecydowanie była to moja strefa erogenna.
-Hoseokkie, gorąco mi.
Podniosłem się do siadu, po czym zdjąłem czerwoną bluzę, którą na sobie miałem. Zsunąłem z siebie koc, po czym powróciłem do poprzedniej pozycji.
Dłoń mojego kochanka zsuwała się coraz niżej. Gładziła moje biodro, po czym znów wracała na żebra. Kiedyś hyung powiedział mi, że powinienem jeść więcej, bo akurat te kości są za bardzo wystające.
-Hyung, za niedługo w kinach będzie nowa Alicja. Chciałbyś ze mną iść?
-Jasne, tylko nie wiem, czy będę miał czas, ale zrobię wszystko, żeby się wyrwać.
-Zawsze tak mówisz.- poderwałem sie, wlepiajac mordercze spojrzenie w Hoseoka. Za każdym razem, kiedy coś mu proponowałem, mówił, że nie wie, czy znajdzie czas.
-Jungkook, nie mogę zostawać w domu, kiedy mi się tylko podoba. Muszę pracować, żeby utrzymać to cholerstwo i zarobić pieniądze na Twoje zachcianki.
-Moje zachcianki? Czy pójście do kina naprawdę kosztuje Cie życie Twojej zasranej firmy?
-Wiesz, że nie o to chodzi. Aish, Jungkook, dajmy sobie spokój z tymi bezsensownymi kłótniami.- chłopak wyciągnął ręce w moim kierunku. Chyba robił sobie ze mnie żarty, myśląc, że rzucę mu się w ramiona.
-To nie jest bezsensowna kłótnia. Po prostu chciałbym, żebyś zwracał na mnie swoją uwagę i miał dla mnie czas. To naprawdę tak dużo?
Wybiegłem z pokoju, z łzami w oczach, które szybko powstrzymałem. Już od dawna nie umiałem płakać. Usiadłem na łóżku, wpatrując się w okno. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, dzięki czemu na moją twarz wpłynął delikatny uśmiech.
-Kooki, przecież zwracam na Ciebie uwagę. Specjalnie dla Ciebie, wziąłem tydzień wolnego.
Jung usiadł za moimi plecami i objął mnie w pasie. Miał mnie już w tamtym momencie.
-Wiem, hyung, miałeś rację. Nie potrzebnie szukam powodu do kłótni.
Odwróciłem głowę, po czym dałem buziaka chłopakowi. Ten pogłębił pocałunek, przytrzymując mnie za kark. Mruknąłem, kiedy język starszego wsunął się do moich ust. Jung przekręcił nas tak, że leżałem na plecach, a chłopak pochylał się nade mną, nie przerywając pocałunku. Wplątałem swoje nogi pomiędzy te hyunga, pozwalając sobie na delektowanie się jego gładką skórą. Sięgnąłem dłońmi do podbrzusza Junga, ale ten odepchnął je, po czym zabrał ode mnie swoje słodkie usta.
-Kooki, jesteś przeziębiony. Nie można robić niegrzecznych rzeczy, kiedy jest się chorym.
Wywróciłem oczami, po czym wróciłem do ust hyunga. Nie wiem, czy to przez moją chorobę, czy przez boskiego kochanka, ale było mi niezmiernie gorąco. Podciągnąłem swoją koszulkę, która chwilę potem leżała już na ziemi. Hoseok zjechał z pocałunkami na moją szyję. Zasysał się na niej, dzięki czemu ledwo co oddychałem. Było mi tak niemożliwie dobrze.
Jung pozbył się swojego odzienia, po czym wrócił do pieszczenia mojego ciała. Językiem przejeżdżał po moich żebrach. Jego dłonie spoczywały na moich łopatkach, miło je gładząc. Chłopak ocierał się o mnie, powodując ciche jęknięcia z moich ust. Na moim czole gromadziło się coraz więcej kropelek potu, co było efektem mojego podniecenia.
Hoseok zsunął moje spodnie wraz z bokserkami, po czym dał mi krótkiego buziaka. Swoimi długimi palcami muskał wnętrze moich ud, czym przyprawiał mnie o dreszcze. Kiedy przejechał swoim językiem po czubku mojego członka, zacisnąłem wargi, wbijając paznokcie w ramiona hyunga.
Hoseok popatrzył na mnie, z uśmiechem polizał główkę mojego przyrodzenia, po czym przejechał nim po całej długości. Złożył kilka pocałunków na moim penisie, żeby zaraz wziąć go do ust. Nie powstrzymywałem dźwięków wychodzących z moich warg, co skutkowało kakofonią jęków i pisków, które wypełniały pomieszczenie.
Poczułem jak moja długość spotyka się z gardłem Hoseoka. Wnętrze jego ust było niemożliwie ciepłe, czułem się jak w raju.
Kiedy zacząłem się wić na pościeli z doznawanej przyjemności chłopak wypuścił moje przyrodzenie z ust. Uśmiechnął się do mnie, po czym sięgnął pod poduszkę. Wyciągnął żel, po czym wylał go na dłoń. Kiedy przyłożył dwa palce do mojego wejścia, syknąłem.  Maź była nieprzyjemnie zimna.
Hyung uśmiechnął się do mnie, po czym położył dłoń na moich podbrzuszu, które delikatnie masował. W tamtym momencie niemożliwie cieszyłem się, że mam kogoś takiego jak on. Był pierwszą osobą, z którą miałem pewność, że nie zrobi tego, czego bym nie chciał.
Hyung wsunął zimne palce w moje wnętrze, po czym zaczął nimi poruszać. Nabijałem się na nie, raz po raz zsuwając się po materacu. Jęczałem już zupełnie nie przejmując się tym czym ktoś obcy mnie słyszy. Wiedziałem, że Hoseokowi ogromnie się to podoba, więc nie miałem zamiaru przestać. Jung zwalniał i przyspieszał, żeby w efekcie wyjąć że mnie swoje palce.
Nachylił się nade mną, darząc mnie słodkim całusem. Nakierował swojego członka na moje wejście, po czym wszedł we mnie do końca. Chciałem pisnąć, ale uniemożliwiały mi to zdolne wargi bruneta. Hyung nie poruszał się przez chwilę, za co byłam mu ogromnie wdzięczny. Gdyby zaczął ruszać się od razu, zapewne przez następny dzień nie mógłbym chodzić.
Brunet wysunął się z mojego wnętrza, żeby zaraz wejść we mnie, fundując mi niemożliwą dawkę przyjemności. Za każdym razem wchodził szybciej, a żeby w końcu osiągnąć tempo idealnie mnie zadowalające. Piszczałem, kiedy chłopak ugniatał moje sutki, nie zaprzestając ruchów biodrami. Słyszałem jak jego miednica obija się o moje pośladki, co sprawiało, że z sekundy na sekundę podniecałem się coraz bardziej.
W momencie, w którym chłopak wysunął się ze mnie, żeby zostać tylko samą główką w moim wnętrzu, zaskomlałem cicho. Kręciłem biodrami we wszystkie strony, ale hyung coraz bardziej się ode mnie odsuwał.
-Hoseok...hyung
-Ktoś tu jest niecierpliwy.- Jung zacmokał kilka razy, po czym dał mi małego całusa w kącik ust. Widząc, jak bardzo się niecierpliwie, uśmiechnął się i niespodziewanie znów zagłębił się w mój tyłek. Jęknąłem, po czym położyłem dłoń na swoim członku i zacząłem nią poruszać. Biodra Hoseoka wykonywały idealne pchnięcia, co w połączeniu z moimi ruchami dłoni dały mi wspaniałe spełnienie. Wygiąłem się, zaciskając drugą dłoń na pościeli. Biała ciecz rozlała się na moim brzuchu. Zaraz usłyszałem stłumiony jęk i poczułem, jak ciepło wypełnia moje wejście. Hoseok opuścił mój tyłek, po czym pocałował mnie w usta. Sięgnął po koc, położył się obok mnie i nas nim okrył.
Przyłożył dłoń do mojego czoła.
-Nie masz już gorączki.
-A mówiłeś, że nie wolno, kiedy jest się chorym.
-Czasem cierpię na tym, że tak dobrze mnie słuchasz.
Zaśmiałem się, wtulając w tors hyunga. Buchało od niego przyjemnym ciepłem.
~*~
Razem z Yoongim jechaliśmy do firmy pana Hoseoka. Po drodze minęliśmy jego dom. W mojej głowie kłębiło się tysiąc myśli na temat tego, co tak naprawdę dzieje się w budynku.
-O czym myślisz?
-Nie nic, zapatrzyłem się.
-Wiesz, kochanie, tak sobie myślałem…- uwielbiałem jak Yoongi mówił do mnie takimi słodkimi słówkami- Załatwiłem nam wyjazd na kilka dni.
-Gdzie pojedziemy?
-Liczyłem raczej, na “łał, mam takiego cudnego chłopaka, który jest dla mnie taki dobry”.- korzystając z okazji, że akurat staliśmy na światłach, pochyliłem się i pocałowałem chłopaka w policzek.
-Jesteś najlepszym chłopakiem na świecie, Yoongi.
-No, więc jedziemy do spa. Wiesz, jacuzzi, maseczki, masaże.
Zaświeciły mi się oczy, kiedy usłyszałem o tych wszystkich przyjemnościach. Pomyśleć, że będę miał Yoongiego przez kilka dni tylko dla siebie.
-Kiedy jedziemy?
-Za tydzień, a przynajmniej tak nas umówiłem. Jeśli Ci nie pasuje, możemy jechać kiedy indziej.
-Nie, nie, jest w porządku.
Blondyn uśmiechnął się do mnie, dociskając gazu.
Tak, miałem najlepszego chłopaka na świecie.

piątek, 13 maja 2016

Beauty & Horse I

Zapraszam na wattpada: hoskiv


Tytuł/rozdział: Beauty & Horse/I
Pairing: Jimin & J-Hope
Typ: fluff
Gatunek: romans
Ilość słów: 988

HOPE YOU LIKE IT
Mam na imię Jimin. Mam czarne włosy, brązowe oczy. Jestem niski, mam tylko 174 centymetry wzrostu. Mieszkam w Busan, tu też się urodziłem. Mam młodszego brata. Uczę się całkiem dobrze, czasem łapie tróję. Mam kilku przyjaciół i właśnie w tym jest problem. To przez nich się to stało.
Poznałem ich zeszłego lata na imprezie,którą organizował mój przyjaciel Jungkookie. Jungkookie jest niesamowicie rozkoszny. Tą roskoszność umie wykorzystać też w inny sposób, ale to za chwilę.
Już kilka dni po tym jak mnie poznali, byłem zapraszany na każde ich wyjścia. Kooki znalazł sobie w tej grupie takiego Taehyunga. Taehyung jest w moim wieku, zapomniałem wspomnieć, mam już skończone 17 lat. W grupie moich wakacyjnie poznanych przyjaciół byli też Yoongi i Namjoon, to właśnie oni zaczęli to wszystko. Na jednej z domówek, na której zjawiło się trzy razy więcej osób niż było zaproszonych jeden z nich,nie pamiętam już który,krzyknął “Po luju, jaki Ty masz seksowny tyłek!”. Na początku nie wiedziałem, że te słowa skierowane były do mnie, dalej sączyłem cole przez słomkę, nieświadom tego, że ¾ osób wlepia się w moje pośladki. Dopiero kiedy przestąpiłem z nogi na nogę, a po sali rozniosły się jęki i wdechy, ktoś tyknął mnie palcem i powiedział “Oni wzdychają na Ciebie”.
Odwróciłem się w kierunku małego zbiorowiska. Kilkanaście par oczu patrzyło na mnie wygłodniałe, a ja paliłem się ze wstydu. Kiedy zaczęli do mnie podchodzić z tymi uśmieszkami “na pewniaka”, cofałem się coraz bardziej, aż w końcu moje plecy spotkały się z ścianą. Samcze, napalone ślepia wierciły we mnie coraz większą dziurę i gdyby nie Kookie, który chwycił moją dłoń i zabrał mnie z tego piekła, to zapewne tamta noc skończyła by się na niezłym materiale na pornola.
Cały roztrzęsiony usiadłem na łóżku w pokoju mojego przyjaciela, ten kucnął przede mną, zaraz po tym jak zakluczył drzwi. Bawiłem się palcami,pamiętam to do dziś.
-Kookie, ja-ja się ich boję. Nie chcę tu być, oni tak strasznie na mnie patrzyli.
-Dziwisz się?- podniosłem głowę. Kookie patrzył na mnie z ciepłym uśmiechem.
-Ale o czym Ty…
-Jimin znam Cię już tyle czasu i tyle czasu dziwi mnie to, że nie potrafisz dostrzec tego jaki jesteś piękny. Oni patrzyli tak na Ciebie,bo zwyczajnie byli napaleni. Podobasz im się,Jiminnie.
-Jak mogę im się podobać? Nie ma we mnie nic ładnego.- spuściłem głowę. Nie miałem ochoty na takie rozmowy. Byłem zwyczajny, nie było we mnie nic szczególne przyciągającego uwagę. Może krzywa jedynka.
Jungkook chwycił za moją kurtkę,po czym zsunął ją z moich ramion. Znów wrócił do pozycji siedzącej, po czym wtulił się we mnie. Objąłem go natychmiast, pozwalając spocząć jego głowie praktycznie między moimi nogami.
-Wszystko masz ładne.- Kooki wstał, po czym nachylił się nade mną,wcześniej zmuszając mnie do położenia się na plecach.-Brzuszek,nosek- chłopak jeździł nosem po wymienionych częściach ciała.- A Twoje usta są najpiękniejsze na świecie.-Jungkook polizał moje wargi. Przymknąłem powieki, chciałem, żeby mnie pocałował. Chciałem przeżyć swój pierwszy pocałunek właśnie w tamtym momencie. Kookie zostawił buziaka na moich ustach. Nie dałem mu odejść za daleko, bo przyciągnąłem go za kark do siebie i sam sprawiłem, że nasze usta się połączyły. Byłem trochę nieporadny w całej tej czułości, więc to Kookie dominował w pocałunku. Jedną z dłoni ściskał moje biodro. Kiedy już zaczynało mi wychodzić, chłopak oderwał się ode mnie i z uśmieszkiem wyszedł z pokoju,wcześniej gasząc światło i racząc mnie ciepłym “dobranoc”. Nie spałem pół tamtej nocy.
O mojej jednorazowej przygodzie z Kookim nie rozmawialiśmy nigdy więcej, za to temat mojej urody był podejmowany na każdym naszym spotkaniu. Peszyłem się, kiedy cały czas powtarzali mi, jaki to jestem śliczny. Dzięki temu moja samoocena troszeczkę wzrosła, ale też stałem się jeszcze bardziej przestraszony.
Kiedyś, kiedy stałem przy szafce na korytarzu w szkole, ktoś podszedł do mnie, przywarł swoim ciałem do moich pleców i szeptał mi okropne rzeczy do ucha. Bałem się, że zrobi mi to, o czym tak zbereźnie mówił, na szczęście odszedł szybko, na pożegnanie mocno ściskając mnie za tyłek. Całą lekcję przesiedziałem w toalecie, myślałem, że zaraz umrę.
Trochę trudno jest być mną. Ludzie na ulicy mnie zaczepiają, w klubie ciągnie się za mną sznureczek nachalnych facetów, wszyscy patrzą się na mnie z tym uśmieszkiem.
Bardziej niż byłem z tego powodu zadowolony, chciałem owinąć się kocem i nigdy nie wychodzić z pokoju.
Kiedy powiedziałem mamie o tym, że boję się spojrzeń tych ludzi, pozwoliła mi zostać w domu.
Po kilku dniach izolacji wróciłem do szkoły. Czułem się lepiej, nie byłem taki zestresowany.Sprawa z imprezy też ucichła, choć i tak znalazło się kilku takich, którzy proponowali mi różne rzeczy.
Po moim pierwszym pocałunku zapragnąłem mieć kogoś do kochania. Kogoś,kto nie będzie zważał na mój wygląd,kto będzie uwielbiał mój charakter. Kookie cały czas powtarzał, że mam cudny charakter.
Pewnego dnia, kiedy wchodziłem do domu Kookiego usłyszałem obcy dla mnie głos. Rodzina Jungkooka bardzo mnie lubiła. Pani mama Kookiego mówiła do mnie “słońce”,a le mniejsza. Zza rogu salonu wyszedł jakiś chłopak. Brązowe włosy,  na oko trochę wyższy niż ja. Patrzył na mnie jakoś tak dziwnie, jakby chciał ze mnie czytać. Wtedy sobie przypomniałem. Przede mną stał brat Kookiego- Hosoek. Hosoek jest starszy ode mnie o 8 lat. Kiedy ja miałem 12 wyjechał do USA na studia. Nigdy nie sądziłbym, że aż tak się zmienił.
-Hoseok?
-Jimin!- chłopak podszedł bliżej mnie, szeroko się uśmiechając.
-Wróciłeś, łał.
-Kiedyś trzeba. Ameryka jest fajna,a le to nie to samo co dom. A ty, co teraz porabiasz? Zdziwiłem si, bo Kooki mówił, że odpuściłeś taniec w szkole artystycznej.
-Taak. Nie mam na to czasu zbytnio.
-Na marzenia zawsze jest czas.- chłopak położył dłoń na moich plecach i pociągnął mnie po schodach do swojego pokoju.- Kooki wróci za pół godziny, pojechał z tatą na zakupy.
Usiadłem na łóżku Hoseoka, nie było mi jakoś niezręcznie,pokój nie zmienił się nic.
-Zostajesz tu, hyung, czy wracasz?
-Zostaje, mam już prace nawet.- brunet podał mi butelkę piwa owocowego, które wyciągnął z przenośnej lodówki pod biurkiem. potrząsnąłem głową, ale hyung coraz bardziej zbliżał butelkę, więc nie mogłem mu odmówić. Rzadko pijam alkohol.