Zaskoczeni, że jest? Bo ja bardzo ~
Chciałam zadedykować ten rozdział Noriko Park i Adis Adis za dzielne komentowanie ~
Chciałam zadedykować ten rozdział Noriko Park i Adis Adis za dzielne komentowanie ~
Opowiadanie: Wszystkie kruki mogą latać
Tytuł/Rozdział: Od czego masz hyunga?/IX
Pairing: J-Hope & Jungkook
Gatunek: romans, komedia
Typ: fluff
Ilość wyrazów:1926
Tytuł/Rozdział: Od czego masz hyunga?/IX
Pairing: J-Hope & Jungkook
Gatunek: romans, komedia
Typ: fluff
Ilość wyrazów:1926
HOPE YOU LIKE IT
Dzień zapowiadał się całkiem miło. Po porannej kąpieli, śniadaniu postanowiłem zabrać się za naukę.
Zebrałem potrzebne książki i zeszyty do hiszpańskiego, po czym udałem się do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku i zacząłem powtarzać wszystkie słówka.
Kiedy po głowie krążyły mi wierszyki, związane z zapamiętaniem, że la fantasma to duch moja mama wkroczyła do pokoju.
-Słońce, chcesz obiad?
- Nie chcę, potem coś zjem.- Odpowiedziałem mamie, która delikatnie się do mnie uśmiechała.
-Może zjesz coś na mieście? Jest ładna pogoda, Taehyunga mama jeszcze jest w pracy, więc pewnie też nic nie jadł, może da się wyciągnąć na jakieś fasfoody?
-Zadzwonię do niego.- Mama tylko pokiwała głową, po czym wyszła z pokoju.
Moja rodzicielka była najlepszą przyjaciółką mamci Taehyunga. Codziennie wychodziły na jakieś ploteczki, a jak nie, to gadały godzinami przez telefon, oczywiście tylko jeżeli i jedna i druga miała czas.
Mama Tae pracowała w firmie moich rodziców, przez co miały ze sobą kontakt 24/7, co czasami było nieznośne.
Odłożyłem zeszyt na komodę, wymieniając go na telefon. Wybrałem jego numer, a on po kilku sygnałach odebrał.
-Cześć Kookiś.
-Tae, jadłeś już?
-No właśnie się za to zabieram.
-Mama mówiła, że jeszcze nie jadłeś.
-Czemu moja druga mama tak mnie kocha?
-Bo masz kolor włosów, który zawsze chciała mieć.
-Dobra odpowiedź.
-Jesteś z Yoongim teraz?
-Tak, przecież nie mam innych przyjaciół.
-Racja- cicho się zaśmiałem- to zjedz dobrze.
-Okej, pa.
Rozłączyłem się, rzucając telefonem o pościel. Mój brak przyjaciół czasem był dobijający.
Wszystkie te dzieciaki biegały po podwórku, chodziły do kafejek ze znajomymi, a ja albo grałem w kosza z Taesiem, albo bez niego. Zdarzało mi się też grać w kulki ze znajomymi z osiedla, ale to tyle.
Znów uchwyciłem komórkę i chwilę wpatrywałem się w ekran, aż w końcu wybrałem wyświetlany numer. Dodzwoniłem się dopiero za drugim razem.
-Kooki, nie mogę teraz.
-Nie będziesz miał chwili, żeby coś razem zjeść?
-Nie sprzedajemy im akcji, ostatnio wyskoczyły w górę…
-Hoseok, będziesz miał czas-
-Przydałoby się mieć go w garści-
Poziom mojej złości doszedł do wystarczającego poziomu, żeby skończyć tą rozmowę.
To, że Hoseok był szefem firmy i nie miał czasu czasem nawet zjeść to ja rozumiem, ale to zaczynało robić się troszeczkę frustrujące.
Chciałbym spotykać się z hyungiem tak jak robią to wszyscy w moim wieku. Iść do parku, zrobić razem lekcje, najeść się w KFC i coraz bardziej myślałem o nim jak o moim chłopaku. Nie chciałem tego. Nie chciałem się w nim zakochiwać, a wiedziałem, że zauroczenie prędzej, czy później mnie do tego doprowadzi.
Potargałem swoje włosy, krzycząc w przestrzeń, z frustracji, która się we mnie nagromadziła.
Przestałem dopiero kiedy usłyszałem dzwonek telefonu.
-Przepraszam Cię, nie mogłem rozmawiać. Obiad, tak? Mogę po Ciebie być za pięć minut.
-Pięć minut? To gdzie Ty teraz jesteś?- Wstałem z łóżka, kierując się do łazienki. Położyłem telefon na umywalce, włączając tryb głośnomówiący. Musiałem jakoś się ogarnąć przed naszym spotkaniem.
-Byłem u znajomego. Wiesz, takie biznesowo-towarzyskie spotkanie.
-Mm, rozumiem. To podejdź pode mnie, tylko z łaski swojej zaczekaj przed bramką, bo matka mnie zabije, jak Cię zobaczy.
-Okej.
Zdjąłem ubrania, przebierając je z ubrań “chodzę w nich 5 dzień, ale mogę, bo są po domu” na czarne spodnie, szarą kurtkę i jakąś ciemną koszulkę. Umyłem zęby, po czym zbiegłem na dół.
Wpadłemdo kuchni, w której stała mama, po czym uchwyciłem butelkę wody z blatu i upiłem kilka łyków.
-Wychodzisz?
-Tak, idę na ten obiad.
-Masz pieniądze?
-Tak, tata ostatnio mi przelał.- Przeszedłem do przedpokoju, a mama przeszła za mną.
-Powiesz mi w końcu jak ma na imię?
-Kto?- Nie przestawałem wiązać butów. Nie chciałem, żeby mama widziała, że to pytanie trochę mnie zdenerwowało.
-Jeon Jeongguk jakim prawem masz mnie za taką głupią?- Mama zaśmiała się, nadal nie spuszczając ze mnie wzroku.-No jak ma na imię ten Twój nowy kolega?
-Hoseok.- burknąłem.
-Jest przystojny.- Pokręciłem głową, w odpowiedzi tylko przytulając ją na pożegnanie i wyszedłem z domu.
Moja rodzicielka coś jeszcze powiedziała, ale nie miałem już szansy usłyszeć o czym mówi.
Przeszedłem przez ogród, a przez kraty furtki mogłem już zobaczyć uśmiechającego się Hoseoka.
Otworzyłem drzwiczki, ale nawet nie zdążyłem powiedzieć “cześć”, bo starszy uchwycił mnie w pasie, delikatnie muskając moje usta swoimi. Położyłem dłonie na jego karku i z cichym pomrukiem oddałem czułość.
Musnąłem jego usta swoim, po chwili odsuwając się od starszego.
-Cześć, Hoseoki.
-Cześć, słońce. To co, idziemy?
Kiwnąłem głową, dając się ciągnąć w stronę centrum. Jung uchwycił moją dłoń w swoją, delikatnie gładząc moją skórę kciukiem.
-Aż dziwne, że miałeś czas, żeby ze mną wyjść.
-Ej, przecież często mam dla Ciebie czas.
-Tak, zawsze kiedy nie jesteś na spotkaniu, czyli raz w tygodniu.- Przybliżyłem się do niego, wytykając mu język. Hoseok skorzystał z okazji, kradnąc mi pocałunek.
-Ale zaskoczę Cię teraz, bo robię sobie tydzień wolnego.
-Ta firma się bez Ciebie nie zawali?
-E tam, mój zastępca jest naprawdę świetny, więc wszystkim się zajmie. Poza tym, nie gadajmy o pracy, to męczące. Co u Ciebie w szkole?
-Całkiem dobrze, nadal nie mam przyjaciół.- Z naszych ust wyszedł krótki śmiech, który był śmiechem żałości.
-Masz tylko Taehyunga, więc to tak trochę biednie.
-Ostatnio też nie ma dla mnie czasu.
-Przez tego jego chłoptasia?
-Czemu chłoptasia?- uniosłem kąciki ust w górę- Jest starszy ode mnie.
-Dlatego jest “chłoptasiem”, Ty jesteś jeszcze gówniarzem.
Zrobiłem minę pełną oburzenia, puszczając jego dłoń, za którą on natychmiast chciał chwycić.
-Więc gówniarze chyba nie powinni spotykać się z facetami starszymi od siebie, a już szczególnie nie powinni dawać im się pieprzyć.
Uśmiechnąłem się w duchu, odwracając się i kierując z powrotem do domu. To zawsze działa.
-Jungkook, kochanie, wracaj tu.- Starszy pociągnął mnie za ramie, odwracając do siebie przodem. Splótł moje palce ze swoimi i słodko się do mnie uśmiechnął. Nie mogłem się na niego gniewać, nawet udawanie, kiedy tryskał przede mną urokiem.
Wślizgnąłem swoje ręce i oplotłem go nimi w talii. Położyłem głowę na niego klatce piersiowej, czując jak bije mu serce. Ten dźwięk uspokajał.
~*~
Po wspólnym obiedzie, śmiechu z pani, która siedziała obok nas i powiedziała “ale się nażarłam”, postanowiliśmy iść na spacer.
Już kiedy byliśmy w Burger Kingu widzieliśmy jak ciemne chmury pokrywają niebo, więc postanowiliśmy iść troszeczkę szybciej, żeby zdążyć przed deszczem.
Zaczęło się od kilku kropel, ale już po dwóch minutach niebo płakało, jakby Putin umarł. Biegliśmy w kierunku domu Hoseoka, ponieważ był najbliższą lokacją, w której moglismy ukryć się przed pogodą.
W momencie, w którym poczułem nieprzyjemny ból na ramieniu, popatrzyłem w niebo. Zaczynało padać gradem, a ja czułem, że jutro będę miał tyle siniaków, że zrobi się ze mnie plansza do scrabbli.
Widziałem jak Jung rozgląda się wokół, zapewne, żeby znaleźć jakieś miejsce do schowania się.
Wokół nie było nic. Żadnego daszku, czy otwartej klatki, a grad robił się coraz większy.
Popatrzyłem w oczy Hyunga, który w chwilę pociągnął mnie do ściany najbliższego budynku. Zacisnąłem powieki, nie wiedząc co chciał zrobić.
Przywarłem do ściany, trochę przestraszony, ale nie miałem czego się bać. Nie czułem już kawałków lodu obijających się o moją skórę, więc otworzyłem oczy.
Hoseok pochylał się nade mną tak, że całym swoim ciałem przykrywał mnie przed gradem.
-Seokkie…
-Nie ruszaj się, jest w porządku.
Pokręciłem głową, po czym chciałem lekko odepchnąć od siebie Junga, ale chłopak mocno się zaparł i złapał moje dłonie, w jedną swoją. Uniósł kąciki swoich ust do góry, po czym scałował moje dłonie po kostkach.
Byłem tak bardzo w niego zapatrzony, że nie zauważyłem kiedy przestało padać lodem, a wszystko znów zaczynało moknąć od kropel deszczu.
Hyung pociągnął mnie w kierunku swojego domu, a ja zrozumiałem co się stało dopiero kiedy przekraczaliśmy próg do jego pokoju.
Jung otworzył drzwi do garderoby i wyciągnął z niej kilka ubrań. Położył je na łóżku, zaraz do mnie podchodząc.
Złapał za moją kurtkę i zsunął ją z moich ramion. To samo zrobił z pozostałymi ubraniami, aż w końcu stałem przed nim zupełnie nagi.
Zatrząsłem się z zimna, oplatając swoje ramiona rękami. Chłopak zauważył to, zabrał ubrania z pościeli i po kolei, razem ze skarpetkami mnie w nie ubrał.
Kiedy sam zaczął się przebierać, zgarnąłem nasze mokre ciuchy i wędrując do łazienki, położyłem je na kaloryferze. Wyszedłem z niej i trochę zdziwiłem sie tym, co zobaczyłem.
Hoseok był ubrany w dresy i czarną bluzę z kapturem. Pierwszy raz widziałem go w takim zestawie ubrań i nie powiem, wyglądał przystojnie.
Jung przywołał mnie do siebie, napierając na moje ramiona tak, żebym usiadł przed łóżkiem, na którym siedział.
Pomyślałem, że może chodzi mu o pieprzenie moich ust, ale skarciłem się za to, kiedy moje pole widzenia zostało ograniczone przez biały ręcznik na mojej głowie.
Starszy wycierał moje włosy, z nadzwyczajną delikatnością. Uwielbiam kiedy ktoś głaska mnie po głowie, czy bawi się moimi włosami, więc sprawiało mi to dużo przyjemności.
W jednej chwili ręcznik został zastąpiony jego palcami, które głaskały mnie za uchem, po szyji i karku.
Jęknąlem z żałoscią kiedy zabrał swoją dłoń, po czym zaczął suszyć moje kudły. Ciepłe powietrze smagało skórę mojej głowy, czasem muskając mnie po policzkach, a palce hyunga zgrabnie przeczesywały kosmyki moich włosów.
Nie więcej niż po dziesięciu minutach obaj byliśmy wysuszeni i było nam nareszcie ciepło. Hoseok puścił mi jakąś bajkę w telewizji, wcześniej każąc mi wejść pod kołdrę, a sam poszedł gdzieś zadzwonić.
Przez trzy minuty, które go nie było zdążyłem kichnąć co najmniej osiem razy.
-A czemu moje słońce tak kicha?- Hoseok wszedł do pokoju, stając przed łóżkiem. Wyciągnąłem ręce, a on wiedząc o co mi chodzi, natychmiast podszedł.
Usiadł obok, łapiąc mnie w swoje ramiona, ale zaraz potem się odsunął.
-Kooki, dobrze się czujesz? Chyba masz podwyższoną temperaturę.
Ruszyłem ramionami, sięgając po telefon z komody.
-Zadzwonię do mamy, żeby przyjechała.
-Jeżeli chcesz, to możesz zostać, nawet byłoby lepiej, żebyś nie wychodził na pole.
-Mama pewnie będzie chciała, żebym wrócił.
Wykręciłem numer do rodzicielki, która odebrała prawie natychmiast.
-Mamo, przyjechałabyś po mnie?
-Przecież jestem teraz na lotnisku.
-Jak to na lotnisku? Przecież ja nie mam kluczy.
-Jungkookie, kiedy wychodziłeś pytałam, czy je masz. Teraz nic z tym nie zrobimy. Do domu nie wejdziesz, bo włączy się alarm. Może przenocuj u kogoś?
-Ile was nie będzie?
-Pięć, maksimum siedem dni.
-No dobra, już nic. Pa.
-Pa, Kooki.
Głęboko westchnąłem, zaraz kładąc się na plecach i szarpiąc za swoje włosy. Hoseok gładził mnie po brzuchu w geście uspokojenia.
-Co się stało?
-Rodzice wyjechali sobie na tydzień, a ja nie mam kluczy.
-To żaden problem, od czego masz swojej hyunga.- brunet zmysłowo poruszył brwiami, na co chciało mi się zacząć śmiać.
-Przepraszam, że robię sobą taki kłopot.- Spuściłem głowę, zaraz potem kichając.
- Na zdrowie.- Hoseok glaskal mnie po głowie, wpatrując się we mnie z czułością.- Ja bardzo się cieszę, że będę miał Cię tylko dla siebie przez tydzień.
-Jak to “tylko dla siebie”?
-No chyba nie sądziłeś, że puszczę Cię z gorączką do szkoły. Poza tym i tak nie masz książek.
-Nie mam nic, oprócz telefonu i jednych, mokrych ciuchów.
-Jak to? Co moje, to Twoje. Będę Ci przynosił herbatkę tylko dlatego, że jesteś chory, ale normalnie musiałbyś robić sobie ją sam.
-Hyung, jesteś wredny.-Jung złapał mnie, zaraz przerzucając tak, że siedziałem mu na kolanach.
-Skoro hyung jest wredny, to robisz sobie herbatę sam.
-No dobra, hyung nie jest wredny. Jest najlepszy i ratuj mi dupę już drugi raz dzisiaj. Dziękuje.
-Czy mój chłopiec właśnie mi podziękował?
-Przesłyszałeś się.- ułożyłem głowę na jego obojczyku, a moje oczy kleiły się coraz bardziej.
-Nie masz za co mi dziękować, to moj obowiązek jako Twojego hyunga.
Chłopak przesunął mnie bliżej siebie, po czym okrył moje ciało kocem.
Nie wiedziałem czego miałem spodziewać się po mieszkaniu z Hoseokiem. Byłem pewien tylko tego, że kolejny tydzień będzie bardziej ekscytujący niż poprzedni.
Dzień zapowiadał się całkiem miło. Po porannej kąpieli, śniadaniu postanowiłem zabrać się za naukę.
Zebrałem potrzebne książki i zeszyty do hiszpańskiego, po czym udałem się do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku i zacząłem powtarzać wszystkie słówka.
Kiedy po głowie krążyły mi wierszyki, związane z zapamiętaniem, że la fantasma to duch moja mama wkroczyła do pokoju.
-Słońce, chcesz obiad?
- Nie chcę, potem coś zjem.- Odpowiedziałem mamie, która delikatnie się do mnie uśmiechała.
-Może zjesz coś na mieście? Jest ładna pogoda, Taehyunga mama jeszcze jest w pracy, więc pewnie też nic nie jadł, może da się wyciągnąć na jakieś fasfoody?
-Zadzwonię do niego.- Mama tylko pokiwała głową, po czym wyszła z pokoju.
Moja rodzicielka była najlepszą przyjaciółką mamci Taehyunga. Codziennie wychodziły na jakieś ploteczki, a jak nie, to gadały godzinami przez telefon, oczywiście tylko jeżeli i jedna i druga miała czas.
Mama Tae pracowała w firmie moich rodziców, przez co miały ze sobą kontakt 24/7, co czasami było nieznośne.
Odłożyłem zeszyt na komodę, wymieniając go na telefon. Wybrałem jego numer, a on po kilku sygnałach odebrał.
-Cześć Kookiś.
-Tae, jadłeś już?
-No właśnie się za to zabieram.
-Mama mówiła, że jeszcze nie jadłeś.
-Czemu moja druga mama tak mnie kocha?
-Bo masz kolor włosów, który zawsze chciała mieć.
-Dobra odpowiedź.
-Jesteś z Yoongim teraz?
-Tak, przecież nie mam innych przyjaciół.
-Racja- cicho się zaśmiałem- to zjedz dobrze.
-Okej, pa.
Rozłączyłem się, rzucając telefonem o pościel. Mój brak przyjaciół czasem był dobijający.
Wszystkie te dzieciaki biegały po podwórku, chodziły do kafejek ze znajomymi, a ja albo grałem w kosza z Taesiem, albo bez niego. Zdarzało mi się też grać w kulki ze znajomymi z osiedla, ale to tyle.
Znów uchwyciłem komórkę i chwilę wpatrywałem się w ekran, aż w końcu wybrałem wyświetlany numer. Dodzwoniłem się dopiero za drugim razem.
-Kooki, nie mogę teraz.
-Nie będziesz miał chwili, żeby coś razem zjeść?
-Nie sprzedajemy im akcji, ostatnio wyskoczyły w górę…
-Hoseok, będziesz miał czas-
-Przydałoby się mieć go w garści-
Poziom mojej złości doszedł do wystarczającego poziomu, żeby skończyć tą rozmowę.
To, że Hoseok był szefem firmy i nie miał czasu czasem nawet zjeść to ja rozumiem, ale to zaczynało robić się troszeczkę frustrujące.
Chciałbym spotykać się z hyungiem tak jak robią to wszyscy w moim wieku. Iść do parku, zrobić razem lekcje, najeść się w KFC i coraz bardziej myślałem o nim jak o moim chłopaku. Nie chciałem tego. Nie chciałem się w nim zakochiwać, a wiedziałem, że zauroczenie prędzej, czy później mnie do tego doprowadzi.
Potargałem swoje włosy, krzycząc w przestrzeń, z frustracji, która się we mnie nagromadziła.
Przestałem dopiero kiedy usłyszałem dzwonek telefonu.
-Przepraszam Cię, nie mogłem rozmawiać. Obiad, tak? Mogę po Ciebie być za pięć minut.
-Pięć minut? To gdzie Ty teraz jesteś?- Wstałem z łóżka, kierując się do łazienki. Położyłem telefon na umywalce, włączając tryb głośnomówiący. Musiałem jakoś się ogarnąć przed naszym spotkaniem.
-Byłem u znajomego. Wiesz, takie biznesowo-towarzyskie spotkanie.
-Mm, rozumiem. To podejdź pode mnie, tylko z łaski swojej zaczekaj przed bramką, bo matka mnie zabije, jak Cię zobaczy.
-Okej.
Zdjąłem ubrania, przebierając je z ubrań “chodzę w nich 5 dzień, ale mogę, bo są po domu” na czarne spodnie, szarą kurtkę i jakąś ciemną koszulkę. Umyłem zęby, po czym zbiegłem na dół.
Wpadłemdo kuchni, w której stała mama, po czym uchwyciłem butelkę wody z blatu i upiłem kilka łyków.
-Wychodzisz?
-Tak, idę na ten obiad.
-Masz pieniądze?
-Tak, tata ostatnio mi przelał.- Przeszedłem do przedpokoju, a mama przeszła za mną.
-Powiesz mi w końcu jak ma na imię?
-Kto?- Nie przestawałem wiązać butów. Nie chciałem, żeby mama widziała, że to pytanie trochę mnie zdenerwowało.
-Jeon Jeongguk jakim prawem masz mnie za taką głupią?- Mama zaśmiała się, nadal nie spuszczając ze mnie wzroku.-No jak ma na imię ten Twój nowy kolega?
-Hoseok.- burknąłem.
-Jest przystojny.- Pokręciłem głową, w odpowiedzi tylko przytulając ją na pożegnanie i wyszedłem z domu.
Moja rodzicielka coś jeszcze powiedziała, ale nie miałem już szansy usłyszeć o czym mówi.
Przeszedłem przez ogród, a przez kraty furtki mogłem już zobaczyć uśmiechającego się Hoseoka.
Otworzyłem drzwiczki, ale nawet nie zdążyłem powiedzieć “cześć”, bo starszy uchwycił mnie w pasie, delikatnie muskając moje usta swoimi. Położyłem dłonie na jego karku i z cichym pomrukiem oddałem czułość.
Musnąłem jego usta swoim, po chwili odsuwając się od starszego.
-Cześć, Hoseoki.
-Cześć, słońce. To co, idziemy?
Kiwnąłem głową, dając się ciągnąć w stronę centrum. Jung uchwycił moją dłoń w swoją, delikatnie gładząc moją skórę kciukiem.
-Aż dziwne, że miałeś czas, żeby ze mną wyjść.
-Ej, przecież często mam dla Ciebie czas.
-Tak, zawsze kiedy nie jesteś na spotkaniu, czyli raz w tygodniu.- Przybliżyłem się do niego, wytykając mu język. Hoseok skorzystał z okazji, kradnąc mi pocałunek.
-Ale zaskoczę Cię teraz, bo robię sobie tydzień wolnego.
-Ta firma się bez Ciebie nie zawali?
-E tam, mój zastępca jest naprawdę świetny, więc wszystkim się zajmie. Poza tym, nie gadajmy o pracy, to męczące. Co u Ciebie w szkole?
-Całkiem dobrze, nadal nie mam przyjaciół.- Z naszych ust wyszedł krótki śmiech, który był śmiechem żałości.
-Masz tylko Taehyunga, więc to tak trochę biednie.
-Ostatnio też nie ma dla mnie czasu.
-Przez tego jego chłoptasia?
-Czemu chłoptasia?- uniosłem kąciki ust w górę- Jest starszy ode mnie.
-Dlatego jest “chłoptasiem”, Ty jesteś jeszcze gówniarzem.
Zrobiłem minę pełną oburzenia, puszczając jego dłoń, za którą on natychmiast chciał chwycić.
-Więc gówniarze chyba nie powinni spotykać się z facetami starszymi od siebie, a już szczególnie nie powinni dawać im się pieprzyć.
Uśmiechnąłem się w duchu, odwracając się i kierując z powrotem do domu. To zawsze działa.
-Jungkook, kochanie, wracaj tu.- Starszy pociągnął mnie za ramie, odwracając do siebie przodem. Splótł moje palce ze swoimi i słodko się do mnie uśmiechnął. Nie mogłem się na niego gniewać, nawet udawanie, kiedy tryskał przede mną urokiem.
Wślizgnąłem swoje ręce i oplotłem go nimi w talii. Położyłem głowę na niego klatce piersiowej, czując jak bije mu serce. Ten dźwięk uspokajał.
~*~
Po wspólnym obiedzie, śmiechu z pani, która siedziała obok nas i powiedziała “ale się nażarłam”, postanowiliśmy iść na spacer.
Już kiedy byliśmy w Burger Kingu widzieliśmy jak ciemne chmury pokrywają niebo, więc postanowiliśmy iść troszeczkę szybciej, żeby zdążyć przed deszczem.
Zaczęło się od kilku kropel, ale już po dwóch minutach niebo płakało, jakby Putin umarł. Biegliśmy w kierunku domu Hoseoka, ponieważ był najbliższą lokacją, w której moglismy ukryć się przed pogodą.
W momencie, w którym poczułem nieprzyjemny ból na ramieniu, popatrzyłem w niebo. Zaczynało padać gradem, a ja czułem, że jutro będę miał tyle siniaków, że zrobi się ze mnie plansza do scrabbli.
Widziałem jak Jung rozgląda się wokół, zapewne, żeby znaleźć jakieś miejsce do schowania się.
Wokół nie było nic. Żadnego daszku, czy otwartej klatki, a grad robił się coraz większy.
Popatrzyłem w oczy Hyunga, który w chwilę pociągnął mnie do ściany najbliższego budynku. Zacisnąłem powieki, nie wiedząc co chciał zrobić.
Przywarłem do ściany, trochę przestraszony, ale nie miałem czego się bać. Nie czułem już kawałków lodu obijających się o moją skórę, więc otworzyłem oczy.
Hoseok pochylał się nade mną tak, że całym swoim ciałem przykrywał mnie przed gradem.
-Seokkie…
-Nie ruszaj się, jest w porządku.
Pokręciłem głową, po czym chciałem lekko odepchnąć od siebie Junga, ale chłopak mocno się zaparł i złapał moje dłonie, w jedną swoją. Uniósł kąciki swoich ust do góry, po czym scałował moje dłonie po kostkach.
Byłem tak bardzo w niego zapatrzony, że nie zauważyłem kiedy przestało padać lodem, a wszystko znów zaczynało moknąć od kropel deszczu.
Hyung pociągnął mnie w kierunku swojego domu, a ja zrozumiałem co się stało dopiero kiedy przekraczaliśmy próg do jego pokoju.
Jung otworzył drzwi do garderoby i wyciągnął z niej kilka ubrań. Położył je na łóżku, zaraz do mnie podchodząc.
Złapał za moją kurtkę i zsunął ją z moich ramion. To samo zrobił z pozostałymi ubraniami, aż w końcu stałem przed nim zupełnie nagi.
Zatrząsłem się z zimna, oplatając swoje ramiona rękami. Chłopak zauważył to, zabrał ubrania z pościeli i po kolei, razem ze skarpetkami mnie w nie ubrał.
Kiedy sam zaczął się przebierać, zgarnąłem nasze mokre ciuchy i wędrując do łazienki, położyłem je na kaloryferze. Wyszedłem z niej i trochę zdziwiłem sie tym, co zobaczyłem.
Hoseok był ubrany w dresy i czarną bluzę z kapturem. Pierwszy raz widziałem go w takim zestawie ubrań i nie powiem, wyglądał przystojnie.
Jung przywołał mnie do siebie, napierając na moje ramiona tak, żebym usiadł przed łóżkiem, na którym siedział.
Pomyślałem, że może chodzi mu o pieprzenie moich ust, ale skarciłem się za to, kiedy moje pole widzenia zostało ograniczone przez biały ręcznik na mojej głowie.
Starszy wycierał moje włosy, z nadzwyczajną delikatnością. Uwielbiam kiedy ktoś głaska mnie po głowie, czy bawi się moimi włosami, więc sprawiało mi to dużo przyjemności.
W jednej chwili ręcznik został zastąpiony jego palcami, które głaskały mnie za uchem, po szyji i karku.
Jęknąlem z żałoscią kiedy zabrał swoją dłoń, po czym zaczął suszyć moje kudły. Ciepłe powietrze smagało skórę mojej głowy, czasem muskając mnie po policzkach, a palce hyunga zgrabnie przeczesywały kosmyki moich włosów.
Nie więcej niż po dziesięciu minutach obaj byliśmy wysuszeni i było nam nareszcie ciepło. Hoseok puścił mi jakąś bajkę w telewizji, wcześniej każąc mi wejść pod kołdrę, a sam poszedł gdzieś zadzwonić.
Przez trzy minuty, które go nie było zdążyłem kichnąć co najmniej osiem razy.
-A czemu moje słońce tak kicha?- Hoseok wszedł do pokoju, stając przed łóżkiem. Wyciągnąłem ręce, a on wiedząc o co mi chodzi, natychmiast podszedł.
Usiadł obok, łapiąc mnie w swoje ramiona, ale zaraz potem się odsunął.
-Kooki, dobrze się czujesz? Chyba masz podwyższoną temperaturę.
Ruszyłem ramionami, sięgając po telefon z komody.
-Zadzwonię do mamy, żeby przyjechała.
-Jeżeli chcesz, to możesz zostać, nawet byłoby lepiej, żebyś nie wychodził na pole.
-Mama pewnie będzie chciała, żebym wrócił.
Wykręciłem numer do rodzicielki, która odebrała prawie natychmiast.
-Mamo, przyjechałabyś po mnie?
-Przecież jestem teraz na lotnisku.
-Jak to na lotnisku? Przecież ja nie mam kluczy.
-Jungkookie, kiedy wychodziłeś pytałam, czy je masz. Teraz nic z tym nie zrobimy. Do domu nie wejdziesz, bo włączy się alarm. Może przenocuj u kogoś?
-Ile was nie będzie?
-Pięć, maksimum siedem dni.
-No dobra, już nic. Pa.
-Pa, Kooki.
Głęboko westchnąłem, zaraz kładąc się na plecach i szarpiąc za swoje włosy. Hoseok gładził mnie po brzuchu w geście uspokojenia.
-Co się stało?
-Rodzice wyjechali sobie na tydzień, a ja nie mam kluczy.
-To żaden problem, od czego masz swojej hyunga.- brunet zmysłowo poruszył brwiami, na co chciało mi się zacząć śmiać.
-Przepraszam, że robię sobą taki kłopot.- Spuściłem głowę, zaraz potem kichając.
- Na zdrowie.- Hoseok glaskal mnie po głowie, wpatrując się we mnie z czułością.- Ja bardzo się cieszę, że będę miał Cię tylko dla siebie przez tydzień.
-Jak to “tylko dla siebie”?
-No chyba nie sądziłeś, że puszczę Cię z gorączką do szkoły. Poza tym i tak nie masz książek.
-Nie mam nic, oprócz telefonu i jednych, mokrych ciuchów.
-Jak to? Co moje, to Twoje. Będę Ci przynosił herbatkę tylko dlatego, że jesteś chory, ale normalnie musiałbyś robić sobie ją sam.
-Hyung, jesteś wredny.-Jung złapał mnie, zaraz przerzucając tak, że siedziałem mu na kolanach.
-Skoro hyung jest wredny, to robisz sobie herbatę sam.
-No dobra, hyung nie jest wredny. Jest najlepszy i ratuj mi dupę już drugi raz dzisiaj. Dziękuje.
-Czy mój chłopiec właśnie mi podziękował?
-Przesłyszałeś się.- ułożyłem głowę na jego obojczyku, a moje oczy kleiły się coraz bardziej.
-Nie masz za co mi dziękować, to moj obowiązek jako Twojego hyunga.
Chłopak przesunął mnie bliżej siebie, po czym okrył moje ciało kocem.
Nie wiedziałem czego miałem spodziewać się po mieszkaniu z Hoseokiem. Byłem pewien tylko tego, że kolejny tydzień będzie bardziej ekscytujący niż poprzedni.
Takie słodkie oooo !
OdpowiedzUsuńNo normalnie nie mogę tak szybko nowy rozdział i od razu lepszy humor do końca dnia,dzięki tobie.A i nie wiem jak to się mogło stać,jakim cudem nie zostawiłam komentarza pod poprzednim rozdziałem,no po prostu nie wiem cały czas byłam pewna,że coś napisałam no ale okazało się,że nie więc przepraszam i piszę teraz.
Bardzo fajny rozdział Dziękują.I trzymaj tak dalej.
Kyaaaaaaa! *taniec szczęścia* Nie dość, że tak szybko nowy rozdział, nie dość, że z moim kochany Hobim i Kookiem to jeszcze... Z dedykacją ;-; Jestem bardziej niż szczęśliwa, dziękuuuję! Już myślałam, że moje komentarze będę irytujące a one bach! zagoniły cię do pracy <3 Jeszcze raz dziękuje~~
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania... Świetne! Pełne puchatej miłości, której mi tak brakuje. Ah i ten Hobi taki uroczy taki no... no taki kyyaaaaa >///<
Czekam na następne! Dużo weny życzę! Jesteś super!
Dziękuje! <3
Aaa! ^^to takie piękne^^ :3
OdpowiedzUsuńTak słodko i cudownie! ^^
Czekam na kolejny rozdział J-kooku! ^^
To piękne i niesamowite. C:
Weny Kochana! ^^
:***&
aw piękne *u* Dużo weny i pisz dużo ^^
OdpowiedzUsuńJeeejkuu ^^ Przeczytałam wszystko co znajduje się na blogu i jestem tym wszystkim totalnie zauroczona! ♥ To jest takie śliczne, cudne po prostu idealne! :3 Codziennie jestem i sprawdzam czy jest coś nowego, a jak już coś znajdę cieszę się jak głupia XD Dużo weny życzę!! :D
OdpowiedzUsuńJakie sweet. Pisz więcej. Jest takie słotkie że nieda sie opisać. Napisz koniecznie co siedziało podczas tego ich tygodnia i o Kim Namjoonie.
OdpowiedzUsuńHej. Wiesz zaczynam się martwić. Czy ty jeszcze żyjesz? Nie żeby coś nie pośpieszam ani nic takiego tylko nom martwie sie o Cb i o WKML (raczej rozszyfrujesz) Do następnego rozdziału, mam nadzieję, że za nie długo.
OdpowiedzUsuńDziękuję ^-^
Żyję, żyję, haha. Na 18.02 możecie się spodziewać dłuższego shota z Jhopem, potem dopiero zajmę się wkml'em. Sorki, że tak się z tym ociągam, ale mam dużo pracy. 3 gim, egzamin gimnazjalny, więc mam trochę pracy, ale nie martw się, nie umarłam XD <3
UsuńGenialne! Czekam z niecierpliwością na kolejną część <3 może znów cos z Hobim i Kookiem? xd
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZE FF JAKIE W ŻYCIU CZYTAŁAM !<3 przeczytałam wszystkie części wkml w jedną noc! szok :o wcześniej czytałam coś takiego ale to tylko jak byłam mega mega znudzona a teraz przez ciebie ciągle mi mało już nawet na lekcji zaczęłam czytać blogi. ahhh :D Weny życzę <3 haha
OdpowiedzUsuńO matko �� to jest ŚWIETNE !!! Obowiązkowo musi być kolejna część ����
OdpowiedzUsuń