wtorek, 29 marca 2016

If I was the music would you be the dancer? I

Pierwsza część z dwóch ^^ Napisałam obie ciągiem, ale byłoby to wtedy mega długie, więc wstawiam wam pierwszą część,która bardziej jest vkookiem, ale Ciii, w drugiej będzie takie trochę bdsm, ale mam nadzieję, ze wam się spodoba ^^
PRZYPOMINAM O PISANIU MI POMYSŁÓW NA ROCZNICE BLOGA, BO TO JUŻ NIEDŁUGO


Opowiadanie: If I was the music would you be the dancer?
Tytuł/rozdział: - / I
Pairing: Jimin & V, pobocznie V&Jungkook
Gatunek: romans, komedia
Typ: fluff, smut
Ilość wyrazów:2852

HOPE YOU LIKE IT
-Czemu się tak na mnie patrzysz? Niby nie mam racji?!
-Ogłupiałeś? Znowu Ci się coś wyobraża?
Blond włosy chłopak szeroko otworzył oczy i mało brakowało, a przewróciłby się z powodu tego co usłyszał.
Jimin już kilka razy przeleciał jakiegoś chłopca na boku i mimo tego jego ukochany nigdy nie miał mu tego specjalnie za złe, może dlatego,że zawsze dowiadywał się po fakcie, ale tym razem było inaczej.
Taehyung przechadzał się po korytarzu uczelni, cały w skowronkach. Zaliczył wszystkie egzaminy i mógł spokojnie wrócić do domu. Miał zamiar kupić ciasto, dobre wino i uczcić ten fakt razem ze swoim ukochanym. Ale czymże byłoby jego życie, jak nie nagłymi zbiegami okoliczności. Postanowił poczekać na Jimina przed drzwiami sali, w której dziś miały odbywać się jego ostatnie zajęcia. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, kiedy myślał o tym, że za chwilę zobaczy swojego ukochanego.
Nie długo byli razem, a poznali się zaledwie kilka miesięcy temu, nie więcej niż pół roku. Ich relacja nie była raczej “miłosna”, a bardziej “ łóżkowa”. A choć mieszkali razem, to z ich ust nigdy nie padały słowa typu “kocham Cię”. Głównie dlatego, że Taehyung bal się, co byłoby gdyby zaryzykował i wyraził swoje uczucia w taki sposób. Był pewien, że Jiminowi nie przypisuje to do gustu, więc odpuścił sobie nawet myślenia na ten temat.
Kiedy ukochany Kima nie wychodził z sali dłuższy czas, chłopiec nacisnął klamkę i wślizgnął się do pomieszczenia. Zdziwił się, kiedy na sali nie zobaczył nikogo. Zszedł po drewnianych schodkach, myśląc nad tym, gdzie mógł pójść Park.
Pomysły, które kłębiły się w jego głowie natychmiast z niej uciekły, kiedy usłyszał serie jęków, których źródło znajdowało się za drzwiami kantorka. Taehyung chciałby, żeby jego przeczucia apropo osób znajdujących się w pomieszczeniu zza ścianą były błędne, niestety życie nie jest łatwe.
Popchnął  mahoniowe drzwi, ale nawet nie zdziwiło go, że ujrzał tam swojego chłopaka, który właśnie dochodził we wnętrzu jakiegoś gówniarza, który wyglądał tak jakby studiował kulturoznawstwo. Jimin w pierwszej chwili nie zauważył, że jest obserwowany. Dopiero kiedy opuszczał ciało dzieciaka, dostrzegł postać w czarnej kurtce, która stała zupełnie nie wzruszona w drzwiach.
Nie zareagował nawet kiedy dzieciak zaczął ocierać się o Jimina, piszcząc o kolejną rundkę.
Park stał jak słup. Nie wiedział co powiedzieć. Tłumaczyć się, że to nie tak, było mu głupio, przecież Tae wszystko widział. Mówić, że przecież to nic takiego-tez głupio. Dlatego postanowił nie mówić nic, aż do dojścia do domu.
-Zbieraj się szybciej, bo chuj Ci przemarznie.
Jimin jak poparzony zaczął zakładać na siebie ciuchy, nie specjalnie przejmując się młodszym chłopcem. Kiedy ten uchwycił go za przedramię wyrwał swoją dłoń, sięgnął po zwitek banknotów z kieszeni i rzucił je chłopcu na kolana. Ten oburzył się trochę, ale przyjął pieniądze. Kiedy Jimin opuszczał kantorek, w ledwo co zawiązanych butach, cicho powiedział “dziwka” i pobiegł w stronę drzwi od sali.
Wyleciał na korytarz, pełen przerażenia, wzrokiem szukając Taehyunga. Nie musiał długo czekać, bo chłopak opierał się o szafki obok, jakby czekał na Parka.
Wówczas gdy go zobaczył, kiwnął głową w kierunku wyjścia z uczelni i skierował się w jego stronę, nie zważając, czy Jimin idzie za nim, czy nie.
~*~
-Mi się coś wyobraża!? Jimin mam dosc tego, że zdradzasz mnie na każdym kroku!
Jimin nie wiedział co powiedzieć. Jak miał zaprzeczyć, kiedy obaj znali prawdę.
-Ale przecież to Ty jesteś moim facetem. Z nimi to tylko taka jedna rundka i tyle.
-Czyli teraz mam się cieszyć z tego, że oni są jedną rundką, a ja jestem na kilka i to najlepiej kilka razy pod rząd?!
Taehyung uśmiechał się cynicznie, a jego złość zwiększała się coraz bardziej, przez to, że Park nic nie mówił.
-Myślałem, że może trochę się zmienisz, ale nie, Park Jimin zawsze musi zaspokajać swoje potrzeby, nie patrząc na to, czy inni na tym cierpią.- Jimin chciał złapać blondyna za rękę, ale ten mu się wyrwał- Zostaw mnie! Mam Cię dość na dzisiaj, więc proszę Cię, śpij dzisiaj gdzieś indziej.
Minął wrytego chłopaka, po czym skierował się do ich wspólnej sypialni. Wyjął z dębowej szafy torbę, z którą Jimin z reguły chodził na siłownię, po czym wpakował do niej jakieś ubrania, ręcznik i nawet jej nie zapinając, wyszedł z pokoju. Rzucił ją brunetowi pod nogi i odwrócił się na pięcie.
To nie tak, że zupełnie nie przejmował się tym, że jego facet zdradza go na prawo i lewo, ale nie chciał mu tego pokazywać. Miał nadzieję, że się zmieni, że będą razem żyć jak w prawdziwym związku, że będzie miał go tylko dla siebie. Powoli tracił w to wiarę. Nigdy nie chciał być czyjąś zabawką, a skończył, jak skończył.
Park nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy, ale zacisnął usta, chwycił torbę i po cichu wyszedł z mieszkania.
Taehyung usiadł na kanapie, a jego głowa spoczęła na zagłówku, co jakiś czas o niego uderzając. Z jego oczu poleciało kilka łez, które natychmiast starł. Nie będzie się przecież mazał przez takiego dupka.
~*~
Kiedy TaeTae się obudził, instynktownie chciał objąć osobę obok, której rzecz jasna tam nie było. Natychmiast odsunął rękę, karcąc się za swoją głupotę.
Zrobił sobie tosty, zaparzył kawę i usiadł na kanapie, po drodze włączając telewizor. Nie miał pojęcia co mogą puszczać o tej godzinie, bo z Jiminem nie oglądali telewizji podczas śniadania, woleli cieszyć się własną rozmową.
Kiedy Kim zabierał się za pierwszego tosta usłyszał od-kluczanie drzwi. Uśmiechnął się, bo była dopiero godzina 8, a nie spodziewał się, że Jimin przyjdzie tak wcześnie.
Brunet ściągnął buty, z niemrawą miną, która Tae mógł dostrzec kątem oka.
-Cześć - Park odłożył torbę na fotel obok kanapy. Trochę się zdziwił kiedy z ust Kima nie usłyszał żadnego odzewu. Pomyślał, że nie ma się co martwić, bo pewnie w końcu i tak mu przejdzie. Jimin nie chciał dopuścić tego do siebie, ale podświadomie traktował Taehyunga jako swoją zabawkę. Myślał, że skoro jest im razem dobrze w łóżku, to wszystko jest w porządku.
Nie chciał nikogo innego do tych spraw. Nikt nie jęczał tak jak Taehyung, z nikim innym nie było mu tak dobrze. Fizycznie pociągał go tak bardzo, jak grubas pragnie słodyczy, ale w uczucia, które do niego czuje nie specjalnie chciał się wgłębiać.
Brunet usiadł obok Taehyunga, ale trochę się speszył, bo ten wstał, jakby w ogóle go nie widział. Najzwyczajniej w świecie olał Parka Jimina.
Taetae poszedł do sypialni, a za nim skierował się pan zdrajca. Blondyn stanął przed szafą, a jego dłonie powędrowały do paska od szlafroka, który miał na sobie. Powoli odwiązywał kokardkę, niby zastanawiając się co na siebie ubrać.
Jimin stał w drzwiach i prawie wariował. Jego dłonie zaczęły się pocić i w gardle mu też jakoś zaschło.
Kiedy Kim rozwiązał węzeł zsunął z siebie zbędny kawałek materiału, pozostając nagim, jak go pan Bóg stworzył.
Delikatnie, prawie niedostrzegalnie, przestępował z nogi na nogę. Kiedy jego ręka spoczęła na półce z koszulkami, zobaczył, że Jimin do niego podchodzi, a kiedy już wystawiał swoje nieczyste łapska, żeby go dotknąć, Taetae wystawił dłoń na odległość pół metra. Jimin nawet nie ośmielił się podejść bliżej, kiedy zobaczył wyraz twarzy swojego faceta.
Wewnętrznie blondyn czuł się świetnie i był nad wyraz rozbawiony, poczuł się jak pan sytuacji po raz pierwszy raz odkąd był z Parkiem.
-Przecież mówiłeś, ze-
-No i co z tego, że coś mówiłem? Ty też wiele razy coś mówiłeś, a nie dotrzymywałeś słowa. Idź stąd zanim zupełnie zechce się Ciebie pozbyć.
Jimin westchnął, ale nie powiedział nic, tylko opuścił mieszkanie, a kiedy już to zrobił po mieszkaniu rozszedł się gromki śmiech. Taehyung był niebywale rozśmieszony zaistniałą sytuacją. Chciał pokazać Parkowi jak to jest być na pozycji osoby uległej w kłótni, ale nie pomyślał, że będzie miał z tego aż taką zabawę.
Przez kilka kolejnych dni Jimin przychodził z rana, ale zawsze spotykał się z tą samą reakcją. Wtedy po prostu opuszczał mieszkanie pełen złości wypisanej na twarzy. Raz tylko zapytał, czy w ogóle jest szansa, że znów będzie mógł mieszkać z blondynem. Wspomniany chłopak nie mógł wtedy zapanować nad miłym uśmiechem, co było oczywistą odpowiedzią.
Kiedy jednego z poranków Park znów został wyrzucony, Kim wpadł na genialny pomysł. Skoro miał mu pokazać jak to jest, kiedy ma się takiego chuja za chłopaka, musiał posunąć się o krok dalej.
Wieczorem zadzwonił do Jungkooka, z małą prośbą, pomocy przy załatwieniu tego dupka. Jeong był niebywale z tego powodu zadowolony. Nienawidził Parka, za jego sposób bycia, a o Taesiu zdarzało mu się mieć nieczyste myśli.
Jungkook zjawił się u Taehyunga o spodziewanej godzinie, jakieś pół godziny przed porą, o jakiej zwykle zjawiał się Jimin.
Taetae poinstruował go co ma robić, a Jungkook był aż nazbyt zadowolony z jego planu.
Park wdrapywał się po schodach budynku, z nadzieją, że robi to po raz ostatni, a przynajmniej z takiego, a nie innego powodu. Miał dość tego focha Taehyunga, ale nie chciał kończyć ich znajomości. Był przyzwyczajony do obecności tego blond kosmity obok siebie.
Kiedy Park chciał przekręcić klucz, nie powiodło mu się, bo mieszkanie było otwarte. Szarpnął za drzwi, po czym wsunął się do środka. Zdjął buty, będąc pewnym, że zaraz będzie musiał je włożyć spowrotem. Kiedy szukał wzrokiem Taehyunga po pomieszczeniu, coś mu nie grało. Denerwował się coraz bardziej, a ciśnienie skakało mu do granic możliwości. Zajrzał do kuchni, ale go tam nie było, w łazience też go nie znalazł. Pełen frustracji, skierował się do sypialni. Coś mu jednak nie pasowało, bo przed jej drzwiami leżała czyjaś kurtka.
Jimin stał przez chwilę, a do jego myśli dochodziły różne myśli. Myślał tylko o tym, że to przecież nie możliwe, żeby Taehyung śmiał go zdradzić
Kiedy popchnął drzwi, zorientował się jednak, że niemożliwe stało się możliwe.
Kim znajdował się w pozycji klęczącej, podpartej rekami. Powieki miał mocno zaciśnięte, więc nie mógł dostrzec, że Park się mu przygląda. Za nim klęczał jakiś młodszy chłopak. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że członek bruneta znajdował się we wnętrzu Kima.
Jungkook wykonywał gwałtowne ruchy biodrami, sprawiając, że chłopak pod nim głośno jęczał. Kiedy zwolnił swoich ruchów, Taehyung skomlał, prosząc o więcej.
-Jungkook..UM..proszę...zerznij mnie mocniej.
Wspomnianemu nie trzeba było długo powtarzać. Zaraz uchwycił młodszego za włosy, sprawiając, że ten podniósł głowę do góry i wchodził w niego że zdwojona intensywnością. W pomieszczeniu było niebywale gorąco, a jedyne dźwięki jakie dało się usłyszeć to jęki Taehyunga i ten obijających się o siebie ciał.
Jungkook pociągnął chłopca mocniej, a ten rozumiejąc aluzje, podniósł się do góry i objął szyję bruneta. Ich usta spotkały się w dość niezgrabnym pocałunku, który co chwilę przerywany był jękiem, bądź krzykiem blondyna. W momencie, w którym Jungkook złapał za długość Kima, ten otworzył usta, które Jeong zatkał mu dłonią Brunet zacisnął dłoń na penisie blondyna, wykonując szybkie ruchy nadgarstkiem, nie zaprzestając tych wykonywanych biodrami.
Kiedy spełnienie zbliżało się nieubłaganie, Jeong ugryzł Taehyunga w szyję, zaraz rozlewając się pomiędzy jego pośladkami. Kim uchwycił dłoń bruneta, przyciśnięta do jego ust i lekko ja ugryzł kiedy po jego ciele przeszły dreszcze. Jungkook zacisnął dłoń na jego penisie, który zaraz ubrudził najbliższe otoczenie spermą.
Wykonał jeszcze kilka pchnięć, skwitowanych westchnieniem i delikatnie wyciągnął z wnętrza Kima swoje przyrodzenie. Młodszy, nadal mając zamknięte oczy, odwrócił się przodem do kochanka i musiał jego wargi swoimi.
Jimin przyglądał się całej tej scenie. Nie ruszył się choćby o milimetr. Stal tak, patrząc jak jego własność jęczy pod innym facetem. Nawet ta jego złość minęła, było mu zwyczajnie przykro. Uśmiechnął się do siebie, kiedy Taehyung zaczął całować bruneta. Kiedy zobaczył jak ten ściska za pośladki Kima, z pomiędzy których wypływa sperma, bez szelestu opuścił pomieszczenie. Usiadł na kanapie w salonie i starał się nie rozpłakać.
Drzwi zatrząsnęły się za Parkiem, Taehyung oderwał się od ust Jungkooka i z wielkim uśmiechem na twarzy przytulił go do siebie.
-Dziękuję- Taesiu zacisnął powieki, a szczęście aż rozsadzało go od środka.
-Nie ma za co. Jakbyście się nie pogodzili, to ja zawsze jestem do usług.
-Będę pamiętał.
Taehyung odlepił się od Jungkooka, a jego dłonie masowały kark bruneta. Gdzieś w głębi siebie czuł, że będzie tego żałował. Nie był osobą mściwą, nie chciał też nikomu zrobić na złość, ale wiedział, że musi dać Jiminowi w kość, żeby się zmienił.
-Wiesz, Tae…
-Później mi powiesz, teraz muszę iść do Jimina.
Blondyn zsunął się z łóżka, delikatnie masując swoje pośladki. Skrzywił się nieco, sięgając po koszule na najwyższej półce szafki. Jungkook, widząc, że Kim ma lekki problem, podszedł do niego i chwycił zieloną koszule, po czym podał ją Taehyungowi.
Ten niemo podziękował i dalej wybierał ubrania z szafki. Jungkook wystawił dłonie tak, że znajdowały się kilka centymetrów od jego bioder. Zastanawiał się, czy może zrobić to, na co miał ochotę. Postanowił zaryzykować, przecież nie miał nic do stracenia.
Kiedy Taehyung poczuł delikatnie palce, które oplatały jego biodro, skulił ramiona i odchylił się do tyłu, aby wtulić się w ciało Jeonga. Czuł, jak penis chłopaka ociera się o jego pośladki, ale raczej w tej sytuacji nie było nic erotycznego. Po prosty przytulał swojego przyjaciela.
Kiedy już wybrał wszystkie ubrania, wyplątał się z uścisku bruneta i z lekkim problemem włożył je na siebie. Jungkook zrobił to samo. Nie było sensu, żeby przebywał tam dłużej. Pomógł Taehyungowi, tak jak blondyn tego chciał, więc postanowił wrócić do domu.
Chciał mu jeszcze powiedzieć, żeby nie szedł do Jimina tylko został z nim, najlepiej na całe swoje życie, ale widząc uśmiech swojej miłości nie dał rady i po prostu dał chłopcu buziaka w usta, jak to mieli w zwyczaju i wyszedł z mieszkania, po drodze mijając Parka, który nie uraczył go nawet spojrzeniem.
Taehyung poprawił ubraną koszule, spryskał się perfumami Jimina i skierował się do salonu. Trochę zakuło go serce, kiedy zobaczył zmarnionego bruneta, ale odrzucił od siebie to uczucie, w momencie, w którym pomyślał o tym, z iloma osobami go zdradził.
Usiadł obok Jimina, którego oczy powędrowały na jego twarz. Nie patrzył mu w oczy, a na usta. Był w nie zapatrzony tak bardzo, jakby zaraz chciał je wypalić. Cały czas myślał o tym, że tamten gówniarz śmiał tykać Taesia.
Blondyn siedział z jedną nogą podciągniętą pod brodę, którą opierał o kolano. Miał dość tej ciszy, która była między nimi. Wolałby, żeby Jimin na niego krzyczał, wyzywał, przynajmniej wiedziałby, że coś dla niego znaczy.
Kiedy Taehyung oparł głowę o obojczyk bruneta, ten objął go ramieniem, nadal milcząc jak grób.
-Jiminie- chłopiec podniósł głowę, chcąc uchwycić spojrzenie Parka. Brunet uśmiechnął się, po czym przerzucił chłopca na swoje kolana.
-Jeżeli chcesz, to możesz wrócić do domu
-Cieszę się, Taehyung.
Jiminowi trochę ulżyło. Bal się, że po tym co zobaczył, Kim zostawi go dla tamtego dzieciaka.
~*~
Miesiąc po ich ogromnej, separacyjnej kłótni, było całkiem w porządku. Jimin ani myślał o tym, żeby zdradzić swoje słońce, bo właśnie tak ostatnie na niego mówił.
Czuł, że zbliżyli się do siebie z Taehyungiem. Zaczął myśleć o nim na poważnie, nawet przeszło mu przez myśl, że mogliby założyć rodzinę.
Kiedy tak siedzieli w salonie, blondyn ucząc się na zajęcia, a Park oglądając teleturniej w telewizji, wydawało się, że atmosfera jest lepsza niż ta, sprzed ich sprzeczki.
Tae był też jakoś spokojniejszy. Nie obawiał się tak bardzo, że znowu zastanie swojego faceta w akcie seksualnym, zdawali się też, że zapomniał już o wszystkich błędach bruneta.
Jimin był już znudzony durnym teleturniejem, w którym nie było nikogo, kto błyszczały inteligencją, a nie zwykłym fartem.
Przełączył kanał, natrafiając na ten z blokadą rodzicielską, wpisał kod, bo spodziewał się jakiegoś horroru, czy thrilleru. Jednak kiedy na ekranie pojawiło się ciało jakiegoś chłopaka, które nabijało się na jakąś zabawkę, a po pokoju dało się słyszeć jęki, pilot od telewizora wypadł mu z ręki, lądując pod stołem. Natychmiast zerwał się, po drodze zdzierając sobie łokieć o ostry kant blatu, przy czym przez przypadek wepchnął wspomniany przedmiot pod kanapę. Doczłapał się na kolanach pod telewizor, po czym jak najszybciej nacisnął guzik, a na ekranie pojawił się czarny kolor.
Odetchnął z ulgą, po czym starł kropelki potu z czoła. Popatrzył na Taehyunga, którego te dźwięku nie obchodziły ani trochę. Zdawał się nawet nie zorientować, że na ekranie właśnie działo się porno.
Położył dłoń, na swoim przyrodzeniu, zaraz skarcił się za to, kiedy wyczuł, że zaczyna twardnieć. W głowie nadal miał jęki tego drobnego chłopaczka.
Złapał się za głowę, prawie wyrywając sobie z niej brązowe kudły. Postanowił opanować emocję i wrócić do poprzedniej pozycji na kanapie. Usiadł, chwytając ze stołu gazetę i starał zachowywać się normalnie. Nie było to łatwe, bo Taehyung położył nogi na udach bruneta, a jego pięty spoczęły na kroczu Parka.
Jimina aż świerzbiły ręce, żeby jakoś poradzić sobie ze swoim problemem, a ponieważ nigdy nie był cierpliwy, to położył jedną z dłoni na udo Taehyunga. Masował je, powoli sunąc ręką w górę. Kiedy znalazła się ona pod koszulką blondyna, ten strzepnął ją, nadal czytając notatki z uczelni. Jimin nie widział, ale kąciki ust Taesia uniosły się do góry.
Brunet przez chwilę kręcił się niespokojny, a po chwili oznajmił, że idzie do toalety. Rzecz jasna, nie w sprawach, po które z reguły się tam chodzi.
Pewnie zastanawia was, dlaczego Taehyung nie mógł mu pomóc z jego problemem, skoro byli pogodzeni. Otóż, Jimin dostał kompletny zakaz seksu i erotycznego dotyku z Taesiem, a ponieważ nie mógł dotykać nikogo innego zostawała mu tylko ręka.
Już od miesiąca uciekał do toalety i zadowalał tam sam siebie, co w czasach wcześniejszych uważał za żałosne, dlatego czuł się po prostu żałosny.

piątek, 25 marca 2016

Wszystkie kruki mogą latać X

Wyszedł jakiś taki fluffowy~
*Za niedługo będą dwa lata bloga, może macie pomył co mogłabym zrobić w związku z tym?~


Opowiadanie: Wszystkie kruki mogą latać
Tytuł/rozdział: Padam Ci do stóp / X
Pairing: J-Hope & Jungkook, Suga & V
Gatunek: romans, komedia
Typ: fluff
Ilość wyrazów: 1366

-Tutaj, napij się.- przechwyciłem kubek z ciepłą kawą w swoje dłonie, upiłem łyk, po czym odłożyłem go na blat kuchenny.
Wskazówki kręciły się na okrągłej tarczy zegara wokół dziewiątki, przypominając mi, że zaczyna się moja ulubiona drama. Przetarłem twarz dłońmi i usadowiłem się na kanapie, głowe opierając na puchatej poduszce. Otuliłem się niebieskim kocem, moje dłonie były przemarznięte z powodu choroby.
Nie siedziałem tak długo, bo kilka minut później kanapa ugięła się pod ciężarem mojego tymczasowego współlokatora, z którego włosów skapywały kropelki wody, mocząc przy okazji skrawek niebieskiego materiału.
-Padam-
-Mi do stóp?
Uśmiechnąłem się zadziornie, za co zostałem obdarowany prychnięciem.
-Na twarz. Bycie gosposią jest męczące.
-Przynajmniej teraz wiesz jak czuje się ta pani, która musi po Tobie sprzątać, brudasie.
Kąciki ust chłopaka uniosły się ku górze, a ten zamknął powieki i splótł dłonie na swojej klatce piersiowej. Widać było, że jest okropnie zmęczony opiekowaniem się mną, a przecież minęło tylko kilka godzin odkąd zapadła decyzja, że zostanę z nim na tydzień.
~*~
Kiedy się rano obudziłem, choć rano nie jest dobrym stwierdzeniem, bo było grubo po 12, Hoseoka nie było obok mnie, a z łazienki słychać było lejącą się wodę. Postanowiłem nie wstawać jeszcze z łóżka, a wyjść z niego dopiero kiedy Hobi opuści łazienkę, żebym mógł orzeźwić swoje ciało.
Na klawiaturze smartphona wybrałem numer do Kookiego, który odebrał po kilku sygnałach.
-Cześć Tae.
-Hej.
-Co robisz?
-O niee, to będzie teraz ta rozmowa na nużące pytania?
-Nie, po prostu mi się nudzi.- zaśmialiśmy się, nie odrywając telefonów od uszu.
-Nic nie robię, leże, oglądam dramę głaszcze Yoongiego.
-Brzmi jakbyś głaskał kota.
-Bo on jest takim moim kocurkiem i-
-Dobra, przestań, bo się zaraz porzygam z tych Twoich słodkości. Pozdrów Yoongiego i zjedz śniadanie.
-Zrozumiano, generale Shang.
-Czemu Shang?
-W Mulan, ten smok- Mushu, naśladował jej głos i mówił takie “generale Shang”
-Kiedy dojdziemy do momentu, w którym.  zrozumiem o czym mówisz?
- Raczej nigdy.
-Dobra, idź oglądaj dalej, narka.
-Elo.
Rzuciłem telefon na łóżko, spowrotem chowając ręce pod pościel. Przymknąłem powieki, delektując się tym porankiem wolnym od szkoły, mundurka, lekcji.
Cieszyło mnie, że nie musiałem tam iść, ale jeszcze więcej radochy sprawiała mi myśl, że cała reszta idiotów musi siedzieć w budynku tego więzienia dla niewinnych. Zmarszczyłem brwi, kiedy zdałem sobie sprawę, że przecież Tae również miał być dziś w szkole, więc napisałem do niego.
“Czemu nie jesteś w szkole?”
“Z solidarności”
“Do czego?”
“Do Ciebie i Twojego cierpienia”
“A czy ja cierpię?”
“Cierpiałbyś, gdybyś tam poszedł, więc z solidarności do Ciebie zostałem w domu”
Nie miałem pojęcia o co mu chodziło, więc nie brnąłem w to dalej. Jak mówi moja mama “z debilami się nie dyskutuje”.
Leżałem tak bezczynnie dopóki nie poczułem głaskania po głowie. Delikatna, jeszcze lekko wilgotna dłoń Junga przyprawiała mnie o dreszcz, kiedy drapała mnie po karku. Mruknąłem zadowolony.
-Spałeś dobrze?- kiwnąłem głową niezbyt poradnie, zważając na to, że leżałem na brzuchu, z czołem przyklejonym do poduszki.-Weź prysznic brudasie, a potem zjemy.
Hoseok opuścił pomieszczenie, a ja skierowałem się do łazienki, po drodze pozbawiając się jakiegokolwiek odzienia.
~*~
Wszyscy dobrze wiemy jak trudno jest malować pokój, kiedy ma się do dyspozycji tylko dwa pędzle, nawet nie takie duże, a nie większe niż stopa przeciętnej kobiety. Dlatego właśnie wymyślono wszelkiego rodzaju wałki, bardzo często w zestawie z przeróżnymi narzędziami do sprawienia, aby pomieszczenie, które chcemy pomalować wyglądało nieziemsko. Rzeczywiście istnieją takie narzędzia. Szkoda, że też my ich nie mieliśmy.
Musieliśmy pomalować razem z Yoongim jedną ze ścian jego sypialni. Nie, żeby była zniszczona, ale była zniszczona, a przynajmniej na części przy ziemi, którą zasłaniało łóżko. Tam było ulubione miejsce Mina do gaszenia różnych papierosów i zapałek. O ile na punkcie papierosów Yoongi nie miał obsesji, to uwielbiał ogień. Nie był piromanem, ale sprawiało mu przyjemność patrzenie jak płomienie giną na kawałku drewna.
Tamte miejsca byłoby łatwo zamalować, gdyby miało się normalne narzędzia, ale Bang! o normalności mogłem zapomnieć. Nie dość, że narzędzia były jakie były, to farba była jakaś ułomna. Jej konsystencja była bardzo gęsta, jak klej i choć Yoongi zastrzegał się, że zrobił wszystko tak jak było na instrukcji, to widocznie jednak tak nie zrobił. Ale co mogłem na to poradzić, po prosty przytaknąłem, nie chcąc podburzać jego ego.
-Tu jest smuga.-powiedziałem bardziej do samego siebie, zaraz zamazując ją pędzlem.
-No i widzisz, skończyliśmy.- Yoongi spojrzał na mnie i ukradł mi całusa. Odszedł kilka kroków do tyłu, oglądając nasze cudo.
- Wygląda jak gówno-
- To jest okropne- Nie do wiary jak dobrze rozumiemy się w kwestii mówienia w tym samym czasie.
-Może następnym razem kupimy jakieś wałki, hm?- Min kiwnął głową, ściągając z siebie fartuch, który miał go ochronić przed zabrudzeniami. Dobrze, że byliśmy ubrani w stare ciuchy, co te fartuchy były do dupy i i tak byliśmy ubabrani w kawowej farbie.
Yoongi ściągnął fartuch również ze mnie, po czym położył obydwa na parapecie.
-Chodź, na pewno jesteś głodny.
Nie trzeba było mi dwa razy powtarzać, że nam gdzieś iść, jeżeli chodziło o wołanie mnie na jedzenie.
Schodziliśmy po schodach, kiedy po mieszkaniu rozszedł się dźwięk przekręcanych kluczy. Chwilę potem w głównych drzwiach stanął tata Yoongiego, który obdarzył mnie uśmiechem od razu, gdy nasze oczy się spotkały. Ukłoniłem się, posyłając mu nieme przywitanie.
-Cześć tato, co tak wcześnie?
-Co z Tobą? Inne dzieci cieszą się, kiedy ich rodzice przychodzą wcześniej, a nie zadają takie pytania.- Mężczyzna potarmosił włosy hyunga, szczerze się przy tym śmiejąc. Yoongi z niezadowoleniem próbował wyplątać się spod ręki pana Mina, co wkrótce mu się udało.
- Yoongi, miałbym dla Ciebie zadanie.
- Co mam skąd odebrać?
- Tu masz adres. Musisz jechać do jakiegoś faceta, który zastępuje prezesa Junga, żeby odebrać kilka projektów.
Tata hyunga mówił oczywiście o projektach mebli. Miał firmę, która robiła meble, co dało się zauważyć po wystroju jego domu. Każdą szafkę, ramę łóżka, komodę zrobił sam. Dzięki niemu znałem nawet znaczenia kilku drzew, bo na tym punkcie pan Min miał obsesje.
-Zrobił sobie tydzień wolnego, bo podobnież jest chory, ale ja tam w to nie wierzę, bo mówią, że nie siedzi w tym domu sam.- Mężczyzna upił łyk wcześniej nalanego soku, zerkając na mnie przy okazję.- A Ty Taehyung? Zostajesz na noc?
-Nie wiem, raczej nie, mam jeszcze lekcje do zrobienia.- Podrapałem swój kark, co było efektem lekkiego zdenerwowania. Lubię tatę Yoongiego, nawet bardzo (w przeciwieństwie do jego mamy, ona mnie nienawidzi), ale jednak trochę się przy nim krępuje.
- Patrzcie no, jaki on słodki.
- Tato, nie masz pracy do zrobienia?
- Mam, chcesz mi pomóc?
- Nie, raczej chce Cię delikatnie namówić abyś poszedł ja zrobić.
-Uważaj Taehyung. Yoongi ma charakter po mojej żonie. Do końca życia będzie Cię tak ganiał, jak oni mnie, po kątach.
Pan Min sugestywnie poruszył brwiami, po czym poszedł na pierwsze piętro, zabierając ze sobą szklankę soku.
Kiedy miałem również go sobie nalać, coś mnie oświeciło.
- Kto to jest ten facet, o którym mówił Twój tata?
- Ten Prezes? Jung Hoseok, taki jeden co współpracuje z ojcem. Podobnież jest młody, ale ma talentu do biznesu za dwóch.
Zmarszczyłem brwi, bo nie mogłem do końca przyswoić tej wiadomości. Facet mojego przyjaciela pracuje z ojcem mojego chłopaka. To takie niby nic, ale jednak.
-Tylko tyle o nim wiesz?
-Tata dopiero ostatnio zaczął z nim pracować, bo jeszcze jakiś czas temu ten Jung miał jakieś problemy, coś tam o jakimś bracie mówił, ale nie pamiętam tego dokładnie. A Ciebie czemu to tak interesuje? Chcesz się załapać na jakiegoś bogacza to lepiej weź się za mojego tatę, on już i tak Cię uwielbia.
Uśmiechnąłem się, kradnąc mojemu chłopakowi szklankę z ręki po czym upiłem trochę soku.
-No to co jemy, hyung?
~*~
-Ya, pomógłbyś mi jakoś.
-Nie mogę, jestem obłożnie chory.
Przyjąłem pozę jak ta dziewczyna z Titanica, tyle, że bardziej dramatyczną, ale to nic nie pomogło, bo zaraz poczułem jak fartuch, którym chłopak we mnie rzucił ląduje mi na twarzy.
-Ey, Ty, Rose Dewitt, pośpiesz się i chodź.
-Jack, namaluj mnie jak jedną-
-No chodźżeż tu!
Westchnąłem, dając do zrozumienia Hobiemu, że nie bardzo mi to pasuje. Ten tylko wytknął mi język, dalej zajmując się krojeniem cebuli.
-Znajdź liście rozmarynu, powinny być w szafce u góry.
-A co będziemy dziś jeść?
- Steki.
Aż zaświeciły mi się oczy, kiedy usłyszałem to jedno magiczne słowo.
Steki.