niedziela, 28 lutego 2016

V & Jungkook Aromatycznie


Tytuł: Aromatycznie
Pairing: V & Jungkook
Typ: fluff, smut
Gatunek: romans, one shot

-Wchodzę.
Ścisnąłem ramię rudowłosego, przybliżając się do niego o kilka milimetrów.
Chłopak pokazał karty, zaraz zagarniając pieniądze i kluczyki do nowego auta. Tak to się tutaj odbywało, w podziemiach jednej z największych firm Korei Południowej, w której mój chłopak i jego koledzy kilka razy w miesiącu grali w karty.
Nie stawiali bezwartościowych głupot, a nawet rzadko grali o pieniądze, w grę wchodziły samochody, domy, akcję w firmie lub po prostu grali o swoje zabawki.
Byłem jedyna osoba, która nie grała i nie była na sprzedasz.
-No dobra Tae, skoro zostaliśmy we dwójkę to wybieramy?
Była taka zasada, że jeżeli zostają dwie osoby, to mogą wybrać o co chodzą grać. Jeśli nie zgodzą się na wybór przeciwnika, wtedy automatycznie odpadają.
-Okej, wybieraj, Tae
-Chcę 5% akcji w firmie.
Widać było, że czarnowłosy przez chwilę się waha. Patrzył na karty, drapiąc się przy tym po karku.
-Okej, ale ja chcę jego.
Jimin wskazał palcem na mnie.
Z przerażeniem spojrzałem na Taehyunga. Nie mógł mnie sprzedać, nie zrobiłby tego.
-Wchodzę.
Widząc karty Tae, nie powinienem się denerwować, ale jak miałem się nie denerwować kiedy grają o mnie, a konkretnie to o moje ciało?
-Przepraszam, Kookie, ale dzisiejszą noc spędzasz ze mną.
Jimin wystawił swoje karty, dumnie rozkładając się na krześle.
Uśmiechnąłem się sam do siebie, kiedy Tae rozłożył swoje karty na stole.
-Nie dzisiaj, Jimin.
Mój chłopak zgarnął pulę ze stołu, w międzyczasie darząc rywala uśmiechem tryumfu.
Ten tylko odwzajemnił gest, biorąc karty w dłoń, po czym zaczął je tasować. Raczej nie było mu szkoda tych 5%, bo kilkanaście tysięcy, które się za tym kryły, to przecież wcale nie tak dużo.
-Dobra, my będziemy się już zbierać.
Mój ukochany wstał i skierowaliśmy się do drzwi. Usłyszeliśmy jak chłopcy jeszcze mówią nam “pa” i opuściliśmy podziemia.
-Poczekaj, tylko skocze po papiery.
Kiwnąłem głową, zaraz opierając się o ścianę za sobą. Przymknąłem powieki, łapiąc się na tym, że robię się senny.
Te ich samcze zabawy były nużące, ale nie mogłem narzekać, bo sam chciałem na nie chodzić. Lepiej było siedzieć tam i albo patrzeć jak grają, albo grać na konsoli, która przy okazji też tam była, niż nudzić się w domu.
W mgnieniu oka Taehyung wrócił do mnie ze wspomnianymi wcześniej papierami i wreszcie wróciliśmy do domu.
~*~
-Kookie!
-Co?!
-Chodź tu.
Wywróciłem oczami, zawsze tak robiłem kiedy mi rozkazywał.
Właśnie taki i jedyny problem istniał w naszym związku. Taehyung jest władczy. Lubi rozkazywać, lubi kiedy spełniam jego prośby (if you know what I mean), a ja tego nienawidzę. To jest moje życie i będę robił to co chce, a nie to, co mi każą.
Niestety, za każdym razem kiedy Taehyung o coś mnie prosił nie umiałem mu odmówić, tak jak teraz. Zawołał mnie, a ja już stałem w drzwiach pokoju.
-Co sieroto?
-Kookie, potrzebuje masażu.
-To sobie po kogoś zadzwoń
-Po co, skoro mam Ciebie.
Kąciki moich ust uniosly się w delikatnym uśmiechu. Podszedłem do rudowłosego, siadając okrakiem u dołu jego pleców.
Przejechałem opuszkami palców po gładkiej fakturze jego pleców, delektując się wszystkimi wklęśnięciami i wypustkami jego ciała.
Chłopak cicho mruczał, kiedy ugniatałem jego barki, starając się zapewnić mu trochę relaksu, bo naprawdę go potrzebował. Ciężko pracował na to, żebyśmy mogli dobrze żyć. Mimo, że mówiłem mu, że nie musi aż tak bardzo się przemęczać, nie słuchał mnie. Powtarzał mi wtedy, że ten kto raz skosztował szczytu już chcę na nim zostać.
-Kookie, wiesz co ostatnio usłyszałem?
-No co takiego?
-Że istnieją ludzie aromantyczni.
-Aromatyczni? Że ładnie pachną?
Z ust Tae wyszedł urywany śmiech. Przewrócił się na plecy, tym samym zmuszając mnie do zejścia z jego ciała.
-Aromantyczni- czyli osoby, ktore nie potrzebują budowania romantycznej relacji z inną osobą, no wiesz przytulania, trzymania za rękę.
-I co? Pomyślałeś wtedy o mnie?
-Tak trochę.
-Mówiłeś, że Ci to nie przeszkadza.
-Bo nie przeszkadza, tylko byłem ciekawy, czy człowiek się z tym rodzi, czy jakoś to nabywa.
-I czego się dowiedziałeś?- Tae splótł ręce za głową, wpatrując się w sufit.
-Że to nie jest żaden wymysł. Z tym się urodziłeś.
-To chyba znaczy, że jestem nienormalny od początku.
Zasmialismy się, ale był to raczej śmiech załości.
Taehyungowi nigdy nie przeszkadzało moje dziwactwo, a ja też nie często się z tym okazywałem. Kiedy TaeTae łapał mnie za rękę, nie sprzeciwiałem się, było to miłe, ale niekonieczne w moim życiu.
~*~
-Kookie, wychodzę już.
Taehyung skończył wiązać krawat, chwycił kluczyki, pomachał mi i opuścił mieszkanie.
Miałem dziś zamiar wziąć się za porządki kartonów w szafie. Niedawno przeprowadziliśmy się do tego mieszkania, a przez natłok pracy nie mieliśmy kiedy się rozpakować.
Wypiłem wcześniej zaparzoną kawę, zjadłem obiad, które zostawił dla mnie Taehyung i w końcu znalazłem się w naszej sypialni.
Kartony były na półce, do której nie sięgałem nawet na palcach,więc podstawiłem sobie krzesełko obrotowe, żebym mógł tam dostać. Swoją drogą, kto projektuje takie szafy.
Kiedy postawiłem swoją stopę na krześle przypomniało mi się, jak Tae zawsze mi mówi,żebym nie stawał na obrotowych, bo spadnę i coś sobie zrobię. Gówno prawda i tyle.
Sięgałem po trzeci, ostatni,karton kiedy przepowiednia hyunga się spełniła. Zachwiałem się, tracąc równowagę, przez co krzesełko odjechało spod moich nóg, a ja razem z zawartością pudełka upadłem na łózko, które dzięki Bogu stało za mną.
Poczułem ostry,kujący ból, który rozszedł się po mojej głowie. Coś twardego, co wypadło z kartonu spadło mi na czoło.
Miałem przed oczami mroczki, a kiedy próbowałem się unieść do siadu kręciło mi się w głowie, więc po prostu odpuściłem sobie te marne próby.
Nie wiem ile tak leżałem. Z letargu wyrwał mnie głos Taehyunga.
- Słońce, śpisz?
Pokręciłem głową, natychmiast otwierając oczy. Chłopak stał obok łóżka, ilustrując wzrokiem bałagan panujący w pomieszczeniu. Usiadłem, oplatając go rękami wokół pasa.
-Kookie,co się stało?
-Spadłem z krzesełka. Taehyung, nie idź jutro do pracy, posiedź ze mną i róbmy fajne rzeczy.- Wtuliłem swoją twarz w brzuch Taesia, rozkoszując się ciepłem, jakie od niego biło. Było mi tak przyjemnie, chciałem go dotykać, chciałem bliskości.
*Tae pov*
Nie wiedziałem co się dzieje. Przez 3 lata naszego związku Kookie nie zachowywał się tak uczuciowo jak przez ostatnią minutę.
-Nie uderzyłeś się w głowę?
-Uderzyłem i mnie boli, Tatuś Taehyung pocałuje?
Ze zdziwienia otworzyłem oczy, nie mogłem w to uwierzyć. Jungkook musiał naprawdę mocno uderzyć się w głowo, zachowywał się jak nie on.
Patrzył na mnie tymi okrągłymi, brązowymi oczami, w któych zapadałem się co noc jeszcze bardziej, wskazując palcem miejsce, w które się uderzył.
Nachyliłem się, całując wskazany punkt, ale nie dane mi było się odsunąć, bo Kookie złapał za kołnierzyk mojej koszuli, czym zmusił mnie do pozostania w pozycji “moja twarz 2 centymetry od jego”. Gdybym normalnie znajdowałbym się tak blisko jego ust, zostałbym odepchnięty zanim zdążyłbym powiedzieć “czemu”.
Dongsaeng przejechał swoim językiem po moich ustach, zaraz składajac na nich mokry pocałunek. Nie skończyło się na jednym buziaku, bo Jungkook muskał moje wargi, z każdym całusem coraz zachłanniej. Pociągnął mnie za kark, zmuszając bym zawisł nad jego ciałem. Ułożyłem swoje dłonie na jego biodrach, delektujac się chwilą blliskości fizycznej. Nigdy nie pomyslałbym, że Jungkook będzie zdolny do takiego kroku.
Nasze pocałunki robiły się coraz bardziej podniecające, szczególnie, że Jeong ocierał się swoim kroczem o moje.
Jego drobne paluszki zaczęły zsuwać ze mnie marynarkę. Oderwałem się od jego ciepłych ust, aby móc spojrzeć mu w oczy. Były takie same jak zwykle, oczy mojego najdroższego nie zmieniły się nic a nic, więc czemu jego zachowanie było tak różne od tego codziennego.
Nie miałem czasu, żeby się zastanowić, bo Jungkook zaczął obcałowywać linię mojej szczęki, przy okazji rozpinając guziki mojej koszuli, która w kilka chwil leżała w kącie pokoju. miękkie dłonie mojego ukochanego muskały moją rozgrzaną skórę,sunąc dłońmi w kierunku mojego krocza.
Potanowiłem przejąć kontrolę nad sytuacja,w końcu ja jestem seme.
Moje ręce wślizgnęły sie pod bluzę kookiego, przy oazji podwijajac ją do góry. ściągnąłem ją z niego, po czym delikatnie całowałem jego ciało. Kiedy polizałem jeden z jego zaczerwienionych sutków, usłyszałem muzukę dla moich uszu- cichutki jęk, który wyszedł z tych jego nieziemskich usteczek. Słyszałem to po raz pierwszy, z nadzieją,że jeszcze kiedyś będę miał do tego okazję.
Zsuwałem z niego spodnie, nadal drażniąc zakończenia nerwowe. Przerwałem, kiedy dźwięk wychodzący z jego warg brzmiał jak jęk bólu.
-W porządku?
Chłopiec kiwnął głową, wprawiając mnie w stan,jakiego jeszcze nigdy nie czułem. Był tak słodki i niewinny kiedy tak leżał pode mną z rumieńcami na policzkach,że pragnąłem zatrzymac czas i móc patrzeć na niego i patrzeć i patrzeć,był tak idealny.
Zdjąłem z niego spodnie, przy okazji robiąc to samo ze swoim, po czym wróciłem do jego ust. Starłem się byc delikatnym, muskajac jego napuchnięte wargi. Smakowały napyszniejszym ciastkiem jakiego w życiu kosztowałem. Oderwałem się od nich dopiero kiedy młodszy zaczął wsuwać palce za gumkę moich bokserek.
-Kooki, co się z Tobą dzieje?
-Nie wiem hyung, ale chcę żebyś mnie dotykał, chcę żebyś mnie całował, po prostu chcę Cię mieć blisko.
-To chyba przez to, że uderzyłeś się w głowę.
-Nie cieszy Cię to, że nie jestem już aromantyczny?
-Cieszy, ale jak na Ciebie to strasznie dziwne zachowanie.- Kooki dał mi słodkiego całusa.
-To nadal Ja, hyung.
Dongsaeg obdarzył mnie uśmiechem, stanowczo szarpiąc za moje bokserki. Pomogłem mu je ściągnąć, rozkoszując się jego nieporadnością.
Polizałem skórę jego szyi, gryząc ją w kilku miejscach, przy okazji pozbawiając mojego ukochanego jedynej części garderoby jaka mu jeszcze została. Czekałem na sprzeciw, ale nic takiego nie nastąpiło. Długość Kookiego była już twarda, a na jej czubku mogłem zobaczyć kilka kropel pre ejeakulatu.
Uśmiechnąłem się, zwilżając wargi językiem i nachyliłem się nad członkiem mojego słoneczka. Objąłem ją palcami, delikatnie pocierając, po czym dotknąłem kciukiem samego czubka. Jungkook głośno westchnął, zaciskając dłonie na pościeli. Był taki drobniutki.
Wystawiłemkonisuzke języka, wciskając go w rozwarcie żołędzia, nadal wolno masując trzon jego przyrodzenia. Włożyłem sobie jego długośc do ust, aż po same jądra, ssąc ją delikatnie. Z ust mojego kochanka wychodziły niekontrolowane dźwięki, o które nigdy bym go nie posądzał. Kiedy poczułem jak ciało Kookiego zaczyna drżeć, wysunałem członka z moich ust i uniosłem się do pozycji siedzącej. Nie mogłem dać mu dojść tak szybko.
Posłałem Jungkookowi uśmiech,lekko rozsuwając jego nóżki. Naśliniłem trzy ze swoich palców najlepiej jak potrafiłem. Nie mieliśmy w domu lubrykantu, bo nigdy nie sądziłem, ze będzie nam potrzebny, a tu proszę taka niespodzianka.
Wsunąłem palec wskazujący, oczekując jakiejkolwiek reakcij z jego strony. Ten tylko westchnął, zsuwajac się po pościeli w dół tak, ze nabił się na mój palec. Otworzyłem oczy ze zdziwienia, przecież był to jego pierwszy raz,no chyba, że o czymś nie wiedziałem.
-Taehyung, nie mam pięciu lat, nie zadowoli mnie tylko jeden palec.- Kooki poslał mi uśmiech, który wydawał mi się “brudny”.
Dołożyłem drugi palec, po czym zrobiłem nożyce. Rozciągałemjego ciepłe wnętrze, z czasem przyśpieszając ruchy dłoni. Dołożyłem trzeci palec, z małą trudnością, ale nie dla Kookiego. Chłopiec wił się, jęcząc z przyjemności,
Wyjąłem swoją dłoń z jego ciała.
-Jungkook, nie mamy nic na poślizg.
-A od czego masz ślinę, hyung?
Nie byłem wielkim entuzjastom tego pomysłu, ale splunąłem na swoją dłoń,rozsmarowałem ślinę na swoim penisie i siedziałem tak w zastanowieniu.
-Kookie, jak chcesz to zrobić?
-Chcę, żeby mój hyung był na górze i niech lepiej się pośpieszy, bo zaraz oszaleję.
Weschnałem,klękając przed rołożonymi nogami Jungkooka. Ustawiłem swojego penisa przy pierścieniu mięsni, po czym wsunąłem się do środka. Jungkook zaskomlał i nie wiem co we mnie wpadło, ale postanowiłem nie przerywać. Zagłębiłem się w nim cały i tak jak przypuszczałem, jego wnętrze było idelanie ciasne i lepkie. Przymknąłem powieki, bo ten moment był zbyt idelany. Gdyby nie to, że usłyszłem pociąganie nosem, trwałbym tak chyba do końca życia.
-Boli?- Jungkook kiwnął głową, ścierając łze z policzka.
-Chyba jutro nie będę mógł chodzić,hyunggie.- uśmiechnął się, przymykając powieki.
Nie chciałem ruszać się dopóki Kooki nie da mi znaku, że mogę. Nie musiałem czekać długo, bo nie minęło 10 sekund, a chłopiec zaczał kręcić biodrami.
-Jeżeli Cię boli, to tego nie rób.
-Tae, nie przesadzaj, ból to nic takiego. - jego drobne dłonie oplotły mój kark,podczas gdy jego nogi spoczeły u dołu moich pleców. Objął mnie, przybliżając swoje usta do mojego ucha.- Pieprz mnie.
Dałem całusa tej nieporadnej sierocie,powracając do wcześniejszej pozycji. Nie sądziłem, że usłyszę takie słowa z jego ust.
Wysunąłem się z jego ciała, zaraz wracając z trochę większą siłą. Co jakiś czas łapałem go za biodra i delikatnie przysuwałem do swojego krocza, sprawiając, że to on się na mnie nabijał.
Z każdym pchnięciem moje ruchy stawały się coraz gwałtowniejsze i szybsze. Jungook z każdym wejściem wznosił swój głos o oktawę wyżej, doprowadzając mnie tym do gorączki. Drapał mnie po karku i łopatkach, słodko pojękując.
- Tae-Taehyung, nie-nie jestem ze szkła, mo-możesz,um, mocniej.- Zrobiłem dokładnie tak jak chciał. Wbijałem się coraz mocniej, za każdym razem pod innym kątem. Kiedy znalazłem prostatę Kookiego, tryumfalnie się uśmiechnąłem. Przy każdym wejściu starałem się wbić pod tym samym katem, aby dać mu jak najwięcej przyjemność.
-Ah...Ja zaraz,Taehyung, o taaak.
Jedną z dłoni zacząłem pocierać penisa młodszego. Przymknąłem powieki, keidy poczułem,ze fala ciepła roznosi się po moim ciele. Spuściłem się we wnętrzu Jungkooka, nadal wykonując pchnięcia. Chciałem pzredłużyć swoj orgazm, i doprowadzić do niego Kookiego. Chłopiec doszedł chwilę później z krzykiem na ustach. Wypuścił swoje nasienie na moją dłoń i swój brzuch.
Otworzłem oczy, delektujac się widokiem pode mną. Klatka Jungkooka zaczynała się uspokajać, choć chłopiec nadal szybko oddychał. Pocałowałem jego policzek, starając sie opuścić jego wnetrze. Nie było to proste, bo chłopiec zaciskał się jeszcze mocniej niż wcześniej.
-Taehyung...zostań tak, proszę.
-Trzeba Cię wyczyścić, skarbie.
-Jutro, teraz nie, teraz choćmy spać.
Kookie otworzył oczy, darując mi ciepły uśmiech,objął moje ramiona i nie minęła chwila,a zapadł w głęboki sen.
~*~
Spojrzałem na zegarek. 8;57. Od kilkunastu minut wpatrywałem się w to drobne ciałko, głaszcąc go po głowie. Kiedy się obudziłem zastanawiało mnie, czy przez przypadek mi się to nie śniło. Od tego pomysłu odwiodła mnie pozycja w jakiej się znajdowałem. Raczej nie mógł to być sen.
Delikatnie wysunąłem się z ciała Kookiego i przeszedłem do salonu, przy okazji zgarniając ubrania z podłogi. Skierowałem się do łazienki. Wrzuciłem nazw ubrania do kosza na pranie, umyłem się, ubrałem i udałem się do kuchni. Słyszałem szum wody z drugiej łazienki, więc oczywistym było, że Kooki poszedł się myć.
Usiadłem na kanapie, gdzieś w międzyczasie wysyłając smsa do sekretarki, że dziś mnie nie będze. Pewnie myślicie “Co za cham, nie zrobił śniadania dla Kookigo”. Otóż myślicie źle. Jungkook i ja nie jadamy śniadań, jedzenie nie smakuje nam z samego rana.
Kiedy w serialu główna bohaterka miała już pocałować dostawcę pizzy do salonu przydreptał Jungkook. Wyglądał uroczo, owinięty w czerwony kocyk.
Usiadł obok mnie, uśmiechając się promiennie.
-A Ty co taki wesoły.- Kooki uderzył mnie pięścią w ramię.
-Przez Ciebie nie mogę chodzić.- Zaśmiałem się, masując bolące miejsce
-Tak? A kto krzyczał ‘mocniej’? Ja?
- Cicho.- Kooki wystawił mi język, opierajac głowę na oparciu kanapy.
-Już przeszły Ci te Twoje miłości?
-Chyba trochę.
-Trochę?- Zanim zażyłem dodać cokolwiek Jungkook dał mi ciepłego całusa w usta.
-Korzystaj póki możesz,bo za niedługo znowu będę aromantyczny.
-Skąd wiesz? A może Ci tak zostanie?
-Nie ma szans, wolałbym się chyba powiesić.
-Ja chyba też.- Jeong pytająco uniósł brwi.- Przyzwyczaiłem się, że jesteś taki, a nie inny. Takiego aromantycznego Cię pokochałem, to byłoby dziwne, gdybyś teraz nagle się zmienił na stałe, choć nie ukrywam, takie chęci miłości mógłbyś czasem mieć.- Puściłem mu oczko, widząc, że nie do końca przekonuje go mój tok myślenia.
-Wiesz, nie myślałem, że to takie przyjemne.- Kooki gładził się po karku, z głową spuszconą na dół.
-Czy to znaczy, że czasem będę mógł liczyć na powtórkę?- zalotnie ruszyłem brwiami, sprawiając, ze uśmiech wykwitł na twarzy mojego ukochanego.
-Może czasem, ale na nic się nie napalaj.
-Na Ciebie nie da się nie napalać.
Kooki zmarszczył nosek, odwracając wzrok w kierunku telewizora.
Nie chciałem, żeby się zmieniał.
Wtedy nie byłby już moim Jungkookiem.

środa, 24 lutego 2016

Jimin & Taehyung Zostawiam Ci siebie

Kolejne emocjonalne wypociny

Leżeliśmy razem, wpatrując się w biel sufitu. Moje powieki były lekko przymknięte, dzięki czemu obraz, który widziałem był nieco rozmazany.
Mijała czwarta godzina odkąd tak leżeliśmy bez słowa. Słowa są utrapieniem, po co nam one kiedy możemy wyznawać siebie poprzez ciszę.
Wróciłem do wspomnień za czasów, w których poznałem Taehyunga. Pożyczył mi swoją strzykawke, a potem leżał razem ze mną kiedy inni byli pochłonięci zabawą w rytm muzyki. Dla nas ona nie istniała. Czułem tylko długość dźwięku samotności wśród tłumu.
Nie wierzyliśmy w miłość,  tak jak ona nie wierzyła w nas. Jedyne co czuliśmy to kryzys egzystencjalny. Uczucie przygniecenia bez powodu.
Z transu wyrwały mnie ciepłe dłonie, oplatające moje przedramię.
Odwrociłem wzrok, żeby to zobaczyć.
Duże brązowe oczy bily światłem, którego tam nie było. Taehyung nie był, jak ludzie których znałem. Oni nie wiedzieli jak to jest leżeć i pływać we własnych myślach.
On wiedział. Mimo wiecznego uśmiechu nie był szczęśliwy. Był wiecznie pochłonięty myśleniem. Zawsze marzylismy o tym jak by to było bez wojny, bez rasizmu, chcieliśmy aby każdy mógł być sobą. Byliśmy hipisami mysleniowymi, brakowało nam tylko bandamek, dzwonów i kolorowego vana.
Tak właściwie nie mieliśmy samochodu, one szkodzą ziemi, po której stąpam.
Żadne z nas nie chodziło do pracy, byliśmy na utrzymaniu rodziców. Nie martwiło nas co będzie, kiedy oni umrą.
Kiedys próbowałem pracy, ale wymagało to kontaktu z ludźmi. Nie takiego sztucznego, a prawdziwej żywej sympatii.
Często chodziliśmy do teatru. Na jednym z musicali kiedy chłopak stał pod drzewem bohaterka zapytała “Długo stoisz w cieniu?” odpowiedział “Całe życie”
Polubiłam tą sztukę, Taehyung również.
Chłopak delikatnie rozluźnił uścisk na moim ramieniu.
A ja nadal myślałem.

Dochodziła piąta godzina moich myśli.