wtorek, 21 kwietnia 2015

Jar of hearts Jimin & Jungkook




Tytuł: Jar of hearts
Pairing: Jungkook&Jimin
Gatunek: lekki dramat
Typ: one shot, yaoi, lekki angst

HOPE YOU LIKE IT
Czarnowłosy spoglądnął w prawą stronę. W odległości kilku centymetrów od niego leżał szesnastoletni chłopiec. Miał zamknięte powieki i lekko rozchylone usta. Po chwili odwrócił wzrok, nie będąc przygotowanym na ten widok. Twarz młodszego była niewinna, spokojna, naiwna. Nie było na niej nawet cienia złości, czy strachu. Starszy tylko się uśmiechnął. Ten widok naprawdę potrafił rozczulić. Powoli podniósł się do siadu i rozglądnął w celu zlokalizowania swoich ubrań. Na szafce obok niego leżała kartka "Obudź mnie kiedy sam się obudzisz ^^". Nie miał najmniejszego zamiaru tego robić. Po cichu wstał i zebrał swoje ubrania z ziemi. Włożył je bez większych problemów. Zabrał wiadomość z komody i po zgięciu jej schował do kieszeni spodni. Starszy pomyślał, że może nie będzie o niej pamiętał, jeżeli nie będzie jej na szafce. Szybko wyszedł z mieszkania chłopca i skierował się w stronę swojego własnego
~*~
Obudził go dzwonek jego telefonu. Zdenerwowany wyjął go z kieszeni i przyłożył do ucha.
- Cześć, hyunggie. Czemu mi nie odpisujesz?
- Spałem.
Odpowiedział zgodnie z prawdą, co u niego rzadko się zdarzało.
- Masz dziś ochotę się przejść?
- Nie mam ochoty na spacer.
- Szkoda, gdyby nie było mamy to zaprosiłbym Cie do siebie.
Przez chwilę między nastolatkami panowała cisza. Młodszy czekał, aż starszy mu odpowie, ale temu drugiemu niespecjalnie zależało na ciągnięcie tej rozmowy.
- A w tygodniu nie chciałbyś gdzieś iść?
- Raczej nie będę miał czasu.
- A jeżeli go znajdziesz to mi napiszesz?
- Jasne.
Skłamał, nie po raz pierwszy, zapewne tez nie ostatni.
- Umm, to pa hyung. Kocham Cię.
- Ja Ciebie tez, pa.
Kiedy wreszcie odłożył telefon na blat głośno westchnął. Przynajmniej na chwilę będzie miał spokój.
~*~
- Hyung...nnnnn...przestań.
Starszy nawet nie myślał, żeby to zrobić. Błądził dłońmi po każdej części ciała młodszego chłopaka, coraz mocniej go do siebie przyciskając. Ścisnął jego pośladki, a kiedy z ust Jungkooka ulatywały ciche jęki był z siebie nadzwyczaj zadowolony. Wiedział, ze młodszy już mu uległ, wystarczyło zrobić tylko jedno, żeby był już całkowicie jego. W momencie, w którym starszy dotknął ust Jeonga swoimi własnymi poczuł, jak mniejszemu miękną kolana. Zaczął zsuwać jego spodnie, nadal mocno go trzymając. Gdyby nie to, młodszy zapewne osunął by mu się na ziemie. Wyjątkowo podobało mu się to, jak młodszy na niego reagował. Był przy tym słodki i taki niewinny. Aż się chciało mu tą niewinność zbrukać.
Wsunął język do rozwartych warg Jungkooka i sunął po jego zębach. Problem w jego spodniach był coraz większy, a jemu robiło się coraz bardziej gorąco. Chciał zrobić to szybko. Tak właśnie lubił najbardziej.
Oderwał się od jego ust i zaczął go rozbierać. Czuł, ze młodszy cały się trzęsie i nie byłby w stanie zrobić tego sam. Musiał mu pomóc, a to tez zdarzało się u niego rzadko. Uśmiechnął się na myśl, o tym ze komuś pomógł.
Młodszy cicho jęknął kiedy starszy przyparł go do ściany. Ledwo co kontaktował. Nie był pijany, nie był pod wpływem narkotyków, był zakochany i właśnie ta miłość go otumaniła.
~*~
"Jiminnie, spotkamy się? C:"
"Dwudziesta pod kawiarnią?"
"Okej c:"
Kiedy młodszy zobaczył Jimina natychmiast do niego podbiegł. Rzucił mu się na szyje i wtulił w jego ciepłe ciało. Był szczęśliwy, ze chłopak dał mu się w końcu przekonań na spotkanie. Starszy położył swoją rękę na plecach Jungkooka i stali tak dopóki dongsaeng nie stracił sił przez stanie na palcach. Po tym młodszy czule ucałował usta swojego hyunga i ciągnąć go za rękę, jak małego chłopca, weszli do kawiarni. Usiedli naprzeciwko siebie, a Jungkook niczego nieświadomy, zdjął kurtkę i położył ją obok. Był przekonany, ze uda mu się namówić hyunga i spędzą tam trochę więcej czasu niż zazwyczaj.
- Fajnie, ze znalazłeś dla mnie chwilę.
Młodszy delikatnie się uśmiechnął, nadal wpatrując się w ukochanego. Fajnie było tak po prostu mieć go przy sobie.
- Hyung, a może pojedziemy gdzieś razem?
Starszy wziął głęboki oddech i starał się, żeby jego twarz wyglądała na zmartwioną.
- Jungkook obawiam się, że nie będziesz chciał nigdzie ze mną jechać.
Jeong cicho się zaśmiał i z wielkim uśmiechem złapał dłoń Jimina w swoje cienkie palce.
- Hyung, no co Ty opowiadasz.
Starszy powoli wyplątał rękę z uścisku i położył ją na swoim udzie.
- Kookie, wydaje mi się, że powinieneś znaleźć sobie kogoś bardziej odpowiedniego-
- Aish...już się balem, że chcesz ze mną zerwać. Dobra, nie musisz jechać ze mną na wycieczkę, jeżeli nie chcesz.
- Nie, Jungkook, nie chodziło mi o to- spojrzał na twarz szesnastolatka, na której widać było coraz więcej zmartwienia- My nie możemy być już razem.
Dongsaeng oparł się o fotel, na którym siedział i nadal z niedowierzaniem wpatrywał się w Jimina. Wydawało mu się, że się przesłyszał. W oczach zakręciły mu się łzy, które za wszelką cenę próbował powstrzymać. - A-Ale hyung, dlaczego? Przecież było fajnie, h-hyung, ja Cię kocham.
- Kooki przepraszam, to zaszło za daleko, a ja nie chce wplątywać się w coś poważnego. Znajdziesz sobie kogoś lepszego- to mówiąc wstał i poczochrał chłopaka po włosach. Kiedy zobaczył, że z oczu młodszego wypływają łzy postanowił jak najszybciej opuścić to miejsce, a w kilka sekund był już poza lokalem. Nie na długo tak stał po zaraz poczuł szarpnięcie, które zmusiło go do odwrócenia się. Nie było dziwnym, że zobaczył zapłakanego Jungkooka. Młodszy kurczowo trzymał go za rękę, nie chcąc, żeby Jimin go zostawiał.
- Hyung, hyung, ja się zmienię, tylko mnie nie zostawiaj. Mogę być wszystkim czym chcesz, tylko proszę...proszę, zostań.
Jeong oparł swoje czoło o ramie starszego, a jego łzy skapywały na chodnik.
- Kooki, ja nie chce Cię więcej ranić. Naprawdę przepraszam, ale podjąłem już decyzję.
Starszy wyplątał się z uścisku i odszedł na odległość kilku metrów od Jeonga. Był zdziwiony, bo zrobiło mu się trochę żal chłopca przed sobą. Następnym razem nie będzie nawet podchodził do takich młodych. Odwrócił się z zamiarem pójścia do domu, ale zatrzymały go słowa, które wyszły z ust młodszego.
- Myślisz, że kim jesteś?
- Co?
- Myślisz, że kim jesteś? Kto dał Ci prawo robić takie rzeczy? Chodziło Ci tylko o pieprzenie, nie? Fajnie było poruchać sobie szesnastkę, bo taka młoda, dziewicza i naiwna, co? Jeżeli chodziło Ci tylko o to, to czemu robiłeś z siebie jeszcze większego chuja i mówiłeś mi te wszystkie rzeczy? Że mnie kurwa kochasz i, że jestem Twoją jedyną miłością. W dupe sobie to wszystko wsadź. Jesteś zwykłym chujem, który nie ma uczuć, ale wiesz co? Przynajmniej nauczyłeś mnie, żeby nie być naiwnym. Bo ja nawet teraz Cię kocham, choć jesteś najgorszym dupkiem na świecie.
Jimin patrzył na młodszego chłopaka, który mimo złości, którą kipiał, był cholernie przygnębiony. Nie wiedział co powiedzieć, przecież to i tak nie miało już znaczenia. Zrobił mu już dużo złego, a gdyby powiedział mu prawdę to dobiłby go jeszcze bardziej. Podszedł do młodszego i mimo sprzeciwów Jungkooka pocałował go w czoło i odszedł. Już się nie odwrócił. Podczas gdy Kooki stał tam i nadal płakał Jimin wyjął telefon z kieszeni i wykręcił numer.
- Cześć Yoongi, chciałbyś się spotkać dziś wieczorem?

środa, 8 kwietnia 2015

Ogrodniczki- coś trochę innego


Tytuł: Ogrodniczki
Pairing: trochę Suga & V
Typ: fluff, shot
Gatunek: komedia, trochę romans

HOPE YOU LIKE IT
- Cześć.
Chłopak odmachał mi na powitanie i zaraz wrócił do czytania książki. Skierowałem się do lodówki, z której wyjąłem mrożoną kawę.
- I jak dzieci?
- Jak zawsze.
Zabrałem paczkę ciastek z blatu i usiadłem obok dongsaenga.
- Czyli złośliwe, krzyczące i biegające?
Zaśmiałem się na opis moich małych podopiecznych.
- Nie są złośliwe, tylko rozpuszczone.
- A tata Yoongi nauczy ich szacunku.
Zaprzeczyłem głową, znowu się śmiejąc. Zabrzmiało to trochę pedofilsko.
- Nie idziesz się myć?
- Nie mam siły.
Położylem głowę na oparciu kanapy i skrzyżowałem ręce na brzuchu. Zamknąłem oczy, a właściwie moje powieki same się skleiły.
- Brudas.
~*~
Podniosłem brudne ubrania z ziemi i włożyłem je do wiklinowego kosza. Yoongi nie umie po sobie sprzątać, a najgorzej idzie mu pranie. Zawsze miesza kolory i moje rzeczy zamiast białe, wychodzą tęczowe.
Po tym jak nastawiłem pranie i wrzuciłem ryż do gotowania, zostało mi tylko zmyć podłogę, ale nie mogłem znaleźć mopa, więc postanowiłem to sobie odpuścić. Z sypialni zabrałem książki i wyszedłem na balkon. Pogoda była na tyle ładna, żebym mógł siedzieć na świeżym powietrzu w koszulce z krótkim rękawem. Otworzyłem podręcznik na stronie z zakładką i zacząłem czytać o jakże fascynującym układzie trawiennym człowieka. Hyung mówi, ze muszę się uczyć, bo nie zdam na 3 rok studiów, ucząc się ostatniej nocy.
Co jakiś czas moją naukę przerywała mi albo muzyka od sąsiada, albo nasz pies, który gryząc mnie po nodze zachęcał mnie do zabawy, a ja chcąc, nie chcąc musiałem rzucać mu gumową zabawką.
Kiedy skończyłem naukę, było już późno. Słońce znikało za horyzontem, a mnie robiło się chłodno. Spojrzałem na zegarek i zmarszczyłem brwi, widząc dużą wskazówkę na szóstce. Yoongi powinien być już godzinę temu, przecież przedszkole zamykają o 16:30. Postanowiłem do niego zadzwonić. Nie żebym się martwił, po prostu nie wiedziałem na kiedy odgrzać obiad, a chciałem, żeby zjadł go od razu po przyjściu.
Po kilku nieudanych połączeniach, stwierdziłem, że to nie ma sensu. Postanowiłem wziąć prysznic, bo spociłem się od tego siedzenia. Zabrałem ręczniki, bokserski, spodenki i koszulkę, po czym udałem się do łazienki. Umyłem siebie, włosy i opuściłem kabinę. Założyłem na głowę opaskę i chwyciłem maseczkę z toaletki. Starannie rozsmarowałem ją po twarzy i czekając, aż zaschnie ubrałem się. Lubie maseczki i moment, w którym twardnieją na twarzy. Śmiesznie się wtedy mówi.
Kiedy usłyszałem od kluczanie drzwi, włożyłem laczki i podbiegłem do drzwi. Zatrzymałem się kiedy usłyszałem dwa głosy. Jeden należący do hyunga, a drugi jakby dziecięcy.
- Ty tu mieszkasz?
- No, raczej nie przyprowadziłbym Cię do obcego domu.
Wychyliłem się zza ściany, żeby choć trochę zrozumieć co się działo. Yoongi rozpinał dżinsową kurtkę chłopca, a później zdejmował jego buty. Dzieciak miał na sobie koszulkę w paski i dżinsowe ogrodniczki, a na czoło opadała mu przydługa grzywka.
- No, idź do kuchni. Dam Ci coś do picia.
Chłopiec założył ręce na piersi i odwrócił się w moją stronę. Było dobrze do czasu  kiedy mnie nie zobaczył. Uniósł głowę, a zaraz później po mieszkaniu rozszedł się przeraźliwy krzyk. Przestraszyłem się i tez zacząłem krzyczeć. Nie wiedziałem czemu to robię i czemu jakiś mały chłopiec jest w moim mieszkaniu.
- Już, cicho. Pobudzicie sąsiadów.
Yoongi stanął między nami, a dzieciak zaraz chwycił się jego nogi. Chciałem jeszcze wtrącić, że o tej godzinie ludzie jeszcze nie śpią, ale wiem, że hyung nie lubi podważania swojego zdania przy dzieciach, więc się powstrzymałem.
- Co to jest?
- To mój...mój przyjaciel Taehyung. Mieszka ze mną.
- Czemu jesteś taki brzydki, hyung?
Kiedy usłyszałem to pytanie ledwo co trzymałem się na nogach, a moja szczęka sięgała chyba do ziemi. Jakieś dziecko mówi mi, że jestem brzydki, kiedy nie widzi mojej twarzy, tylko zielone gówno nazywane maseczką.
- Taehyung nie jest brzydki, nie mów tak, nie wolno.
- Ale ma zieloną twarz.
- Taeś prosze Cię, idź to zmyj.
Pokiwałem głową widząc drwiący uśmiech Yoongiego i przeszedłem do łazienki. Szybko to zmyłem, żeby dowiedzieć się co to za chłopczyk. Hyung raczej nie kradnie dzieci z ulicy, więc jedyna możliwość jest taka, że ktoś zapomniał go odebrać z przedszkola, a on jest za niego odpowiedzialny, co skutkuje tym, że musiał go do nas zabrać.
Prawie, że biegiem wyszedłem z toalety i poszedłem do kuchni. Chłopiec siedział przy stole i zjadał moje cukrowe fasolki, a Yoongi mu na to pozwalał.
- Masz numer do mamy?
- Na karteczce jest tylko do taty.
- Dasz mi ją?
Czarnowłosy wyjął z kieszonki ogrodniczek małe zawiniątko, które okazało się kartką, prawdopodobnie z numerami do rodziców. Yoongi nacisnął słuchawkę na telefonie i wyszedł z pomieszczenia.
Usiadłem naprzeciwko chłopca i uniosłem górną wargę.
- Coś się stało, hyung?
Nadal patrzyłem się na jego czarną czuprynę, wiercąc mu spojrzeniem dziurę w głowę.
- Jesz moje cukierki.
- Nie mogą być Twoje. Yoongi hyung mi je dał.
- Nieważne, kupie sobie nowe. Jak się nazywasz.
- Jestem Jeon Jeongguk.
Pokiwałem głową, dając mu do zrozumienia, że przyjąłem to do wiadomości. Moja początkowa złość do tego dzieciaka powoli mijała, a on sam wydawał mi sie coraz bardziej uroczy.
- Tata nie odbiera.
- Pewnie ma spotkanie. Spróbuj wysłać mu smsa, hyung. Może odpisze.
Yoongi pokiwał głową, a z blatu zabrał sok, po czym postawił go przed chłopcem. Dzieciak od razu chwycił kartonik i szybko wszystko wypił. Przyłapałem się na tym, że mimowolnie uśmiecham sie na ten widok.
- Co będziemy robić, hyung?- przedszkolak popatrzył się na Yoongiego, ścierając kropelki soku z ust.
- A nie możesz po prostu posiedzieć i poczekać- wtrąciłem zanim przedszkolanka zdążyła otworzyć buzie.
- Dobry pomysł, hyung, ale nierealny. Dzieci nie lubią czekać i siedzieć, nic nie robiąc. Dzieci nie są cierpliwe.
- A Ty co? Naoglądałeś się kurojitsuji i teraz mi je cytujesz?
- Właśnie tak, hyung. Jednak nie jesteś tak głupi, na jakiego wyglądasz.
Maluch uśmiechnął się po czym znów odwrócił głowę w stro nę Mina.
- Chcesz w coś zagrać?
- Gry planszowe są nudne.
- Pobawić się zabawkami?
Jeongguk pokiwał głową i zeskoczył ze stołka, który był dla niego stanowczo za wysoki.
- Zostań z Taehyungiem, przyniosę Ci je.
Siedmiolatek popatrzył na mnie po czym niebezpiecznie się do mnie zbliżył. Chyba tak jak ja, nie chciał, żeby Min opuszczał pomieszczenie. Wyciągnął swoją prawą rękę w moją stronę i popatrzył na mnie swoimi dużymi, czarnymi oczami. Spodziewałem się, ze to jakaś pułapka i jego dłoń albo jest opluta, albo polizana, więc dla bezpieczeństwa najpierw wytarłem ją skrawkiem swojej koszulki, a dopiero później pozwoliłem mu się za nią chwycić.
- Tylko grzecznie mi tu.
Yoongi pogroził nam palcem jak typowy tatuś, po czym zniknął za drzwiami. Przedszkolak nadal kurczowo trzymał się mojej ręki, co jakiś czas ją ściskając. Puścił ją dopiero, kiedy mój współlokator wrócił z dużym koszem pełnym zabawek. Zdziwiło mnie to, ze trzymamy takie rzeczy, przecież w tym domu nie ma dzieci. Po dokładnych oględzinach wiedziałem tylko tyle, że wśród nich jest moje ulubione czerwone autko. Nie powiem, wkurzyłem się, kiedy Jeongguk chwycił właśnie ten samochodzik w swoje małe rączki. Chciałem się już coś odezwać, że to należy do mnie, ale pomyślałem, że nie będę zabierał małemu chłopcu zabawki. Jednak jakieś tam serce mam.
- Popilnuj go chwile. Może pan Jeong będzie miał czas odebrać.
Yoongi się oddalił, a ja wyciągnąłem telefon z kieszeni. Byłem w trakcie odpisywania na smsa kiedy po pomieszczeniu dało się słyszeć głośny huk. Odwróciłem się, żeby dowiedzieć się co się stało. Zajęło mi chwilę, zanim obok okna dostrzegłem chłopca, trzymającego się za głowę. Podbiegłem do Jeongguka, żeby sprawdzić, czy nic mu nie jest. Ten dźwięk uderzenia był naprawdę wyraźny i nie brzmiał za dobrze.
- Ggukie, w porządku? Pokaż mi to.
Zabrałem jego drobne dłonie z czoła, którego się trzymał. Na jego bladej skórze widać było małe rozcięcie, co nie wyglądało groźnie. Bardziej martwiło mnie to, że miejsce sporo spuchło. Lekarzem nie jestem, ale jak na mój gust, nic mu nie było.
Ja przychodziłem do mamy z całymi podrapanymi kolanami, a ona mówiła mi "przeżyjesz" i nawet nie kazała mi tego przemywać, a do tej pory jestem istnym  okazem zdrowia.
- Przeżyjesz.
- Tak, wiem, ale trochę boli.
- Co się tak właściwie stało?
- Okno jest otwarte, ja nie widziałem i się uderzyłem.
Uśmiechnąłem się do Jeona i chwyciłem go za rączki, pomagając mu wstać. Chłopiec trochę się zachwiał, wiec postanowiłem wziąć go na ręce. Yoongi milion razy robił mi wykład na temat tego jak zajmować się dziećmi i je nosić, więc jestem obcykany w takich sprawach.
Z szafki nad blatem wyciągnąłem różowy plaster po czym przykleiłem go w miejscu ranki. Przykryłem go gęstą grzywkę chłopca po czym odstawiłem go na ziemię. Nie spodziewałem się, że ten dzieciak będzie taki lekki.
- No i jak wam idzie zabawa?
- Średnio hyung. Znudziło mi się. Możemy pooglądać bajkę?
- No jasne. Dam Ci kosz z płytami to coś sobie wybierzesz.
Yoongi poszedł przodem, a Jeongguk odwrócił się do mnie i przyłożył palec do ust. Zaśmiałem się na ten uroczy gest i uniosłem kciuk w górę. Mały chyba domyślił się, ze będziemy mieć problem jeżeli hyung dowie się o naszym wypadku z otwartym oknem. Mądre dziecko.
~*~
Jeżeli godzinę temu ktoś by mi powiedział, ze będę siedział pod kocem, z kubkiem w kształcie misia, oglądając toystory to bym go wyśmiał. A jednak, właśnie tak było. Kiedy tylko chciałem odezwać się choćby słowem, zaraz byłem atakowany przez siedmiolatka i jego wyjątkowe kościste pięści, które biły mnie po żebrach.
Yoongi nie oglądał z nami, bo stwierdził, ze zrobi nam jedzenie. Kiedy o tym wspomniał zawołałem "popcorn", ale musiałem się zamknąć, bo morderczy wzrok hyunga wiercił mi dziurę w głowie.
W końcu przedszkolanka zjawił się w salonie z miską pełną pokrojonych jabłek. Dał nam ją i usiadł obok Jeongguka.
Błędem było to, ze hyung dał nam jedną miseczkę. Chciałem zabrać kawałek owocu, ale coś mi się nie powiodło, bo tego czego chciałem już tam nie było. Dzieciak miał w rękach większość kawałków jabłka, ale widocznie nie nadążał z jedzeniem. Trudno sie dziwić, przy takich małych mleczakach.
Chciałem, żeby chłopiec włożył to wszystko do miski albo chociaż się podzielił, ale kiedy tylko dotykałem owoców to on odsuwał się ode mnie jeszcze bardziej.
- Hyung, bo ten rudy hyung chce mi zjeść moje owocki.
- Nie prawda! Nie cho-
- Tae, zostaw mu te jabłka. Dam Ci nowe.
Nie miałem nawet szansy się wytłumaczyć, bo pan 'idealnie pokrojone' w kilka sekund wręczył mi talerz pełen jabłek. Jeongguk włożył to co miał w rękach do miski i choć przez chwilę spokojnie oglądaliśmy bajkę.
Nasz cudowny odpoczynek przerwał telefon. Hyung znów wyszedł z salonu, żeby odebrać. Jakby nie mógł rozmawiać tutaj.
- Hyung... Hyung.
Dzieciak niebezpiecznie się do mnie nachylił nadal patrząc w ekran. Z kieszeni ogrodniczek wyjął dwa cukierki i wcisnął mi je do ręki.
- Tylko nie mów hyungowi, że Ci dałem.
- Czemu?
- Bo w przedszkolu jeżeli przynosimy słodycze, to trzeba się ze wszystkimi dzielić. Ja nie chce im dawać moich cukierków, bo są na to za głupi, wiec mam dwa w kieszonce, dla mnie i Jimina. Jimin to mój przyjaciel, ale dziś go nie było, wiec nie miałem co zrobić z cukierkami. Nie mógłbym zjeść ich wszystkich sam, bo to niefajne, a teraz nie mam już na nie ochoty, więc Ci je daje.
Maluch popatrzył się na mnie i słodko uśmiechnął, po czym wrócił do oglądania toy story. Musiałem mu się jakoś odwdzięczyć, w końcu Jeonnie potraktował mnie jako godnego swoich cukierków. Podbiegłem do okna i z dywanu zabrałem moje ulubione autko. Podałem je chłopcu, ale ten chyba jeszcze nie do końca rozumiał co się dzieje.
- To mój ulubiony samochodzik. Weź go sobie w zamian za słodycze.
- Jeżeli w zamian to nie chce.
- To nie w zamian. Po prostu Ci go daje.
Chłopiec pooglądał autko po czym wrzucił je do kieszonki.
- Dziękuje, hyung.
Pokiwałem głową i zmierzwiłem mu włosy. Ten dzieciak jest zbyt mądry jak na swoj wiek.
~*~
Zanim się obejrzałem, przestaliśmy oglądać bajkę, a chłopiec spał mi na kolanach. Robiło się też coraz później. Rozumiem, że tata tego małego jest prezesem dużej firmy i nie może wyjść wcześniej, ale to przecież jego dziecko.
Yoongi siedział obok mnie, ale kiedy usłyszał dzwonek do drzwi natychmiast się zerwał. Mocniej przytuliłem chłopca, nie chcąc, żeby się obudził. Chwile później hyung wparował do kuchni i zaczął szeptać coś, z czego nie mogłem usłyszeć żadnego normalnego słowa.
- Tata Jeongguka przyszedł.
Pokiwałem głową, po czym uniosłem się do góry, nie przestając trzymać chłopca. Ten tylko poprawił kocyk, którym był przykryty i dalej smacznie spał. Powoli podszedłem do drzwi, w których stał wysoki mężczyzna z blond włosami. Nie sprawiał wrażenia ojca, wyglądał na tylko trochę starszego od nas.
Kiedy mnie zobaczył delikatnie się ukłonił i wyciągnął ręce po dzieciaka. Powoli ułożyłem go w ramionach pana Jeonga, uważając, żeby go nie obudzić.
- Dziękuje za opiekę nad Kookim. Naprawdę nie mogłem wyjść w tamtym momencie, ale obiecuje, że to już się nie powtórzy.
- Jeżeli kiedyś nie będzie pan miał z kim go zostawić to ja z chęcią się nim zajmę. Jeongguk to bardzo mądre dziecko i miło się nim opiekuje, panie Jeong.
- A tak... Nie przedstawiłem się, Kim Namjoon.
Blondyn jeszcze raz się ukłonił, tym razem delikatnie się uśmiechając.
- Czyli, nie jest pan tatą Jeongguka?
- Nie, nie... To znaczy tak, tak, jestem jego tatą. Kooki ma nazwisko po mojej żonie... Nie będę już zawracał głowy. Jeszcze raz dziękuje za zajęcie się moim synkiem.
Mężczyzna ukłonił się, po czym odszedł z chłopcem na rekach.
Kiedy drzwi się zamknęły odetchnąłem z ulgą, po czym skierowałem się do salonu i rzuciłem na kanapę. Przymknąłem powieki, rozkoszując się odpoczynkiem. Dzieci wymagają naprawdę dużo uwagi. To nie tak, ze chciałem się pozbyć Kookiego. Polubiłem tego dzieciaka, ale to nie tu jest jego dom. Dzieci powinny spędzać czas z rodzicami, a nie z przedszkolanką i jego współlokatorem.
W końcu poczułem ciało usadawiające się nade mną i uchyliłem jedną z powiek. Yoongi pocałował mnie w nos i opadł na moją klatkę piersiową.
- Zmęczony Taesio?
- Trochę, ale Kooki to fajny chłopiec.
Hyung uniósł głowę i wlepił we mnie swoje spojrzenie. Nie do końca wiedziałem o co mu chodzi, nie powiedziałem przecież nic takiego wstrząsającego.
- No co?
- Chcesz, żebyśmy takiego mieli?
Zaśmiałem się, przykrywając usta dłonią. Nie wiem skąd wziął mu się w głowie taki pomysł.
- Jeszcze nie teraz, kochanie.
Yoongi przytaknął i ułożył głowę na moim obojczyku. Wyglądał uroczo kiedy tak leżał.
- Szkoda, ze nie możemy mieć dzieci z naszych genów.
- Czemu, hyung?
- Wtedy byłyby słodkie po mnie i dziwne po Tobie.
Yoongi popatrzył na mnie swoimi czekoladowymi, kocimi oczami, a jego powieki uroczo drżały. Jest taki śliczny.
- Taak, byłyby idealnymi dziećmi.