poniedziałek, 22 września 2014

V & Jin



Tytuł: Darling
Pairing: V & Jin
Gatunek: romans
Typ: one shot, Yaoi, fluff

HOPE YOU LIKE II
"Minął już rok. Już rok jesteśmy w jednym zespole jako Bangtan boys. Ten czas minął naprawdę szybko. Tyle fanmeetingów, występów. Takie życie jest cudowne.
Właśnie skończyliśmy imprezę z okazji pierwszych urodzin. Podczas śpiewania złośliwie zdmuchnąłeś świeczki z tortu. Śmiałeś się z tego jak głupi. My nie widzieliśmy w tym nic fajnego. Śmiało mogę stwierdzić, że jesteś idiotą."
~||~
W dormie nigdy nie było tak czysto jak przed przyjęciem. No bo czego można się spodziewać po zgrai nastoletnich samców?
Siedziałem na kanapie i rozglądałem się co robi reszta. Suga i Jimin kłócili się o to kto zje resztę tortu. Hoseok i Jungkook grali na konsoli. Namjoon próbował ich jakoś ogarnąć, żeby nie krzyczeli, Taehyung wściekał się na wieże z klocków, która cały czas się przewracała. Chwila, dlaczego V układał wieże z klocków? A co gorsza, skąd my mamy te klocki? Później ich nie pozbiera, a ja w nie wdepnę. Nadepnąć na lego to istna śmierć w katuszach.
- Debile, może oglądniemy film? Nudzi mi się.- zaproponował siedzący przy stole Yoongi.
- Okej może być, ale proszę mnie tutaj nie obrażać. Ja mam swoją godność.- powiedział Namjoon dumnie wypinając pierś do przodu.
- Polemizowałbym.- skomentował Hoseok, na co reszta odpowiedziała salwą śmiechu. Chłopcy skierowali się do jednego z pokoi i zamknęli drzwi. Taehyung zajęty swoją pracą nawet nie usłyszał propozycji Mina i nadal walczył z lego. Zacząłem śmiać się z tego co robi.
Podszedłem do niego i usiadłem na miękkim dywanie. Chwyciłem klocki i zacząłem układać podstawę wieży. Rudzielec widząc co robie szeroko się uśmiechnął. Jak można nie pomóc takiemu biednemu dziecku jakim jest Taehyung?
- Jin to nie tak! Tu ma być czerwony!- Kim darł się na mnie za ułożenie niebieskiego klocka w miejscu czerwonego.
- Ej, to ja jestem twoim hyungiem! Nie krzycz na mnie!- mówiłem to ze śmiertelnie poważną miną, choć chciało mi się śmiać. Powiedziałem to na żarty, ale nie wiedziałem, że Tae tak na to zareaguje. Ścisnął swoje drobne dłonie w pięści i zacisnął usta. W jego oczach pojawiły się łzy. Rudzielec wlepiał we mnie swoje przeszywające spojrzenie, żebym poczuł się winny. Zawsze tak robił. Powoli wstał i prawdopodobnie chciał iść do naszego pokoju. Zatrzymałem go.
- Taehyung przepraszam, nie chciałem, żeby to zabrzmiało tak poważnie.- chwyciłem go za ramie, delikatnie szarpiąc. Ten odwrócił się do mnie z ustami zaciśniętymi w linie.
- Nie rób tak więcej. Nie musisz wypominać mi tego, że jestem młodszy. Szczególnie, że nie jest to moja wina.- chłopak przybliżył się do mnie i objął rękami w pasie. Odwzajemniłem uścisk oplatając jego ramiona. Tae naprawdę lubi być przytulany. No i jak go tu nie kochać?
Staliśmy tak chwilę po czym Kim oznajmił, że jest głodny. Zaśmiałem się z jego zachowania i pokręciłem głową. Przeszedłem do kuchni i usiadłem na krześle przy stole.
- Jeżeli robisz coś smacznego to mi też możesz zrobić- powiedziałem do rudzielca. Opierał się o blat rękami. Wpatrywał się w jakiś niewiadomy punkt za oknem. Zmarszczyłem brwi, zdziwiony zachowaniem przyjaciela.
- Tae, co się...- nie zdążyłem nic powiedzieć, bo Taehyung położył dłonie na moich barkach. Szybko przesunął swoją twarz do mnie i złożył miękki pocałunek na moich wargach. Zszokowany nie mogłem wykonać nawet najmniejszego ruchu. Rudzielec odsunął się ode mnie jakby poparzony. Przez sekundy patrzył w moje oczy, żeby później uciec Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. . Mnóstwo emocji kotłowało się w mojej głowie. Powinien za nim iść i zapytać o to co się stało, ale nie byłem w stanie normalnie myśleć. Jin zepnij swój tyłek i idź do niego. Jeżeli Cię pocałował to może naprawdę jest w Tobie zakochany. Wstałem i ruszyłem do naszego wspólnego pokoju. Niepewnym krokiem kroczyłem przez długi korytarz, aż w końcu zatrzymałem się przed drewnianymi drzwiami. Spokojnie położyłem dłoń na klamce i naparłem na nią ręką. 
Lekko popchnąłem drzwi dłonią, a one dość głośno zaskrzypiały. Dlaczego złośliwość rzeczy martwych musi gnębić mnie w takich chwilach? Taehyung nieruchomo siedział na łóżku. Głowę miał spuszczoną. Wypuściłem powietrze z ust, nieświadom, że przez te kilka sekund nie oddychałem. Już trochę pewniej zrobiłem krok w stronę młodszego. Kiedy znalazłem się przy nim zauważyłem, że chłopiec płacze. Gorzkie łzy skapywały po jego twarzy na zimne dłonie. Przyłożyłem rękę do jego policzka. Prawie natychmiast odsunął się od mojej dłoni. Po raz pierwszy Taehyung odrzucił mój dotyk. Myślałem, że skoro mnie pocałował to chciałby mojej bliskości.
Lewą dłonią ścisnąłem materiał jego dresów, a prawą przyłożyłem do jego szyi. Kiedy chłopak chciał uciec moja ręką podążała za nim, aż do momentu, w którym Taehyung się w nią wtulił. Kciukiem pogładziłem jego policzek, czując miękką skórę, zamazaną łzami. Starłem je przymykając oczy. Palcem wskazującym przejeżdżałem po lini jego szczęki. Zaprzestałem wykonywania jakiegokolwiek ruchu kiedy poczułem ciepły, choć niepewny, uścisk na mojej dłoni. Ręce Taehyunga drżały kiedy wplatał swoje palce w moje. Nadal robił to bardzo nieśmiało, jakby bał się mojej reakcji. Wydawał się wtedy taki bezbronny, taki niewinny. Chyba nikt nie byłby w stanie nie zareagować na te słodkie gesty z jego strony. Zręcznie uchwyciłem jego podbródek. Natychmiast zamknąłem oczy, nawet nie spoglądając na chłopaka. Przywarłem do jego czerwonych ust i ucałowałem. Najpierw górną wargę, aby potem przejść na dolną. Trochę straciłem na pewności siebie, kiedy Tae nie oddawał pocałunku, a wręcz powoli się odsuwał. Złapałem tył jego karku, a ciało młodszego zareagowało tak jak chciałem. Z cichym pomrukiem otworzył usta, a ja wsunąłem do nich swój język. Rudzielec jakby oddał pocałunek, zaraz potem się odsuwając. Zacmokałem, kiwając głową. Czy ta mała sierotka nie może się zdecydować? Tae cicho się zaśmiał, nadal ściskając moją dłoń.
- Nie byliśmy nawet na randce, a ty już chcesz się całować po francusku?- młodszy podniósł głowę i szeroko się uśmiechnął. Zadowolony odwzajemniłem go. Czyli Taehyung naprawdę coś do mnie czuję. To chyba to oznacza, jeżeli moja wewnętrzna, kobieca intuicja mnie nie myli. Wpatrywałem się w jego kawowe tęczówki, aż do momentu, w którym usłyszeliśmy głośne wołanie z kuchni- "Chłopaki, obiad czeka!"
~||~
Z brzuchami pełnymi jedzenia, przyrządzonego przez chłopców, leżeliśmy razem z Taehyungiem. Głowa młodszego spoczywała na mojej piersi. Palcami przeczesywałem rude kosmyki Tae, na co on odpowiadał pomrukami. Z radia leciała cicha melodia, w której mogłem rozpoznać jedną z moich ulubionych piosenek. Prawie szeptem nuciłem jej słowa. Przy ostatnim refrenie pocałowałem zimne wargi Taehyunga i wprost w jego usta wyszeptałem wers kończący piosenkę.
But darling,
stay with me.
Cause you're
all I need.

środa, 10 września 2014

Wszystkie kruki mogą latać IV


Witam moi drodzy! Pojawiam się dopiero teraz z IV rozdziałem Wkml. Teraz mam jeszcze więcej nauki, więc moja aktywność może zrobić się jeszcze rzadsza ;;; Ale nie martwcie się! Nie zamierzam zostawić tego bloga i tego opowiadania. Mam nadzieję, że wam się to spodoba. Szczególnie, że od niedawna mam dużo do roboty, jeżeli chodzi o bts. Aigoo, tak dużo do zrobienia tak mało czasu.
Tak btw, to nie wiem jak wy, ale ja nadal nie mogę otrząsnąć się po tym, że dark&wild ujrzało światło dzienne. Aish, kocham go tak bardzo, że brak słów. To prawie tak jak Hoppiego. Mało ważne jest to co tutaj pisze, więc nie sądzę, żeby ktokolwiek to czytał X"D
Także zapraszam do czytania, komentowania, dzielenia się wrażeniami i przesyłania mi swoich ff, jeżeli taki własnie tworzycie ^^



 Opowiadanie: Wszystkie kruki mogą latać
Tytuł/Rozdział: Nie odpuścisz,prawda?/IV
 Pairing: J-Hope & Jungkook
Gatunek: romans, komedia
Typ: fluff, smut
Ilość wyrazów: 3158

HOPE YOU LIKE IT!
Znowu to samo: pobudka, mycie się, śniadanie, szkoła, lekcje, dom. To zaczyna być nudne.
Minęły 4 dni od mojego ostatniego spotkania z Hoseokiem. Od tego czasu nawet nie zadzwonił, nie napisał. Najpierw zabrania mi spotykać się z innymi, a teraz się nie odzywa. Zaraz zwariuje.
Stałem przed łóżkiem, na którym leżał mój telefon. Z wypisaną złością na twarzy zacięcie się na niego patrzyłem. Nie zadzwonię pierwszy. Nawet nie ma na co liczyć. Chwyciłem telefon i rzuciłem nim o łóżko. Położyłem się obok, zakrywając twarz dłońmi. To jest istna paranoja. Jestem jak jakaś zakochana szesnastka, która czeka na telefon od chłopaka. Zaczyna mi odwalać.
Usłyszałem mój dzwonek i od razu zerwałem się żeby odebrać. Z pośpiechu nawet nie patrzyłem kto to. Ale chwila. Nie mogę wyjść na łatwego. Udam, że nic mnie to nie obchodzi i wcale na to nie czekałem.
- Słucham.- smętnym głosem powiedziałem. Tak, to było dobre.
- Hej Kookie! Stało się coś, że masz taki głos?- usłyszałam głos Taehyunga po drugiej stronie.
- Hej Tae... Nie, nic takiego.- zawiedziony odpowiedziałem.
- Na pewno? Brzmisz jakoś niewyraźnie.
- Na pewno TaeTae. Mniejsza, co się stało, że dzwonisz?
- A co? Nie mogę zadzwonić do mojego przyjaciela? Po twoim głosie zgaduje, że nie chcę Ci się ze mną rozmawiać.
- Po prostu jestem trochę zmęczony.- do czego to doszło, że okłamuje tego aniołka.
- Hmm... Okej, okej. To idź odpocznij Tae. To dobrze Ci zrobi. Do zobaczenia!
- Taehyung poczekaj!
- Hmm..?
- Jak randka?
- Umm...dobrze.
- Czyli Tae?- naprawdę byłem ciekaw jak mu poszło.
- Ja...umm...jesteśmy razem...- smętnie odpowiedział
- No to cudownie! Czemu się nie cieszysz?
- Cieszę, cieszę.- chichot przerwał jego wypowiedzieć.- Idź już spać JungKookkie, do zobaczenia.
- Okej, do zobaczenia.
Odłożyłem telefon na komodę i wstałem z łóżka. Nie mogę żyć tylko nadzieją, że zadzwoni. Ze świstem wciągnąłem powietrze i skierowałem się na dół, do salonu. Schodząc po schodach zobaczyłem walizki obok drzwi.
- Jungkookkie, mamy spotkanie biznesowe w Wietnamie i na kilka dni zostaniesz sam. Tata już przelał Ci pieniążki na twoje konto- z uśmiechem mówiła kobieta, którą nazywam matką. Zawsze w takiej sprawie zostawiają mnie na kilka dni samego. Nie żebym się nie cieszył. Jestem nastolatkiem, lubię posiedzieć sam w domu. Można wtedy porobić dużo ciekawych rzeczy.
- Okej- zdążyłem wydusić z siebie tylko tyle zanim mama podeszła do mnie i ucałowała mnie w głowę. Poprawiła moją koszulkę, jeżdżąc dłońmi po moich barkach.- Bawcie się dobrze.- pomachałem tacie na pożegnanie i drzwi się zamknęły. Jeszcze chwilę było słychać jak mama krzyczy o coś na ojca. Parsknąłem śmiechem i ruszyłem do kuchni. Otworzyłem lodówkę by po chwili ze zrezygnowaniem ją zamknąć. Skierowałem swoje kroki do salonu. Oglądnę jakiś film i tak nie mam nic do roboty. Nareszcie kilka tygodni wolnego. Położyłem się na kanapie i chwyciłem pilot do ręki. Skakałem od jednego kanału do drugiego. Wszędzie reklamy, reklamy i reklamy. Jedyny kanał bez reklam pokazywał hiszpańską opere mydlaną. Dobrze, że nie moda na sukces. Teatralnie westchnąłem i przeczesałem włosy ręką. Muszę iść je podciąć, bo już prawie nic nie widzę. Wyłączyłem telewizor i nadal wpatrywałem się w czarny ekran. Moje powieki zaczęły się przymykać. Zrobiłem się senny. Może trochę odpoczynku mi nie zaszkodzi. Zamknąłem oczy czekając na porwanie do krainy Morfeusza.
~*~
Obudziło mnie głośne pukanie do drzwi. Nie, to nie było pukanie tylko walenie. Leniwie otworzyłem oczy. Musiała być już noc. Na dworze było ciemno. Nie spodziewałem się dziś  nikogo. Pół przytomny podszedłem do źródła dźwięku. Chwyciłem klamkę i otworzył drzwi. Moim oczom ukazał się Hoseok. Na jego twarzy mogłem wyczytać złość- a raczej prawdziwą furie. Chłopak spojrzał na mnie i szybko wepchnął nas do środka.
- No co ty robisz? Ogarnij się. Przeszkodziłeś mi w spaniu.- zaspanym głosem powiedziałem, nie zwracając uwagę do kogo kieruje swoje słowa.
- Spałeś? Spałeś?! Ja tu do Ciebie wydzwaniam, martwię się, że coś Ci jest, a ty sobie śpisz?! Już myślałam, że jesteś z kimś albo leżysz zgwałcony i pobity w jakimś rowie! Czy ty czasem myślisz JungKook?!- chłopak krzyczał na mnie, a ja zupełnie nie wiem po co. Przetarłem oczy rękami. Popatrzyłem na wściekłą twarz chłopaka i delikatnie się uśmiechnąłem. Położyłem swoje ręce na szyji Hyunga i delikatnie gładziłem skórę. Szatyn odepchnął moje dłonie i nadal przeszywał mnie wzrokiem.
- Przepraszam Hoseok. Zostawiłem telefon na górze. Nie złość się na mnie, nie masz po co.
- Nie mam po co?! Jak to nie mam...
- Sam nie dzwonisz od 4 dni, a teraz masz pretensje.- przerwałem chłopakowi szepcząc z opuszczoną głową. Ranił mnie fakt, że o mnie zapomniał. Choć cieszę się, że go widzę. Za bardzo się za nim  stęskniłem, żeby teraz się na niego gniewać.
- Życie dorosłych nie jest takie proste jaj myślisz Kookie. Przepraszam.- już spokojniejszym tonem odpowiedział. Podniosłem głowę i spojrzałem na niego. Brunet przysunął mnie do siebie i objął. Oddałem uścisk i wtuliłem się w jego ciepłe ciało. Kołysaliśmy się delikatnie jak łódka na wietrze. Nie chciałem, żeby mnie puszczał. W jego ramionach jest tak przyjemnie.
- Hyung ja przepraszam.- podniosłem głowę do góry i popatrzyłem w jego kawowe oczy.
- Już w porządku Kookie. Chyba trochę za bardzo mnie poniosło. Ale następnym razem dawaj mi jakiekolwiek znaki życia, okej?- delikatny uśmiech wstąpił na jego twarz. Przytaknąłem nadal mu się przypatrując. Zimne usta Hoseoka spoczęły na moich. Na dworze jest zimno, a on przyszedł tylko w marynarce. Będę go musiał nauczyć dbać o swoje zdrowie.
Brunet składał krótkie pocałunki na moich wargach. Na koniec przeciągnął jeden i oderwał się ode mnie.
- Będę już szedł. Idziesz ze mną?
- Nie Hoseok, zostań. - zacisnąłem pięści na jego koszuli.
- Kookie wolałbym gdybyśmy pojechali do mnie. Nie groziło by nam przyłapanie przez twoich rodziców. Poza tym w domu mam dokumenty, które muszę jeszcze uzupełnić.
- Rodzice są na spotkaniu służbowym w Wietnamie. Nie dam Ci sobie pójść.- brunet odpowiedział na to śmiechem.
- Okej, ale później pojedziemy do mnie. Muszę uzupełnić kilka papierów.
Przytaknąłem głową odsuwając się od chłopaka. Trzymając go za dłoń skierowałem się do kuchni. Zmuszony podreptał za mną. Po ciemku znalazłem włącznik i zaświeciłem światło. Dosłownie usadowiłem go na krześle, lekko popychając. Nalałem wodę do czajnika i postawiłem, żeby się gotowała.
- Chcesz coś do picia?- otworzyłem szafkę w poszukiwaniu czegoś do zaparzenia.
- Nie chcę picia. Chcę Ciebie.- Hoseok wstał z krzesła i podszedł do mnie. Położył swoje zimne dłonie na mojej koszulce i podwijał ją do góry.
- Dzisiaj oferuje tylko kawę lub herbatę. Nie mam ochoty się z tobą pieprzyć... Hoseok!- krzyknąłem kiedy brunet brutalnie ścisnął moje krocze.
- Nie chcę się z Tobą pieprzyć, chcę się kochać. A na to kiedy masz ochotę?- chłopak lekko smyrał moją szyję swoim nosem.
- Na pewno nie teraz.- wygrzebałem herbatę i zmierzałem do szafki ze szklankami. Zatrzymała mnie przeszkoda, która nie chciała mnie puścić.- Hyung proszę, puść mnie.
Brunet odpuścił i zdjął ze mnie swoje dłonie. Usiadł na krześle przy stole i zacisnął usta. Chyba był zły za to, że mu odmówiłem. Nic nie poradzę na to, że nie mam ochoty. To nie tak, że jest mi z nim źle. Jest cudownie, ale z nim nie można robić tego często. To jest zbyt męczące.
Kiedy usłyszałem charakterystyczny dźwięk dający znak, że woda jest już ugotowana zabrałem czajnik i zalałem nim torebki z herbatą. Chwyciłem cukierniczkę w dłonie.
- Ile chcesz cukru, hyung?
Odpowiadała mi głucha cisza. Nie słyszałem, żeby wstawał. Nie wydaję mi się też, że sobie poszedł. Odwróciłem się przodem do niego. Pytająco podniosłem brwi. Tylko się na mnie patrzył, nadal nie mówiąc ani słowa. Do jego kubka wsypałem 2 łyżeczki, to samo zrobiłem u siebie. Każdy cukruje dwie, to może on też. Nie wiedziałem bo pan "foch-o-byle-co" nie raczył mi odpowiedzieć. Czemu Ci wszyscy ludzie tak łatwo się obrażają? Westchnąłem, chwytając szklanki w dłonie. Postawiłem je na stole i usiadłem obok Hoseoka. Chwyciłem swój kubek i upiłem mały łyk. Cicho przeklnąłem, bo oparzyłem sobie język.
No i co? Teraz będziemy tak siedzieć w ciszy i nic nie porobimy? Brunet chwycił łyżeczkę i leniwie zamieszał swoją herbatę. Dobrze, że się ruszył. A już myślałem, że mam wezwać karetkę Podniósł szklankę do ust i napił się trochę. W jednej chwili chłopak zaczął się krztusić. Klepałem go po plecach tak zwaną łódeczką. Nie, nie taką z drewna. Przeraziło mnie to, że coś może mu się stać. Bałem się o niego. Chłopak złapał się za gardło i przestał kaszleć. Gromki śmiech wyszedł z jego ust. Zmarszczyłem brwi niezbyt wiedząc o co chodzi.
- Nie zostaniesz raczej gosposią Kookie. Nie rób już herbaty, bo nas jeszcze otrujesz.- Hoseok odwrócił się do mnie i uśmiechnął. Ze smutkiem wydąłem dolną warge.
- Mi smakowała.- cicho szepnąłem tak właściwie sam do siebie. Brunet przysunął się do mnie. Chwycił moje ręce, w celu odłożenia kubka na stół. Patrząc w moje oczy położył dłonie na moich policzkach. Byłem cały czerwony ze wstydu.
- Hyung, m-masz zimne dłonie.- szepnąłem. Nie wiem dlaczego tak gwałtowne reagowałem na to co robił. Jego dotyk palił, kiedy kciukiem gładził mój policzek. Przybliżył się do mnie i delikatnie pocałował. Subtelnie muskał moje wargi, zahaczając nie językiem. Cicho mruknąłem kiedy wsunął go do środka. Rękami błądził po moich plecach, żeby za chwilę chwycić moje pośladki swoimi dłońmi. Delikatnie przysunął mnie do siebie. Siedziałem mu na kolanach, przodem do niego. Było to co najmniej trochę niekomfortowe. Brunet objął moje ciało w talii, na co troszkę się wzdrygnąłem. Nieświadomie ocierałem się o jego krocze, powodując ciche dźwięki z jego ust. Nasze słodkie pieszczoty przerwało głośne burczenie w brzuchu Hoseoka. Zaśmiałem się, bo to brzmiało jak bombardowanie.
- Hyung jest głodny?- brunet szeroko się uśmiechnął.- Masz ochotę na pizze?- chłopak słodko skinął głową. Dzisiaj miał w sobie więcej aegyo niż zazwyczaj. Nadąłem policzki i przyłożyłem dłonie do jego twarzy. Palcami chwyciłem jego policzki i zacząłem się nimi bawić. Ściskałem je i wyciągałem we wszystkie strony. Był taki uroczy. Słodziutki i bezbronny Hoseok. Choć chłopak nie wyglądał na zadowolonego, nie sprzeciwiał się moim ruchom.
- Jaki Hoseokkie jest śliczniutki, aww.- nadal nie przestawałem chwalić jego aegyo. W końcu zrobiłem z jego ust dzióbek. Tarmosiłem jego twarzą na prawo i lewo. Coś czuję, że później mi się za to dostanie. Dostanie mi się nawet na pewno.
- Niech hyung powie sznycelek.- dopiero po chwili ciszy uzyskałem odpowiedź na moją prośbę.
- ...sznycelek.- szeroko się uśmiechnąłem i słodko ucałowałem bruneta w usta.  Wyciągnąłem z kieszeni jego spodni telefon i wykręciłem numer do pizzerii. Kiedy rodziców nie ma jem ją naprawdę często. Będzie trzeba to wszystko później zrzucić. Ale najpierw masa, potem rzeźba. Chłopak z osłupieniem patrzył jak korzystam z jego własności. Złożyłem zamówienie pani ze smętnym głosem, która wydawała się zmęczona swoją pracą i odłożyłem telefon na stół.
- Poróbmy coś Hyung.- prawie niedosłyszalnie powiedziałem przy uchu bruneta. Głowę oparłem o jego obojczyk, ręce splatając na jego karku. Nadal byłem zmęczony, bo przecież chwilę temu ktoś mnie obudził.
- Jest dużo rzeczy, które możemy robić.- chłopak jeździł dłońmi po moich plecach. Paznokciami smyrał mój kręgosłup. Cicho pomrukiwałem, ciesząc się tym gestem.- Możemy iść na górę i robić dużo...- brunet językiem przejechał po skórze mojej szyji, zostawiając mokry ślad.- dużo ciekawych i niekoniecznie grzecznych rzeczy.
- Nie odpuścisz, prawda?- odchyliłem głowę dając mu więcej miejsca do popisu. Co jak co, ale język to ten chłopaka ma sprawny. Zastanawiałem się skąd wyciągnął taką zdolność. Może to jest wrodzone? Pan Bóg rozdaje naprawdę dziwne talenty.
Z zamyślenia wyrwał mnie brunet, a konkretnie jego posunięcie. Zassał skórę na moim obojczyku, tworząc soczysty ślad. Dobrze, że mamy mundurki z kołnierzem. Nie chcę myśleć co by było gdyby ktoś zauważył. Mruczałem cicho napawając się pieszczotą jaką mi dawał. Dłońmi zjechałem na jego klatkę, aby powoli odpiąć dwa guziki u góry koszuli. Palcami pocierałem delikatną skórę jego klatki piersiowej. Wbiłem w nią paznokcie kiedy Hoseok ugryzł mnie w prawe ramię. Otumaniony przyjemnością nie zauważyłem kiedy odsłonił skórę na moim ramieniu. Delikatnie gładził dłonią ślad po ugryzieniu. Zaczął całować linie mojej szczęki, aby w końcu dojść do ust. Co chwilę wysuwał język zaczepnie zahaczając o moje wargi. Zaczęło mnie to trochę drażnić, więc przejąłem inicjatywe Napadłem jego usta swoimi i namiętnie całowałem. Kiedy poczułem jego język na wargach otworzyłem je bardziej dając mu pełny dostęp do środka. Nie przerywając pocałunku zacząłem rozpinać guzik u jego spodni. Jak najdelikatniej rozpiąłem rozporek. Dłonią przejechałem po bokserkach i poczułem lekkie wybrzuszenie. Cicho się zaśmiałem czym przerwałem pocałunek. Szeroko się uśmiechnąłem i patrząc mu w oczy oblizałem swoje napuchnięte wargi. Mogę przysiądz, że zobaczyłem rumieńce na jego twarzy. Mogę być z siebie dumny. Myślałam, ze taki ktoś jak on nigdy nie będzie zawstydzony, a tymczasem sam go do tego doprowadziłem. Cicho się zaśmiałem i powróciłem do wcześniejszej czynności. Wewnętrzną częścią dłoni gładziłem jego członka przez materiał. Brunet cicho zaklął kiedy moja ręka znalazła się pod jego bielizną. Zacząłem suwać dłonią po jego przyjacielu. Mocno ścisnąłem jego członka, paznokciem drapiąc rozwarcie na czubku. Wydawało mi się, że z jego ust wydobył się stłumiony jęk.
- Czyżby Hoseokkie chciał jęknąć?- Z drwiącym uśmiechem zapytałem. Na chwilę zatrzymałem rękę, czekając na odpowiedź.
- Nie ja tu jestem od jęczenia JungKook.- mogłem zauważyć, że kącik jego ust uniósł się do góry. Teatralnie westchnąłem na tą aluzje i powróciłem do poprzedniej czynności. Jedną ręką suwałem po jego członku, a drugą ciągnąłem jego włosy. Musiałem zrobić coś, żeby znowu zajęczał. No bo czemu to ja zawsze mam być od tego? Hoseok mógłby choć raz dać poczuć mi się mężczyzną. W końcu nim jestem, prawda?
Mocno ścisnąłem penisa bruneta czym nareszcie spowodowałem cichy jęk. Z moich ust wydobył się drwiący śmiech. W duchu naprawdę się ucieszyłem, a mój mały ja wewnątrz mnie odtańczył taniec szczęścia. Kiedy oddech Hoseoka stał się płytki, a jego mięśnie widocznie się spięły chwyciłem kawałek ręcznika papierowego ze stołu i przyłożyłem do czubka prącia hyunga. Brunet mocno ścisnął moje ramiona, a głowę położył na moim obojczyku. Krzyknął kiedy ekstaza ogarnęła całe jego ciało. Biała substancja wystrzeliła brudząc chusteczkę. Wytarłem resztki nasienia z członka po czym odłożyłem papier na stół. Rękami oplotłem szyję chłopaka i przyłożyłem swoje czoło do niego. Wyglądał tak pięknie. Zaczerwienione policzki, posklejane włosy opadające na czoło. I te szczęśliwe ciemnobrązowe tęczówki patrzące na mnie z na wpół przymkniętych powiek. Byłem oczarowany tym widokiem. Otworzyłem usta i z zapartym tchem wpatrywałem się w ten przyjemny obraz. Poczułem się jak fanka, która widzi absa swojego oppy. To dziwny stan. Tyle uczuć kotłuje się wewnątrz, a i tak nie jest się w stanie powiedzieć choćby słowa. Znowu zachowuje się jak baba. Rumienie się, jąkam, trzęsę. Może to przez to, że zawsze jestem na dole. Tak, tak, to zdecydowanie przez to.
- O czym myślisz, Kookie?- brunet palcami przejechał po moim policzku, pokazując mi swój unikatowy uśmiech. Przekrzywiłem głowę, wtulając się w jego dłoń.
- Skoro ja zrobiłem to co chciałeś to teraz robimy to co ja chcę.- cmoknąłem jego wargi i szybko wstałem z jego kolan. Nieśmiało poprawiłem jego spodnie i zapiąłem guziki koszuli. Chwyciłem go za rękę i poprowadziłem za sobą. W drodze do salonu zahaczyłem małym palcem o kant ściany. Złapałem się za stopę i zacząłem skakać w kółko. Matko, dlaczego to zawsze musi być mały palec?
- JungKookkokie, co Ty robisz?-zapytał skromnie unosząc kąciki ust. Czy on jest ślepy i nie widzi co dzieję się przed nim?
- Co robię? Hmm, no wiesz, łowię ryby. - sarkastycznie odpowiedziałem. Głupi głupek, tylko mnie wkurza. Położyłem nogę z powrotem na ziemi i z bólem ruszyłem siąść na ziemi przed telewizorem. Chwyciłem pilota w dłoń i plecami oparłem się o kanapę. Popatrzyłem na Hoseoka, dając mu znak, żeby zrobił to samo. Na ekranie pojawiły się kolorowe napisy i usłyszeliśmy muzykę typową do takich gier. Chciałem zagrać w samochodziki*, bo dawno tego nie robiłem, a przynajmniej z kimś. Tata nie ma czasu, a mama... Mama jak większość naszych rodzicielek nawet nie wie do czego służy gałka na padzie. Zadowolony podałem chłopakowi joystick i czekałem aż go zabierze. Kiedy przez chwilę nie uzyskiwałem reakcji zmarszczyłem brwi i zacząłem potrząsać urządzeniem przed jego twarzą. Niechętnie chwycił go dłońmi i położył na swoich kolanach.
- JungKook, naprawdę? Mam 23 lata i man grać w samochodziki?
- Tak, Hoseokkie. Ja sprawiłem przyjemność Tobie, więc teraz twoja kolej.- uniosłem kąciki ust wysoko do góry, tworząc sztuczny uśmiech. Wcisnąłem start i mocniej ścisnąłem joystick. Kiedy na telewizorze zniknęło 0, nacisnąłem przycisk jeden, a mój samochodzik ruszył do przodu. Umiejętnie zbierałem prezenty, które odpowiadały za wybór broni. Spojrzałem na bok i załamany spuściłem głowę. Hoseok naciskał przycisk odpowiedni za ruch i zdziwiony patrzył na ekran. Z zaciętą miną i padem prawie przy brodzie wyglądał komicznie.
- Hyung...
- No i mówiłem, że to głupia gra? Czemu to mi nie działa?!- oburzony spojrzał na mnie wymachując rękami na prawo i lewo. Na czworakach podreptałem do konsoli przy telewizorze.
- Hoseok, jesteś głupi- głupi głupek. Joystick był nie podłączony.- załamany pokiwałem głową na boki i wróciłem do poprzedniej pozycji.
- Wiedziałem- brunet z przekonaniem powiedział i wcisnął przycisk. Kiedy zobaczył, że działa, słodko się uśmiechnął.
- Jasne, jasne- wpatrywałem się whyunga, leniwie kiwając głową.
- Cicho- z uśmiechem mi odpowiedział- chciałem zauważyć, że przegrywasz.
Spojrzałem na ekran. Rzeczywiście byłem ostatni. Szybko złapałem za pada i z zaangażowaniem zacząłem grać.
Graliśmy w tą grę już z godzinę. Marynarka Hoseoka dawno zdążyła wylądować na kanapie. Po tych kilkunastu rundach, brunet wygrywał. Może dlatego, że w jednej odłączył mi joystick, w drugiej rzucał we mnie poduszką, a w trzeciej widząc mimikę jego twarzy ze śmiechu nie byłem w stanie panować nad ruchami rąk. Właśnie kiedy byłem niedaleko mety, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Jedzenie, jedzenie!- Wstałem i zacząłem skakać z podniesionym rękami.
- Jesteś słodki- skomentował chłopak, na co ja posłałem mu mordercze spojrzenie. Sięgnął ręką do marynarki. Chwyciłem pieniądze z małego stolika obok sofy. Krokami jak żołnierz podchodziłem do drzwi.
- JungKook.- Odwróciłem się, ciekawy co brunet może ode mnie chcieć. Zanim zdążyłem zareagować dostałem czymś twardym w głowę. To było tak nagłe, że aż odrzuciło mnie do tyłu.
- Za co to było?- cicho jęknąłem masując bolące miejsce. Spojrzałem na ziemi i podniosłem z niej portfel, którym wyraźnie dostałem.- Mam pieniądze.- Pokazałem chłopakowi banknoty w mojej dłoni.
- Ale ja mam więcej.- Seokkie mrugnął do mnie i powrócił do gry.
Podszedłem do drzwi i szeroko je otworzyłem. Pryszczaty nastolatek w czerwonej czapce wręczył mi pizze, z nieśmiałym uśmiechem. Wydawał się miły. Otworzyłem własność mojego kochanka i wyciągnąłem z niego pieniądze. Oprócz całkiem pokaźnej kolekcji banknotów chłopak miał tak też dużo kart kredytowych. Skoro ma tyle pieniędzy to mogę chyba dać coś tej kruchej postaci przede mną. Wręczyłem mu zapłatę i napiwek do ręki, podziękowałem po czym zamknąłem drzwi. Cicho podszedłem do kanapy i położyłem nasz posiłek na stole. Usiadłem na meblu tak, że moje nogi zwisały na ramionach hyunga, a dłonie oplotłem pod jego brodą. Brązowooki odchylił się do góry ze słodkim uśmiechem. Pochyliłem się nad jego twarzą i ucałowałem ciepłe wargi.
- Chodź hyung, trzeba zjeść, bo będzie zimne.- wyszeptałem wprost w jego usta.


Przecież jesteś głodny.

*samochodziki- chodzi mi o grę taką typową jak to http://img7.gram.pl/20120727083907.jpg ^^