Więc jest. Mam dużo nauki, więc trochę późno.
Pairing: J-Hope & Jungkook
Gatunek: romans, komedia
Typ: fluff
Ilość wyrazów:1408
- Słuchasz Ty mnie?- powiedział Tae, a w jego głosie mogłem wyczuć dozę irytacji
- Tak, tak.
- Jeongguk jest głupi
- Tak, tak. Nie, czekaj, czemu?
Otrząsnąłem się z zamyślenia, starając powrócić do rzeczywistości i tego durnia, który leżał przede mną.
- Co to za kartka, że tak ją miętolisz?- Rudzielec wyrwał mi świstek z dłoni, czytając go, a zaraz potem rzucając mi nim w twarz
- Myślałem, że skoro masz swojego kochasia to prezesy już Cię nie interesują.
- Bo nie interesują.
- To po kij Ci ta wizytówka?
- Znalazłem w papierach, jak sprzątałem biurko
Tae pokiwał głową, choć wiedział, że kłamałem. Mimo, że w oszustwach byłem świetny i mogłem rzucać kłamstwami prosto w oczu, on zawsze rozpoznawał kiedy nie byłem szczery. Kocham go za to, że nigdy nie drąży tematów, na które nie mam ochoty rozmawiać.
- Dobra, weźmy się za robienie tego zadania, bo zgaduje, że naszym tempem, będziemy musieli siedzieć nad tym pół nocy.
Podałem chłopakowi książkę, po czym zszedłem na dół, po coś mocniejszego do picia, tak na rozluźnienie.
Kiedy wróciłem, mój przyjaciel już notował coś na kartce, delikatnie gryząc dolną wargę swoich ust.
- Masz łajzo.- podałem mu butelkę piwa, po czym usadowiłem się obok niego.
- To jest to mocne?
- A jakie ma być? Chlej, nie gadaj.
Po kilkunastu minutach robienia naszej wspólnej pracy domowej, stwierdziliśmy, że potrzebna nam przerwa. Właśnie kiedy miałem zamiar iść na stronę, zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się “Hoseokkie”, co nieco mnie zdziwiło. Widzieliśmy się zaledwie jeden dzień wcześniej, a mój kochaś nie należał do osób z nadmiarem wolnego czasu.
- Słucham?
- Cześć, gówniarzu
- Cześć staruchu.
- Nie masz może wolnej chwili?
- Nie bardzo. Życie gówniarza jest ciężkie, a właśnie w tej chwili musi robić zadanie na biologię.
- No to nic, powodzenia w nauce. Do zobaczenia.
- No pa.
Rzuciłem telefonem o łóżko, pocierając powieki dłońmi. Dochodziła pierwsza w nocy, a my nadal nie skończyliśmy tego durnego zadania.
Zobaczyłem jak Taesiu wpatruje się we mnie z głupią miną, jego twarz była cała czerwona. Przyłożyłem dłoń do jego czoła, sprawdzając jego temperaturę.
- Jesteś gorący.
- Jest mi po prostu trochę ciepło.
- To może się rozbierz?
Rudzielec pokiwał głową, natychmiast ściągając z siebie bluzę i zostając w samym podkoszulku.
- Pasuje?
- Tak, znacznie lepiej.
Zaśmiałem się, analizując nasz dialog w głowie, po czym “wyciągnąłem się”, starając się rozluźnić wszystkie zbolałe mięśnie.
Kiedy przechylałem głową na prawo i lewo, coś strzeliło mi w karku, powodując okropny ból. Jęknąłem, łapiąc się za szyję.
- Co się stało? Boli Cię?
- Boli i to okropnie.
Chłopak popchnął mnie tak, że ułożyłem się na plecach, a zaraz potem przewrócił mnie na brzuch. Poczułem jak jego dłonie lądują na moich barkach, leniwie je masując. Zamruczalem z rozkoszy, takie to było przyjemne.
- Mogę mocniej?
- Tak, alee- Nie zdążyłem dokończyć, bo poczułem jak Taehyung wbija mi palce w plecy i łopatki. Jęknąłem kilka razy, starając się zatrzymać krzyk, wychodzący z moich ust. Bolało, a jednocześnie było mega przyjemne.
- O boże, Taehyung! Tak, tu! Rób mnie tak!
Usłyszałem jak kosmita cicho się śmieje, ale nie zaprzestał robienia mi najcudowniejszego masażu mojego życia.
Chłopak rozluźniał moje mięśnie jeszcze przez kilka minut, w trakcie których trwania zdarzyło mi się jęknąć lub nawet krzyknąć “Jak mi dobrze!”. To takie przyzwyczajenie że starej pracy.
Kiedy jego palce opuściły moje plecy, uniosłem się do siadu i z zamkniętymi oczami, podziękowałem rudzielcowi, całując jego policzek. Przy okazji sprawdziłem, czy nadal jest taki rozgrzany, ale na szczęście nie był.
- To było świetne, czuje sie taki rozluźniony.
- To dobrze, bo jeszcze dużo pracy przed Tobą. Zostało Ci do napisania o cechach owadów.
- A Ty niby co będziesz robił?
- Jak to co? Idę spać.
Patrzyłem jak kosmita układa się pod moją kołdrą i gasi lampkę obok łóżka. Jedynym oświetleniem w pomieszczeniu była lampka na biurku, na którym zdecydowałem dokończyć pracę.
Nie miałem pretensji do Taesia za to, że kazał mi dokończyć zadanie, w końcu on napisał już jego większość.
Kiedy dopisywałem ostatnie poprawki, usłyszałem dzwonek do drzwi. Było już grubo po trzeciej, więc postanowiłem nie otwierać. Niestety nieznajomy dobijał się tak głośno, że dla świętego spokoju postanowiłem zobaczyć kto ma prawo nachodzić mnie w środku nocy.
Zeszłem po schodach, krzycząc niezbyt głośne “no idę”. Byłem już lekko poirytowany tym hałasem.
Odkluczyłem drzwi, widząc przed swoimi oczami twarz Hoseoka. Nie miałem pojęcia co on tu robił, a nie miałem też okazji, żeby zapytać, bo chłopak od razu zaczął krzyczeć.
- Gdzie on jest, co?!
- Ale kto?
- Kto?! To ja się pytam kto! Schował się tu, czy już zdążył spierdolić?!
-Opanuj się, o czym Ty mówisz?- Starałem się uspokoić starszego, bo swoimi językami mógł obudzić Taehyunga.
- No pokaz się! A może jest na piętrze, co?!
Jung zaczął praktycznie biegać po schodach, po drodze zrzucając swoją kurtkę na podłogę.
- Nie drzyj się tak, ludzie chcą spać.
- Spać!? Chyba ruchać cudzych kochanków!
Chłopak otwierał po koleii wszystkie drzwi, aż w końcu kiedy dotarł do tych moich, postanowiłem go dogonić. Równocześnie przekroczyliśmy próg mojego pokoju. Stanąłem przed łóżkiem, bojąc się, że może zrobić coś kosmicie.
- Tu jest nasz drogi Taehyung, tak?! No, wstajemy!
Zauważyłem jak postać mojego przyjaciela porusza się, po czym otwiera oczka. Chłopak był widocznie zaspany, choć to nic dziwnego. Każdy byłby zaspany, gdyby obudziło go darcie ryja, bo inaczej tego co Hoseok robił się nazwać nie da.
- Huh? O, pan Hoseok.
- Pan Hoseok, ja Ci dam “pan Hoseok”.
Jung już klęczał na łóżku z pięścią uniesioną w górze, kiedy znalazłem się między nim, a rudzielcem. Nie wiedziałem, czy uderzy mnie, czy nie, ale to nie miało znaczenia. Chciał uderzyć mojego przyjaciela.
- Powiesz mi, jaki masz problem?
- To Ty pierdolisz się z jakimś chłoptasiem, a to niby ja mam problem?!
- Z kim się pierdole? Słyszysz o czym mówisz?
Starszy wziął głęboki oddech, usta zaciskając w linie. Patrzył się na mnie z widoczną złością w oczach.
- Jeszcze mi powiedz, że te jęki i teksty “mocniej “ i “jak mi dobrze” to w ogóle sobie wymyśliłem.
Popatrzyłem się na Taehyunga i prawie równocześnie wybuchliśmy śmiechem. Prawie płakałem, uświadamiając sobie co właśnie się stało.
- On robił mi masaż, głupku.
- Masaż..?
Pokiwałem głową, ścierając dłonią łzy, które wylalem ze śmiechu.
- To był tylko masaż, panie Hoseok.- wtrącił Taehyung, który tak samo jak ja, prawie się dławił ze śmiechu.
- To czemu tak jęczałeś?
- Bo TaeTae jest najlepszy w masowaniu, szczególnie w przerwie pomiędzy pisaniem pracy na biologię.
Jung odetchnął, po chwili cicho się śmiejąc. Kręcił głową, zapewne nie dowierzając w zaistniałą sytuację.
- Czyli mówisz mi, że przyjechałem 150 kilometrów tylko po to, żeby dowiedzieć się o tym, że to był tylko masaż?
- Hobi, Taehyung to mój najlepszy przyjaciel, poza tym ma chłopaka, więc chyba odpowiedź na Twoje pytanie musi być twierdząca.
- Dobra, jadę już do domu, nie będę wam przeszkadzał.
- Odprowadzę Cię.
Razem z Jungiem opuściliśmy pocieszenie. Na odchodne usłyszeliśmy jeszcze jak Tae krzyczy “Do widzenia, panie Hoseok”, ale ten nic nie odpowiedział.
Zeszliśmy po schodach, zatrzymując się na chwilę przy drzwiach.
- Nawet nie masz pojęcia jak mi ulżyło.
- Bałeś się, że robie coś nie dobrego?
- Bałem się, że ktoś mi Cię zabierze.
- Przecież oficjalnie nie jestem Twój.
- Oficjalnie nie- Hoseok przyciągnął mnie do siebie i złożył całusa na moich ustach- ale za niedługo będziesz.
- A kto powiedział, że będę chciał być Twoj?
- Ja tak powiedziałem. Masz mnie kochać, rozumiesz?
Kiwnąłem głową, delikatnie popychając starszego w stronę wyjścia z domu. Ten tylko rzucił mi porozumiewawcze spojrzenia i zaczął iść w stronę samochodu, który swoją droga musiał nie dawno kupić, bo jeszcze nim nie jechałem.
Kiedy miałem już zamknąć drzwi usłyszałem jak Hoseok krzyczy
- Powiedz swojemu przyjacielowi, żeby nie mówił do mnie “pan Hoseok”!
- Powiem mu, żeby mówił “staruszku”.
Jung krótko mówiąc, z uśmiechem na ustach pokazał mi środkowy palec, po czym wsiadł do samochodu i odjechał.
Zakluczyłem drzwi, kierując się w stronę sypialni. Miałem wielką ochotę wreszcie iść spać.
Kiedy dotarłem do pokoju, zgasiłem lampkę, po czym rzuciłem się na łóżko, natychmiast przykrywając się kołdrą.
- Ten Twój pan Hoseok to jest przystojny. Mówiłeś, że jest stary.
- Bo jest, śpij już.
- Jeonggukie…?
- Co?
- A ma dużego- uderzyłem chłopca poduszką, nie chcąc nawet słyszeć końca tego zdania.
- Śpij Taesiu.
Kosmita pocałował mój policzek, odpowiedział cichym dobranoc, po czym grzecznie się ułożył i obaj nareszcie poszliśmy spać.