Tytuł: Moje słońce
Pairing: Suga & Jungkook
Typ: fluff, shot
Gatunek: yaoi, romans
Ilość słów: 1074 słów
Pairing: Suga & Jungkook
Typ: fluff, shot
Gatunek: yaoi, romans
Ilość słów: 1074 słów
- Hyuuung
Popatrzyłem na te małe oczka istoty leżącej obok mnie i mimowolnie się uśmiechnąłem. Włosy chłopaka w nieładzie opadały mu na czoło, tworząc jeden z najbardziej uroczych widoków na świecie.
- Hyung, co ja mam zrobić?
- Może daj mu trochę czasu na uspokojenie.
Jungkook wypuścił powietrze z ust i przewrócił się na plecy. Nie lubiłem widzieć z martwionego Koookiego, szczególnie kiedy przejmuował się tym swoim ukochanym chłopakiem, który według mnie ani trochę go nie kochał. Jak można wybrać koncert zamiast urodzin własnego chłopaka? No właśnie, dlatego uważam, ze Jimin to dupek.
Młodszy podniósł się do pionu, chwycił bluzę z oparcia krzesła i ubrał ją na siebie.
- Kookie, co robisz?
- Idę do niego.
Ze złości zacisnąłem pięści, nie chciało mi się wierzyć w to co się działo. Po raz kolejny Jungkook leciał do Jimina jak jakiś wierny piesek, bo pan królewicz Park się obraził.
- Nie idziesz.
Wstałem z miejsca i zamknąłem drzwi na klucz, po czym schowałem go do kieszeni dżinsów. Młodszy patrzył na mnie jak na kretyna, ale to nie miało znaczenia. Tym razem nie mogłem pozwolić, żeby dongsaeng przepraszał Jimina za jakieś głupoty.
- Co? Możesz otworzyć te pieprzone drzwi?
Pokręciłem głową, widząc coraz więcej frustracji w oczach Jeonga. Spokojnie usiadłem na łóżku, odgarniając włosy przykrywające mi oczy. Zaśmiałem się, kiedy młodszy podszedł do drzwi i zaczął nimi szarpać. Może i te drzwi nie są nie wiadomo jak wytrzymałe, ale jakiś dzieciak nie wyłamie ich tylko szarpaniem.
- Kurwa, otwórz te jebane drzwi.
- Po pierwsze- nie klnij, po drugie- nie ma szans.
Chłopak cynicznie parsknął śmiechem i przez chwilę stał nieruchomo. W końcu wyciągnął telefon i po wystukaniu numru przyłożył go do ucha. Zapewne nikt nie odebrał, bo Jungkook znów włożył go do kieszeni. Zgadywałem, ze dzwonił do Jimina, wszyscy inni zawsze odbierali od Kookiego. Dongsaeng spuścił głowę na dół i objął swoje ramiona rękami. Jeżeli miałbym powiedzieć o najgorszym widoku w moim życiu z pewnością wspomniałbym o tym. W kilka sekund chłopak z buntowniczego nastolatka zamienił się płaczące dziecko. Jego łzy skapywały na podłogę, a ja nadal tam siedziałem. Osoba którą kochałem płakała przeze mnie, a ja patrzyłem, bo nie wiedziałem co zrobić. Zraniłem go, choć tak bardzo chciałem, żeby był szczęśliwy.
Wreszcie ocknąłem się z zamyślenia i poszedłem do chłopaka. Złapałem jego twarz w swoje dłonie i uniosłem do góry. Patrząc mu w oczy, delikatnie scałowałem łzy z policzków. Dzieciak był taki młodziutki, a ktoś już śmiał złamać mu serce.
- Hyung, chyba jestem głupi- powiedział popierają powieki- wiem, że on mnie nie kocha, ale nie chce się z tym pogodzić bo to boli. Hyung, to tak bardzo boli.
Jungkook objął mnie rękami w pasie i wtulił się w moją szyję, ale nie płakał.
- Wiem Kooki. Tak juz bywa, ze dużo rzeczy nas boli. Ale chyba to, ze czujemy robi z nas ludzi. Nie martw się Kooki, po burzy zawsze wychodzi słońce.
~*~
- Gotowy?- spojrzałem na Jungkoka, zachęcająco się uśmiechając.
- Gotowy.
Włożyłem klucz do zamka i nacisnąłem na klamkę. Puściłem Kookiego przodem, a sam byłem kilka kroków za nim.
- Hyung, zostań tu chwilę.
Pokiwałem głową i oparłem się o ścianę. Niezbyt pasowało mi to, ze chłopak idzie tam sam, ale to był jego wybór. Przed przekroczeniem progu do sypialni Jeong rzucił mi jedno krótkie spojrzenie i zaraz zniknął za drzwiami.
Nie wiem, czy to wina tego, ze stałem tak daleko od pomieszczenia, czy rzeczywistej ciszy w nim panującej, ale nic Cię słyszałem. Zachwiałem się na piętach, powstrzymując się przed wparowaniem do sypialni. Martwiłem się o Kookiego, bo jest naiwny i przez kilka miłych słów mógł dać się przekonać do kolejnej szansy dla Jimina. Moje zmartwienia związane z jego naiwnością zostały rozwiane, kiedy usłyszałem krzyk z pomieszczenia. Pierwszym co przyszło mi do głowy było szybko wyciągnąć stamtąd Kookiego, ale miałem zostać, więc postanowiłem się nie wtrącać. Jungkook musiał zrobić to sam, w końcu jest już dużym chłopcem.
Nie minęło pol minuty, a Jeong był już w korytarzu. Popatrzyłem na niego, wydawał się przygnębiony.
- I jak?
- Jestem wolny, nikt już nie będzie mnie traktował jak zabawkę.
Jungkook uśmiechnął się szeroko, oo czym opuściliśmy mieszkanie jego dawnej miłości. Postanowiliśmy isc na spacer, a potem coś zjeść, żeby uczcić odwagę Kookiego.
Byłem dumny, nie spodziewałem się, ze pójdzie mu tak dobrze. Jimin jest ciężką osobą i jak uprze się, ze chce coś mieć to zawsze to dostaje. Chyba po raz pierwszy jakaś jego zdobycz mu się postawiła.
- Tak właściwie, to co mu powiedziałeś?
Jungkook zaczął się śmiać i zatrzymał się w pol kroku
- Co, no co, z czego się śmiejesz?
- Hyung, po co Ci widzieć co mu powiedziałem?
W tamtej chwili tak jakby zabrakło mi języka w gębie i ze wstydu zacząłem pocierać swój kark. Na myśl przyszło mi "zwykła ciekawość", ale to chyba jednak nie było to.
- Tak tylko pytam, nie musisz mówić jeżeli nie chcesz...
- Hyung, no weź, co z Tobą? Powinieneś umierać z ciekawości, a Ty "tylko pytasz".
Odwróciłem się w stronę tej małej istotki, która śmiała się ze mnie nabijać.
- No dobra, mów. To oczywiste, ze jestem ciekawy.
- Ale powiem Ci później hyung, nie teraz.
Dzieciak puścił się przodem i zaczął biec nie wiadomo dokąd. Nie wiedziałem, czy rzeczywiście czuje się tak dobrze, czy umie świetnie udawać.
Biegłem za nim jak głupi, aż do fontanny w parku.
- Kookie, błagam, nie każ mi więcej biegać.
Podszedłem do Jeonga, ledwo co łapiąc powietrze. Nie uśmiechał się już tak jak wcześniej. Chciałem coś zrobić, ale niestety w pocieszaniu byłem beznadziejny. Już otwierałem usta, żeby wystawić mi jakiś tandetny wykład o miłości, kiedy dongsaeng mi przerwał.
- Hyung, wiesz co mu powiedziałem?
Jungkook wpatrywał się w rzeźbione figurki fontanny, a jego ton był spokojny i jakiś taki z nutą niepokoju. Podszedłem bliżej i pokręciłem głową.
- Powiedziałem, ze wiem o jego oszustwach i całej tej szopce, jaką odstawiał. I wiesz hyung, jak już miałem wychodzić to powiedział mi "Wiesz co? Albo jesteś ślepy, albo udajesz. Przez tyle czasu byłeś we mnie zakochany, a w ogóle nie widziałeś tego, jak Yoongi zachowuje się w stosunku do Ciebie."
Chłopak popatrzył się na mnie, ale ja odwróciłem wzrok. Nagle zaschło mi w ustach i zrobiło mi się słabo. Miałem przeczucie, ze Jungkook zaraz mnie zwyzywa i powie, ze nigdy więcej mam się do niego nie odczuwać.
- I wiesz hyung, on miał rację. Tyle czasu nie widziałem, kto tak naprawdę mnie kocha.
Zaraz po wypowiedzeniu tych słów poczułem delikatny pocałunek na swoich ustach. Jungkook wplótł swoją dłoń w moje włosy i słodko ocierał swoimi wargami o moje. Czułem się tak dziecko z kuponem na darmowe słodycze. Nic nie było w stanie wyrazić tego, jak bardzo byłem szczęśliwy. Kiedy Kooki chciał się ode mnie oderwać chwyciłem go za kark i przyciągnąłem go jeszcze bliżej, dążąc go najczulszym pocałunkiem na jaki było mnie stać. Leniwie oderwałem się od niego i popatrzyłem w jego oczka.
- Miałeś rację, hyung. Po burzy zawsze wychodzi słońce i to właśnie Ty jesteś moim słońcem.
Popatrzyłem na te małe oczka istoty leżącej obok mnie i mimowolnie się uśmiechnąłem. Włosy chłopaka w nieładzie opadały mu na czoło, tworząc jeden z najbardziej uroczych widoków na świecie.
- Hyung, co ja mam zrobić?
- Może daj mu trochę czasu na uspokojenie.
Jungkook wypuścił powietrze z ust i przewrócił się na plecy. Nie lubiłem widzieć z martwionego Koookiego, szczególnie kiedy przejmuował się tym swoim ukochanym chłopakiem, który według mnie ani trochę go nie kochał. Jak można wybrać koncert zamiast urodzin własnego chłopaka? No właśnie, dlatego uważam, ze Jimin to dupek.
Młodszy podniósł się do pionu, chwycił bluzę z oparcia krzesła i ubrał ją na siebie.
- Kookie, co robisz?
- Idę do niego.
Ze złości zacisnąłem pięści, nie chciało mi się wierzyć w to co się działo. Po raz kolejny Jungkook leciał do Jimina jak jakiś wierny piesek, bo pan królewicz Park się obraził.
- Nie idziesz.
Wstałem z miejsca i zamknąłem drzwi na klucz, po czym schowałem go do kieszeni dżinsów. Młodszy patrzył na mnie jak na kretyna, ale to nie miało znaczenia. Tym razem nie mogłem pozwolić, żeby dongsaeng przepraszał Jimina za jakieś głupoty.
- Co? Możesz otworzyć te pieprzone drzwi?
Pokręciłem głową, widząc coraz więcej frustracji w oczach Jeonga. Spokojnie usiadłem na łóżku, odgarniając włosy przykrywające mi oczy. Zaśmiałem się, kiedy młodszy podszedł do drzwi i zaczął nimi szarpać. Może i te drzwi nie są nie wiadomo jak wytrzymałe, ale jakiś dzieciak nie wyłamie ich tylko szarpaniem.
- Kurwa, otwórz te jebane drzwi.
- Po pierwsze- nie klnij, po drugie- nie ma szans.
Chłopak cynicznie parsknął śmiechem i przez chwilę stał nieruchomo. W końcu wyciągnął telefon i po wystukaniu numru przyłożył go do ucha. Zapewne nikt nie odebrał, bo Jungkook znów włożył go do kieszeni. Zgadywałem, ze dzwonił do Jimina, wszyscy inni zawsze odbierali od Kookiego. Dongsaeng spuścił głowę na dół i objął swoje ramiona rękami. Jeżeli miałbym powiedzieć o najgorszym widoku w moim życiu z pewnością wspomniałbym o tym. W kilka sekund chłopak z buntowniczego nastolatka zamienił się płaczące dziecko. Jego łzy skapywały na podłogę, a ja nadal tam siedziałem. Osoba którą kochałem płakała przeze mnie, a ja patrzyłem, bo nie wiedziałem co zrobić. Zraniłem go, choć tak bardzo chciałem, żeby był szczęśliwy.
Wreszcie ocknąłem się z zamyślenia i poszedłem do chłopaka. Złapałem jego twarz w swoje dłonie i uniosłem do góry. Patrząc mu w oczy, delikatnie scałowałem łzy z policzków. Dzieciak był taki młodziutki, a ktoś już śmiał złamać mu serce.
- Hyung, chyba jestem głupi- powiedział popierają powieki- wiem, że on mnie nie kocha, ale nie chce się z tym pogodzić bo to boli. Hyung, to tak bardzo boli.
Jungkook objął mnie rękami w pasie i wtulił się w moją szyję, ale nie płakał.
- Wiem Kooki. Tak juz bywa, ze dużo rzeczy nas boli. Ale chyba to, ze czujemy robi z nas ludzi. Nie martw się Kooki, po burzy zawsze wychodzi słońce.
~*~
- Gotowy?- spojrzałem na Jungkoka, zachęcająco się uśmiechając.
- Gotowy.
Włożyłem klucz do zamka i nacisnąłem na klamkę. Puściłem Kookiego przodem, a sam byłem kilka kroków za nim.
- Hyung, zostań tu chwilę.
Pokiwałem głową i oparłem się o ścianę. Niezbyt pasowało mi to, ze chłopak idzie tam sam, ale to był jego wybór. Przed przekroczeniem progu do sypialni Jeong rzucił mi jedno krótkie spojrzenie i zaraz zniknął za drzwiami.
Nie wiem, czy to wina tego, ze stałem tak daleko od pomieszczenia, czy rzeczywistej ciszy w nim panującej, ale nic Cię słyszałem. Zachwiałem się na piętach, powstrzymując się przed wparowaniem do sypialni. Martwiłem się o Kookiego, bo jest naiwny i przez kilka miłych słów mógł dać się przekonać do kolejnej szansy dla Jimina. Moje zmartwienia związane z jego naiwnością zostały rozwiane, kiedy usłyszałem krzyk z pomieszczenia. Pierwszym co przyszło mi do głowy było szybko wyciągnąć stamtąd Kookiego, ale miałem zostać, więc postanowiłem się nie wtrącać. Jungkook musiał zrobić to sam, w końcu jest już dużym chłopcem.
Nie minęło pol minuty, a Jeong był już w korytarzu. Popatrzyłem na niego, wydawał się przygnębiony.
- I jak?
- Jestem wolny, nikt już nie będzie mnie traktował jak zabawkę.
Jungkook uśmiechnął się szeroko, oo czym opuściliśmy mieszkanie jego dawnej miłości. Postanowiliśmy isc na spacer, a potem coś zjeść, żeby uczcić odwagę Kookiego.
Byłem dumny, nie spodziewałem się, ze pójdzie mu tak dobrze. Jimin jest ciężką osobą i jak uprze się, ze chce coś mieć to zawsze to dostaje. Chyba po raz pierwszy jakaś jego zdobycz mu się postawiła.
- Tak właściwie, to co mu powiedziałeś?
Jungkook zaczął się śmiać i zatrzymał się w pol kroku
- Co, no co, z czego się śmiejesz?
- Hyung, po co Ci widzieć co mu powiedziałem?
W tamtej chwili tak jakby zabrakło mi języka w gębie i ze wstydu zacząłem pocierać swój kark. Na myśl przyszło mi "zwykła ciekawość", ale to chyba jednak nie było to.
- Tak tylko pytam, nie musisz mówić jeżeli nie chcesz...
- Hyung, no weź, co z Tobą? Powinieneś umierać z ciekawości, a Ty "tylko pytasz".
Odwróciłem się w stronę tej małej istotki, która śmiała się ze mnie nabijać.
- No dobra, mów. To oczywiste, ze jestem ciekawy.
- Ale powiem Ci później hyung, nie teraz.
Dzieciak puścił się przodem i zaczął biec nie wiadomo dokąd. Nie wiedziałem, czy rzeczywiście czuje się tak dobrze, czy umie świetnie udawać.
Biegłem za nim jak głupi, aż do fontanny w parku.
- Kookie, błagam, nie każ mi więcej biegać.
Podszedłem do Jeonga, ledwo co łapiąc powietrze. Nie uśmiechał się już tak jak wcześniej. Chciałem coś zrobić, ale niestety w pocieszaniu byłem beznadziejny. Już otwierałem usta, żeby wystawić mi jakiś tandetny wykład o miłości, kiedy dongsaeng mi przerwał.
- Hyung, wiesz co mu powiedziałem?
Jungkook wpatrywał się w rzeźbione figurki fontanny, a jego ton był spokojny i jakiś taki z nutą niepokoju. Podszedłem bliżej i pokręciłem głową.
- Powiedziałem, ze wiem o jego oszustwach i całej tej szopce, jaką odstawiał. I wiesz hyung, jak już miałem wychodzić to powiedział mi "Wiesz co? Albo jesteś ślepy, albo udajesz. Przez tyle czasu byłeś we mnie zakochany, a w ogóle nie widziałeś tego, jak Yoongi zachowuje się w stosunku do Ciebie."
Chłopak popatrzył się na mnie, ale ja odwróciłem wzrok. Nagle zaschło mi w ustach i zrobiło mi się słabo. Miałem przeczucie, ze Jungkook zaraz mnie zwyzywa i powie, ze nigdy więcej mam się do niego nie odczuwać.
- I wiesz hyung, on miał rację. Tyle czasu nie widziałem, kto tak naprawdę mnie kocha.
Zaraz po wypowiedzeniu tych słów poczułem delikatny pocałunek na swoich ustach. Jungkook wplótł swoją dłoń w moje włosy i słodko ocierał swoimi wargami o moje. Czułem się tak dziecko z kuponem na darmowe słodycze. Nic nie było w stanie wyrazić tego, jak bardzo byłem szczęśliwy. Kiedy Kooki chciał się ode mnie oderwać chwyciłem go za kark i przyciągnąłem go jeszcze bliżej, dążąc go najczulszym pocałunkiem na jaki było mnie stać. Leniwie oderwałem się od niego i popatrzyłem w jego oczka.
- Miałeś rację, hyung. Po burzy zawsze wychodzi słońce i to właśnie Ty jesteś moim słońcem.
Musze napisać bo z niecierpliwością czekałam na kolejny wpis ^^ Historia wyszła boska i pewnie zaraz od nowa będe wracać do tych poprzednich :D Życzę dużo weny i czekam na kolejne świetne wpisy :]
OdpowiedzUsuńOh~~~~
OdpowiedzUsuńTen shot jest taki urrrrroczy~~~
Ale i tak najbardziej rozwaliło mnie stwierdzenie Sugi ''Jimin to chuj'' :D
Łojojojojojojojojojoj jakie to słodkie ^o^
OdpowiedzUsuńUrocze •▲•
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTo takie....słodkie~♥
OdpowiedzUsuńTo takie....słodkie~♥
OdpowiedzUsuńJakie to uroczeee ♡ a jimin znowu okazał się być chujem XD ale już nie takim wielkim 8) Wspaniałe ♡
OdpowiedzUsuń26 year old Office Assistant IV Danielle Prawle, hailing from Bow Island enjoys watching movies like The Private Life of a Cat and Hunting. Took a trip to Quseir Amra and drives a Impala. kliknij w link teraz
OdpowiedzUsuń