Opowiadanie: Today I love you
Tytuł/rozdział: O tym, co robi alkohol/ III
Pairing: VKook, Jikook (?), Yoonkook (?)
Gatunek: romans, drama
Typ: fluff, angst
Tytuł/rozdział: O tym, co robi alkohol/ III
Pairing: VKook, Jikook (?), Yoonkook (?)
Gatunek: romans, drama
Typ: fluff, angst
-Kooki, słoneczko Ty moje, daj hyungowi buziaka.- Jimin złożył usta w dziubek i niebezpiecznie przybliżył się do twarzy swojego dongsaenga.
-Hyung, daj spokój.- brunet starał się wyplątać z mocnego uścisku Parka, lecz temu jak na złość, przybywało siły, wraz z kolejnymi kieliszkami wypitego alkoholu.
-Kooki, hyung Ci się odda, możesz mnie nawet przelecieć, ale Boże, zrób coś ze mną.
Młodszy delikatnie się uśmiechnął i zjechał dłonią na podbrzusze Jimina. Podwinął jego granatową koszulkę, a palcami gładził lekko wyrzeźbiony brzuch. Kiedy poczuł, że Park połknął haczyk i rozluźnił uścisk, gwałtownie sie od niego odsunął, przez co na twarzy starszego zawitało rozczarowanie.
-Idź lepiej spać, bo gadasz głupoty. Dobranoc, hyung.
Kooki ucałował miękki policzek Parka, po czym opuścił pomieszczenie, ignorując nawoływania Jimina. Hyung zawsze zachowywał się jak totalny pajac, kiedy wypił, ale kiedy przyćpał było jeszcze gorzej, więc Kooki nie mógł narzekać. W końcu Park wypił tylko kilka butelek piwa.
Brunet przetarł oczy dłonią, był tak zmęczony, jakby całą noc tańczył, a on tylko niańczył swojego hyunga i pilnował jego tyłka, zeby przez przypadek nie zawędrował do dark roomu.
Jungkook wziął szybki prysznic, ubrał się w dresy oraz koszulkę, w których spał poprzedniej nocy i zawędrował do pokoju. Po upewnieniu się, że Jimin śpi, położył sie obok mniejszego, przykrywając się miękkim, czerwonym kocem. Nie miał wyboru, ponieważ hyung zabrał mu calusieńką kołdrę. Ale co miał zrobić? Przecież nie mógł zrzucić Jimina z łóżka, kiedy ten śpiąc wyglądał jak najsłodsza istota na świecie.
~*~
-Wracam za pół godziny, możesz czekać u mnie.- brunet zbiegał po schodach uczelni, prawie wywracając sie o własne nogi. Nie, żeby nie ufał starszemu, ale nie był na ostatnim wykładzie z neurologiem, więc nie chciał, żeby ten go zobaczył. Narobiłby sobie wtedy wstydu.
-Gdzie masz kolekcję GEJzera miłości?
-Mogę Ci pokazać mój własny gejzer miłości jak przyjdę.- Jimin cicho się zaśmiał, a Kooki dałby sobie rękę uciąć, że starszy kręci głową.
-Z chęcią, mam sie jakoś przygotować?
-Lepiej tak, jak jungcock Cię dopadnie, to nie będzie litości. Muszę kupić bilet, więc do zobaczenia w domu.
Brunet nie czekał na odpowiedź, szybko sie rozłączył, po czym kupił wspomniany bilet, skasował go i zanim się obejrzał, zdejmował buty do mieszkania.
-Wróciłem bruh.
-Cześć bruh.
Jimin siedział na beżowej kanapie, z nogami wywalonymi na stół. Nie przerywał patrzenia w ekran telewizora, zajadając się ramenem, który znalazł w lodówce.
Jungkook usiadł obok niego, przyłączając się do oglądania. Oparł głowę o drobne ramie mniejszego, czując nieprzyjemnie wystającą kość. Cały czas powtarzał hyungowi, żeby choć trochę przytył, bo robił się z niego wieszak.
Resztę dnia spędzili na leżeniu, rozmowach i jedzeniu ciastek, po które o dwunastej w nocy hyung pobiegł. Zasnęli na kanapie, oglądając powtórkę maratonu Jamesa Bonda.
~*~
Spóźniony na wykład, biegł do tramwaju. W pośpiechu, nawet nie zauważył, że telefon wysuwa sie z tylnej kieszeni jego poszarpanych jeansow.
Na uczelni, przez cale dwie godziny nasłuchał się o budowie anatomicznej kości miednicznej, po czym zmęczony wczesnym wstawaniem i chłopakiem, który siedział obok i nawijał jak katarynka, wrócił do pustego mieszkania.
Czasem miał wrażenie samotności. Mieszkanie samemu miało plusy, nikt mu nie rozkazywał, nie krzyczał "Jungkook, do cholery, ubierz koszulkę!", mógł żyć po swojemu, wracać o której chciał, sprowadzać kogo chciał, ale nie czuł w tym żadnej frajdy. Chciał kogoś kochać, chciał byc kochany, lecz nie miał ambicji kogoś takiego szukać.
Postanowił przejść się na spacer, żeby uwolnić głowę od nieprzyjemnych myśli i w momencie, w którym miał opuszczać mieszkanie, przez drzwi wparował Jimin. Głośno dyszał, przez bieg do mieszkania Jeona.
-Ale z Ciebie ciapa. Zgubiłeś telefon.- chłopak przyłożył mi swoją komórkę niemal pod same oczy, przez co i tak nie mogłem nic zobaczyc.
-Przecież mam go-
Sięgnąłem dłonią do tylnej kieszeni spodni i zamarłem, kiedy pod palcami nie wyczułem charakterystycznego wybrzuszenia.
-Ktoś do mnie, z Twojego numeru, napisał, że go ma.-Brunet pochwycił urządzenie, chcą sprawdzić treść smsa.
"Jestem Taehyung. Znalazłem ten telefon dzisiaj, obok Lotte worldu. Chciałbym Ci go oddać."
Jungkook natychmiast zabrał się za składanie odpowiedzi. Tak rzadko zdarza się, żeby ktoś obcy oddał zagubiony przedmiot, że aż trudno mu było uwierzyć.
"Z tej strony Jungkook, to ja zgubiłem telefon. Dziękuję, że chcesz mi to zwrócic. Może umówimy sie jutro obok głównej bramy lotte worldu, skoro obaj wiemy, gdzie on jest? :)"
Odpowiedź przyszła niemal natychmiast.
"W porządku. Mogę tam być o trzynastej'
"Dobrze, też się zjawię."
Brunet oddał Jiminowi jego własność i skierował sie do kuchni, zdejmując po drodze kurtkę i buty. Modlił sie tylko, żeby znalazca nie wpadł na pomysł przeglądania jego galerii. Miał tam dużo dziwnym zdjęć, od własnych selek, po zdjęcia penisa Jimina. To nie tak, że sam je robił, to starszy zabierał mu telefon i kiedy ten nie patrzył, zapisywał obrazy swojego prącia na karcie Kookiego. A kiedy Jeon był naprawdę zdesperowany, używał ich do pomocy ze swoim intymnym problemem.
~*~
-Kukson, wiesz, że nie możesz wlewać w siebie tyle kawy, jeszcze Ci serce stanie.
-Nie kracz.
Jeon mimo pouczeń ze strony starszego nie miał zamiaru zaprzestać moczenia warg w ciemnym napoju. Był cholernie niespokojny, a zawsze uważał kawę za najlepszy środek do ukojenia nerwów. Mimo, że w tamtym momencie ani trochę nie uspokoiła drżenia rąk, a tylko je spotęgowała, nalał sobie kolejną połowę kubka. Gdyby tylko nie dłoń Jimina, zapewne zalałby go do końca.
-Dzieciaku, co się stało? Wyleciałeś z grupy, jakbyś zobaczył ducha. Jeśli nie chcesz, to nie mów, ale sie o Ciebie martwię.
Jeon popatrzył na starszego oczami pełnymi podziękowania i wdzięczności za okazaną pomoc. Przytaknął, ale nic nie powiedział, tylko wtulił sie w ciepłe ciało mniejszego. Stali tak chwilę, aż Jungkook nie odważył sie otworzyć ust.
-Ja po prostu znam tego chłopaczka, tego co mówił ostatni i głupio się poczułem. Przepraszam, że stchórzyłem.- wyższy mocniej zacisnął dłonie na materiale koszuli Parka.
-Nic sie nie stało, nawet najlepszym się zdarza. Co Ty na to, żeby po pracy iść na jakieś soju, jak za dawnych czasów? Najebiemy się, będzie git.
Jungkook aż nie mógł wyjść z podziwu, jakim jego hyung może byc pocieszeniem. Zgodził się, po czym wypuścił Jimina z uścisku.
Przez resztę dnia, na polecenie oddziałowego, rozdał leki w każdym z pokojów, przepisał dwie karty pacjenta, do nowych rubryk i czekał na Jimina w ich małym salonie. Rozmasował ramię, które w pewnym momencie, kiedy podawał jednej z pacjentek tabletki, niebezpiecznie strzeliło, ból poczuł nawet w łokciu.
Park zjawił się po chwili, zgarnął wszystkie swoje rzeczy, po czym przyjaciele wspólnie skierowali się do pobliskiego baru.
-Pamiętasz tą dziewczynę, która pisała do mnie ostatnio?- Jimin mocniej owinął sie szalikiem, chcąc ukryć czerwone od zimna policzki.
-No, pamiętam. Co z nią? Randkujecie?
-Okazało się, że jest ode mnie o pięć lat młodsza.
-Umawiasz się z dwudiesto-dziewięcio latką?
Jimin zatrzymał się na środku drogi, piorunując Jungkooka wzrokiem.
-Dwudiesto-dziewięcio latką? Jest o pięć lat ode mnie młodsza i ma dwadzieścia-dziewięc lat? Czy Ty w ogóle wiesz ile ja mam lat?
Jungkook przełknął ślinę, przecież nie mógł pomylić daty urodzenia hyunga.
-Nooo, trzydziesci-cztery?
Jimin kopnął młodszego chłopaka w goleń, na co tamten boleśnie zajęczał.
-Trzydzieści-dwa, pacanie.
Jungkook zaśmiał się cicho, nadal romasowujac obolałe miejsce.
Z późniejszej rozmowy wynikło, że nowa sympatia Jimina, wcale nią nie jest, bo starszy zaczął umawiać się z Yoongim. Jungkook był naprawdę zaskoczony, bo Park i Min to dwa zupełnie różne światy, ale hyung zapewnił go, że starszy dobrze sie nim zajmuję, więc Jeon nie zamartwiał się zbyt długo.
Kiedy wreszcie dotarli do baru, zamówili po piwie, potem po kolejnym. Wyszli z knajpy dopiero po trzeciej butelce soju, prześpiewaniu całego repertuaru na karoke i pijani jak najgorsze menele, ułożyli sie na hamakach, w ogródku baru.
Jimin zasnął całkiem szybko, Jeon zapadł w sen dopiero kilka minut później.
Ledwo co kontaktował ze światem, lecz uśmiechał sie pod nosem, myśląc o kacu, który dopadnie go następnego dnia.
-Hyung, daj spokój.- brunet starał się wyplątać z mocnego uścisku Parka, lecz temu jak na złość, przybywało siły, wraz z kolejnymi kieliszkami wypitego alkoholu.
-Kooki, hyung Ci się odda, możesz mnie nawet przelecieć, ale Boże, zrób coś ze mną.
Młodszy delikatnie się uśmiechnął i zjechał dłonią na podbrzusze Jimina. Podwinął jego granatową koszulkę, a palcami gładził lekko wyrzeźbiony brzuch. Kiedy poczuł, że Park połknął haczyk i rozluźnił uścisk, gwałtownie sie od niego odsunął, przez co na twarzy starszego zawitało rozczarowanie.
-Idź lepiej spać, bo gadasz głupoty. Dobranoc, hyung.
Kooki ucałował miękki policzek Parka, po czym opuścił pomieszczenie, ignorując nawoływania Jimina. Hyung zawsze zachowywał się jak totalny pajac, kiedy wypił, ale kiedy przyćpał było jeszcze gorzej, więc Kooki nie mógł narzekać. W końcu Park wypił tylko kilka butelek piwa.
Brunet przetarł oczy dłonią, był tak zmęczony, jakby całą noc tańczył, a on tylko niańczył swojego hyunga i pilnował jego tyłka, zeby przez przypadek nie zawędrował do dark roomu.
Jungkook wziął szybki prysznic, ubrał się w dresy oraz koszulkę, w których spał poprzedniej nocy i zawędrował do pokoju. Po upewnieniu się, że Jimin śpi, położył sie obok mniejszego, przykrywając się miękkim, czerwonym kocem. Nie miał wyboru, ponieważ hyung zabrał mu calusieńką kołdrę. Ale co miał zrobić? Przecież nie mógł zrzucić Jimina z łóżka, kiedy ten śpiąc wyglądał jak najsłodsza istota na świecie.
~*~
-Wracam za pół godziny, możesz czekać u mnie.- brunet zbiegał po schodach uczelni, prawie wywracając sie o własne nogi. Nie, żeby nie ufał starszemu, ale nie był na ostatnim wykładzie z neurologiem, więc nie chciał, żeby ten go zobaczył. Narobiłby sobie wtedy wstydu.
-Gdzie masz kolekcję GEJzera miłości?
-Mogę Ci pokazać mój własny gejzer miłości jak przyjdę.- Jimin cicho się zaśmiał, a Kooki dałby sobie rękę uciąć, że starszy kręci głową.
-Z chęcią, mam sie jakoś przygotować?
-Lepiej tak, jak jungcock Cię dopadnie, to nie będzie litości. Muszę kupić bilet, więc do zobaczenia w domu.
Brunet nie czekał na odpowiedź, szybko sie rozłączył, po czym kupił wspomniany bilet, skasował go i zanim się obejrzał, zdejmował buty do mieszkania.
-Wróciłem bruh.
-Cześć bruh.
Jimin siedział na beżowej kanapie, z nogami wywalonymi na stół. Nie przerywał patrzenia w ekran telewizora, zajadając się ramenem, który znalazł w lodówce.
Jungkook usiadł obok niego, przyłączając się do oglądania. Oparł głowę o drobne ramie mniejszego, czując nieprzyjemnie wystającą kość. Cały czas powtarzał hyungowi, żeby choć trochę przytył, bo robił się z niego wieszak.
Resztę dnia spędzili na leżeniu, rozmowach i jedzeniu ciastek, po które o dwunastej w nocy hyung pobiegł. Zasnęli na kanapie, oglądając powtórkę maratonu Jamesa Bonda.
~*~
Spóźniony na wykład, biegł do tramwaju. W pośpiechu, nawet nie zauważył, że telefon wysuwa sie z tylnej kieszeni jego poszarpanych jeansow.
Na uczelni, przez cale dwie godziny nasłuchał się o budowie anatomicznej kości miednicznej, po czym zmęczony wczesnym wstawaniem i chłopakiem, który siedział obok i nawijał jak katarynka, wrócił do pustego mieszkania.
Czasem miał wrażenie samotności. Mieszkanie samemu miało plusy, nikt mu nie rozkazywał, nie krzyczał "Jungkook, do cholery, ubierz koszulkę!", mógł żyć po swojemu, wracać o której chciał, sprowadzać kogo chciał, ale nie czuł w tym żadnej frajdy. Chciał kogoś kochać, chciał byc kochany, lecz nie miał ambicji kogoś takiego szukać.
Postanowił przejść się na spacer, żeby uwolnić głowę od nieprzyjemnych myśli i w momencie, w którym miał opuszczać mieszkanie, przez drzwi wparował Jimin. Głośno dyszał, przez bieg do mieszkania Jeona.
-Ale z Ciebie ciapa. Zgubiłeś telefon.- chłopak przyłożył mi swoją komórkę niemal pod same oczy, przez co i tak nie mogłem nic zobaczyc.
-Przecież mam go-
Sięgnąłem dłonią do tylnej kieszeni spodni i zamarłem, kiedy pod palcami nie wyczułem charakterystycznego wybrzuszenia.
-Ktoś do mnie, z Twojego numeru, napisał, że go ma.-Brunet pochwycił urządzenie, chcą sprawdzić treść smsa.
"Jestem Taehyung. Znalazłem ten telefon dzisiaj, obok Lotte worldu. Chciałbym Ci go oddać."
Jungkook natychmiast zabrał się za składanie odpowiedzi. Tak rzadko zdarza się, żeby ktoś obcy oddał zagubiony przedmiot, że aż trudno mu było uwierzyć.
"Z tej strony Jungkook, to ja zgubiłem telefon. Dziękuję, że chcesz mi to zwrócic. Może umówimy sie jutro obok głównej bramy lotte worldu, skoro obaj wiemy, gdzie on jest? :)"
Odpowiedź przyszła niemal natychmiast.
"W porządku. Mogę tam być o trzynastej'
"Dobrze, też się zjawię."
Brunet oddał Jiminowi jego własność i skierował sie do kuchni, zdejmując po drodze kurtkę i buty. Modlił sie tylko, żeby znalazca nie wpadł na pomysł przeglądania jego galerii. Miał tam dużo dziwnym zdjęć, od własnych selek, po zdjęcia penisa Jimina. To nie tak, że sam je robił, to starszy zabierał mu telefon i kiedy ten nie patrzył, zapisywał obrazy swojego prącia na karcie Kookiego. A kiedy Jeon był naprawdę zdesperowany, używał ich do pomocy ze swoim intymnym problemem.
~*~
-Kukson, wiesz, że nie możesz wlewać w siebie tyle kawy, jeszcze Ci serce stanie.
-Nie kracz.
Jeon mimo pouczeń ze strony starszego nie miał zamiaru zaprzestać moczenia warg w ciemnym napoju. Był cholernie niespokojny, a zawsze uważał kawę za najlepszy środek do ukojenia nerwów. Mimo, że w tamtym momencie ani trochę nie uspokoiła drżenia rąk, a tylko je spotęgowała, nalał sobie kolejną połowę kubka. Gdyby tylko nie dłoń Jimina, zapewne zalałby go do końca.
-Dzieciaku, co się stało? Wyleciałeś z grupy, jakbyś zobaczył ducha. Jeśli nie chcesz, to nie mów, ale sie o Ciebie martwię.
Jeon popatrzył na starszego oczami pełnymi podziękowania i wdzięczności za okazaną pomoc. Przytaknął, ale nic nie powiedział, tylko wtulił sie w ciepłe ciało mniejszego. Stali tak chwilę, aż Jungkook nie odważył sie otworzyć ust.
-Ja po prostu znam tego chłopaczka, tego co mówił ostatni i głupio się poczułem. Przepraszam, że stchórzyłem.- wyższy mocniej zacisnął dłonie na materiale koszuli Parka.
-Nic sie nie stało, nawet najlepszym się zdarza. Co Ty na to, żeby po pracy iść na jakieś soju, jak za dawnych czasów? Najebiemy się, będzie git.
Jungkook aż nie mógł wyjść z podziwu, jakim jego hyung może byc pocieszeniem. Zgodził się, po czym wypuścił Jimina z uścisku.
Przez resztę dnia, na polecenie oddziałowego, rozdał leki w każdym z pokojów, przepisał dwie karty pacjenta, do nowych rubryk i czekał na Jimina w ich małym salonie. Rozmasował ramię, które w pewnym momencie, kiedy podawał jednej z pacjentek tabletki, niebezpiecznie strzeliło, ból poczuł nawet w łokciu.
Park zjawił się po chwili, zgarnął wszystkie swoje rzeczy, po czym przyjaciele wspólnie skierowali się do pobliskiego baru.
-Pamiętasz tą dziewczynę, która pisała do mnie ostatnio?- Jimin mocniej owinął sie szalikiem, chcąc ukryć czerwone od zimna policzki.
-No, pamiętam. Co z nią? Randkujecie?
-Okazało się, że jest ode mnie o pięć lat młodsza.
-Umawiasz się z dwudiesto-dziewięcio latką?
Jimin zatrzymał się na środku drogi, piorunując Jungkooka wzrokiem.
-Dwudiesto-dziewięcio latką? Jest o pięć lat ode mnie młodsza i ma dwadzieścia-dziewięc lat? Czy Ty w ogóle wiesz ile ja mam lat?
Jungkook przełknął ślinę, przecież nie mógł pomylić daty urodzenia hyunga.
-Nooo, trzydziesci-cztery?
Jimin kopnął młodszego chłopaka w goleń, na co tamten boleśnie zajęczał.
-Trzydzieści-dwa, pacanie.
Jungkook zaśmiał się cicho, nadal romasowujac obolałe miejsce.
Z późniejszej rozmowy wynikło, że nowa sympatia Jimina, wcale nią nie jest, bo starszy zaczął umawiać się z Yoongim. Jungkook był naprawdę zaskoczony, bo Park i Min to dwa zupełnie różne światy, ale hyung zapewnił go, że starszy dobrze sie nim zajmuję, więc Jeon nie zamartwiał się zbyt długo.
Kiedy wreszcie dotarli do baru, zamówili po piwie, potem po kolejnym. Wyszli z knajpy dopiero po trzeciej butelce soju, prześpiewaniu całego repertuaru na karoke i pijani jak najgorsze menele, ułożyli sie na hamakach, w ogródku baru.
Jimin zasnął całkiem szybko, Jeon zapadł w sen dopiero kilka minut później.
Ledwo co kontaktował ze światem, lecz uśmiechał sie pod nosem, myśląc o kacu, który dopadnie go następnego dnia.
"Jeon Jungkook, jesteś żałosny."
No szalejesz, moja droga, szalejesz, tyle rozdziałów! Ten czytało mi się trochę ciężko, dopiero pod koniec akcja nabrała jakiekos tempa. Nie mniej jednak czekam na kolejny bo ciekawi mnie relacja Kookiego i Tae ^w^
OdpowiedzUsuńPs. Kiedy Kruki???
Na razie skupiam się na tym, bo jakoś luźno mi sie to piszę. Postaram się za kruki zabrać jeszcze w tym tygodniu c:
UsuńOoo super!! To Opowiadanie zapowiada się interesująco, szczególnie że skończyłaś w takim momencie, czekam na kolejny i na kruki oczywiscie. Weny ❤
OdpowiedzUsuńO Boze skomentowalam to bo na szybko weszlam na bloga tylko w kom i bylam przekonana ze to drugi rozdział a ty rzeczywiście zaszalalas 😂😂
Usuń